Jak reagować na słabe oceny dziecka w szkole? Czy wściekać się i dawać szlabany, czy też motywować do dalszej nauki? Rodzic, który w porę przyjmie rozsądne zasady rozmów o szkole i uczestnictwa w wyzwaniach uczącego się dziecka, ma spore szanse prawidłowo ukierunkować jego rozwój i mądrze wspierać dziecko w poprawie ocen.
Spis treści
Oceny to nie wszystko
Oceny wzbudzały i wzbudzają duże emocje zarówno w rodzicach, jak i dzieciach. Aby podchodzić z głową do jedynek i jedynek naszego dziecka, warto pamiętać, że oceny pokazują po prostu to, w jakim zakresie dziecko opanowuje materiał szkolny.
Jeśli stopnie szkolne zaczynają regulować nasze domowe relacje, nie jest dobrze: możemy w ten sposób nauczyć dziecko "niezdrowego" przeżywania szkolnych problemów. One już i tak się stresują jedynką, widząc w niej zagrożenie dla dobrych relacji z rodzicem – chcą otrzymywać pochwały, a także wsparcie, gdy doświadczają porażek, a nie awanturę o stopień.
Ważne jest więc, aby rodzic nie pytał dziecka przede wszystkim o oceny, a interesował się całokształtem jego spraw. Uważajmy także z pytaniami, ile było w klasie lepszych czy gorszych ocen - dziecko, które głównie porównuje się w grupie i rywalizuje, również utraci właściwy kontekst nauki, która ma służyć jego rozwojowi i poszerzać jego horyzonty.
Dzieci są bardzo różne, a akceptacja siebie musi zakładać zrozumienie, że każdy uczeń ma lepsze i gorsze strony. Wiele zależy od jego pracy, ale nie wszystko!
Czytaj również: Co robić, gdy dziecko nie chce chodzić do szkoły?
Problemy w szkole: gdy nauczycielka nie lubi dziecka
Jak reagować na złe oceny?
Pomóż odnieść sukces
Najbardziej wartościowe są w okresie nauki pozytywnie przeżyte wyzwania i sukcesy, na które dziecko z własnej woli zapracowało. Jeśli maluch nie radzi sobie zbyt dobrze z nauką, warto wybrać określone zadanie czy przedmiot i pomóc dziecku odnieść sukcesu.
Zasada jest taka, że każde zwycięstwo ułatwia podejmowanie kolejnych, nawet trudnych wyzwań, natomiast każda porażka może przesunąć się na inne dziedziny. Jeśli wspieramy sukcesy, a z porażek nie robimy od razu dramatu – jesteśmy na dobrej drodze.
A przecież chodzi o zrozumienie poszczególnych zagadnień - ocena jest innej ocenie nierówna, a najważniejsze, by dziecko miało satysfakcję, że posiadło nową wiedzę czy umiejętność. Możemy pomóc mu znaleźć sens danej aktywności, a wówczas ocena stanie się drugorzędna.
Ważne, żebyśmy w porę pomogli dziecku dobrze zrozumieć i znieść porażki, aby nie nabyło tak zwanej wyuczonej bezradności, która sprawi, że przestanie podejmować próby poprawy. Nie możemy obwiniać o lenistwo ucznia, który być może przestał sobie radzić – podejmowane próby także są pewną pracą, tylko niestety bezowocną.
Jeśli było już wiele porażek, które nastąpiły po sobie, oznacza to, że dziecko nie jest w stanie samo poradzić sobie z wyzwaniami i potrzebuje ingerencji z zewnątrz – pomocy od nas lub korepetycji.
Zapomnij o własnych doświadczeniach
Nasze wspomnienia z okresu szkoły regulują postrzeganie spraw dziecka - możemy przymierzać dziecko do kalki własnych, szkolnych doświadczeń, jak i z drugiej strony – z pozycji dorosłych - nakładać presję nauki na wyższym poziomie niż w naszym własnym dzieciństwie.
Obie sytuacje są jednak niekorzystne, gdyż przez to nie słuchamy dziecka, nie poznajemy jego wrażeń i nie dajemy mu możliwości zaistnieć jako komuś, kto w procesie edukacji sam uczestniczy i im jest starszy, tym więcej ma swoich własnych spostrzeżeń.
