Rodzice najlepiej znają swoje dzieci. Wiedzą, jak im pomóc i co sprawdzi się w konkretnym przypadku. Również, gdy młodzi ludzie zmagają się różnego rodzaju trudnościami, to ich bliscy są w stanie udzielić im wsparcia.
Mama niemówiącej siedmiolatki ze zdiagnozowanym autyzmem doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jej córka wymaga specjalnej opieki. Kobieta jest w stanie zareagować na różne sytuacje, trzeba tylko dać jej szansę, aby mogła to zrobić. Tym razem tego zabrakło.
Nauczycielka odesłała dziecko do domu. Na bosaka
Mama siedmiolatki ze stanu Waszyngton opowiedziała o incydencie w lokalnych mediach. Jej córka ma zdiagnozowany autyzm, chodzi do klasy specjalnej. Pewnego dnia bardzo przeszkadzała w prowadzeniu zajęć, nauczycielka wysłała do mamy dziewczynki zdjęcia, które dokumentowały to zachowanie.
Kobieta dobrze wie, że jej córka ma szczególne potrzeby, zadzwoniła więc do nauczycielki. Telefon pozostawał bez odpowiedzi. Otrzymała za to maila, w którym poinformowano ją, że dziewczynka została odesłana do domu, miała zostać odwieziona szkolnym autobusem. Wspomniano również, że jest bez butów.
Gdy wróciła do domu krzyczała i płakała, bo bolały ją stopy
- mama siedmiolatki relacjonowała lokalnej stacji, KIRO 7.
Były ubłocone, mokre i tak zimne, że aż fioletowe
- opisywała.
Mama nie miała jak zareagować
Mama siedmiolatki uważa, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Szkoła powinna się z nią skontaktować i umożliwić jakąkolwiek reakcję. Wskazuje, że w ciągu 15 minut ktoś mógł odebrać dziewczynkę, jednak nie było takiej możliwości - komunikat był tylko w jedną stronę. Na wiadomości kobiety nikt nie reagował (dzwoniła, próbowała też skontaktować się mailowo).
Polecany artykuł:
Kobieta uważa, że do odpowiedzialności powinna być pociągnięta nie tylko nauczycielka (która już nie pracuje w tej klasie), ale i kierowca autobusu. Pamiętał o użyciu pasów, które krępowały dziewczynkę, ale zapomniał o założeniu jej butów.
Incydent odbił się na siedmiolatce, która wciąż przeżywa tę sytuację. Wszystko potęguje fakt, że tego dnia pogoda była wyjątkowo zła, padał ulewny deszcz. A mama martwi się, że w szkole wciąż będą problemy, szczególnie że na nauczycieli skarży się i jej druga - również z diagnozą autyzmu - córka.
Jest i druga strona medalu
Stacja telewizyjna z Waszyngtonu, która opisała tę sprawę, opublikowała materiał również na Facebooku. Komentujący ten incydent wskazują, że trzeba też stanąć po stronie nauczycielki. Gdyby włożyła dziewczynce buty na siłę, zostałaby oskarżona o znęcanie się. A ona sama najprawdopodobniej ucierpiałaby od uderzeń, wymierzanych przez szamoczące się dziecko.
Miałam dziecko, które nie chciało nosić skarpetek ani butów. Codziennie byliśmy bici, gdy próbowaliśmy je założyć
- czytamy w jednym z komentarzy.
Co sądzisz o tej sytuacji?