Nasz nacisk może paradoksalnie ograniczyć szanse dziecka na otwarte podejście do przedmiotu, z którym sami mieliśmy trudności – na przykład, jeśli stresujemy się nadmiernie jego wynikami z matematyki, ono przejmie nasz niepokój.
Ponadto, jeśli to właśnie z ocenami wiążemy nadzieję na dobrą przyszłość dziecka, łatwiej nam będzie zwracać uwagę na ilość ocen i „zarazić” tym podejściem dziecko. Stanie się to kosztem postrzegania jakości jego pracy, jak i osobistej radości z nauki.
Zachowaj równowagę w szukaniu winnych
Zasadnicze znaczenie mają nasze przekonania odnośnie lokalizacji przyczyn problemu – czy widzimy ją w dziecku, czy może poza nim? Warto wspomnieć, iż poprzednie pokolenie miało raczej skłonność do obwiniania dzieci, obecnie niektórzy rodzice odnoszą się z podejrzliwością do szkoły.
Każda sytuacja jest inna, warto zatem wyważyć nasze widzenie problemu – z jednej strony, nie dramatyzować i wspierać dobre samopoczucie oraz wiarę w siebie naszego dziecka; z drugiej - nie dawać mu zbyt łatwego alibi. Pomocne mogą okazać się pytania:
- czy mamy tendencje do uogólniania złej sytuacji, czy może widzimy trudność jako jedynie epizody?
- czy gorsza ocena jest przez nas widziana jako dowód na brak zdolności dziecka, czy może chętniej szukamy przyczyny zewnętrznej, która doprowadziła do porażki?
- czy w obliczu rozczarowania oceną wskazujemy chętniej na odpowiedzialność dziecka, czy szukamy przyczyn w nauczycielu - jego niedopatrzeniach albo negatywnej postawie wobec dziecka?
W powyższych pytaniach, możliwość pierwsza odpowiada za „obciążanie” dziecka, druga – „odciążanie” go.
Pamiętajmy, że dziecko słyszy nasze komentarze, a przypadkowe problemy nie mogą usprawiedliwiać go w nieskończoność. Z pozycji dorosłego, który wspiera, ryzykowne jest komentowanie postawy nauczyciela czy przedstawianie jego jako „złego”, a siebie jako „dobrego” dorosłego – dziecko powinno wiedzieć, że dorośli chcą mu pomóc.
Ponadto, przy ewentualnym konflikcie z nauczycielem, dziecko może nie mieć krytycyzmu - będzie nie tyle świadomie manipulować sytuacją, ile z racji wieku może postrzegać konflikt w sposób egocentryczny.
W tej sytuacji sprzymierzanie się z dzieckiem i przypisywanie nauczycielowi złej woli bez spotkania i rozmowy może tylko pogorszyć motywację dziecka – póki „zły” nauczyciel będzie uczył danego przedmiotu, dziecko będzie unikało aktywności.
A zatem zarówno opuszczanie dziecka w problemie – przypisywanie mu całej odpowiedzialności, jak i wyręczanie go wobec trudnych zadań, jest błędem.
Czytaj również: Jak się uczyć? 5 technik efektywnej nauki
Co zrobić, gdy dziecko nie chce się uczyć?
Czy poprawa oceny przekreśla wszystko?
Bardzo szkodliwą reakcją rodzica jest nieprzyjęcie pierwszych sukcesów – gdy dziecko przyniesie poprawioną ocenę z przedmiotu, z którym ma trudności i drugą, która wciąż jest gorsza, musimy mocno zauważyć sukces i nie podtrzymywać sytuacji kryzysowej.
Dajmy dziecku moment wytchnienia, a nawet świętowania – gdy zregeneruje siły, być może będzie chciało zabrać się za inne poprawki. Docenienie sprawia, że z obszaru bezpiecznego można ruszyć dalej. Jeśli wciąż się nie udaje – podkreślajmy to, co już zostało osiągnięte.
Warto ponadto ustalić rozsądny „próg” wspólnego zadowolenia z wyników szkolnych. Możemy zaproponować dziecku rozmowę o najłatwiejszych i najtrudniejszych dla niego przedmiotach i już teraz – zanim zacznie się walka o semestralne oceny – ustalić, jaka jest sytuacja - z których przedmiotów będzie możliwa wysoka ocena, a w przypadku których osiągnięciem będzie podniesienie o jeden stopień oceny słabszej.