Spis treści
- Stołówki szkolne: nowe zasady
- Stołówki szkolne: problemy z wprowadzeniem nowych zasad
- Stołówki szkolne a rzeczywistość poza placówką
Zmiany w funkcjonowaniu stołówek szkolnych weszły w życie 1 września 2015. Stało się tak na mocy rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Wprowadzając nowe przepisy, MEN chciało rozpocząć walkę z otyłością wśród dzieci i młodzieży.
"Ma ono nauczyć dzieci, szkoły i rodziny, na czym polega zdrowe i bezpieczne odżywianie. Musimy dać wyraźny sygnał i wyeliminować ze szkoły tłuste, słone i słodzone pokarmy, które są główną przyczyną otyłości" - czytamy w komunikacie Ministerstwa Zdrowia.
A problem rzeczywiście istnieje. Badania Instytutu Żywienia i Żywności dowodzą, że już 22 procent uczniów polskich szkół podstawowych i gimnazjów ma problem z nadwagą lub jest otyłych. Jak konkretnie brzmią zalecenia Ministerstwa Edukacji Narodowej w zakresie jedzenia w stołówkach szkolnych?
Stołówki szkolne: nowe zasady
Przede wszystkim, w stołówkach szkolnych od września 2015 roku do każdego posiłku podawane są warzywa i owoce. Dzieciom podaje się potrawy smażone (wyłącznie na oleju rzepakowym) tylko raz w tygodniu, raz w tygodniu musi się również na ich talerzach pojawić ryba. Co więcej, w potrawach dostępnych w stołówkach szkolnych nie mogą się znaleźć koncentraty spożywcze i konserwanty. Ponadto, kawa zbożowa, herbata i kompot nie mogą być słodzone, chyba że miodem, a pracownicy stołówki muszą je przygotowywać na miejscu. Dla każdego ucznia powinna być również dostępna woda do picia.
Jeśli dziecko żywi się w szkole przez cały dzień, stołówki szkolne muszą zapewnić mu co najmniej 4 posiłki, w których, oprócz owoców i warzyw, znajdować się powinny: ziemniaki bądź produkty zbożowe, jaja, ryby, mięso, nasiona roślin strączkowatych, mleko/produkty mleczne. Natomiast przedszkolaki powinny spożywać 3 posiłki dziennie, a obiad powinien zapewniać im 30 procent dziennego zapotrzebowania na energię. Określona również została maksymalna ilość cukru i soli w podawanych potrawach.
>>Przeczytaj również, jak nauczyciele oceniają "Nasz Elementarz" oraz pomysł edukacji 6-latków!>>
Stołówki szkolne starają się dostosować do nowych przepisów, ponieważ za niespełnienie wymogów MEN grożą im niemałe sankcje. Jeśli przeprowadzona w szkole bądź przedszkolu inspekcja sanitarna wykaże jakieś nieścisłości, dojdzie do wypowiedzenia umowy osobie prowadzącej stołówkę i nałożenia kary w wysokości od 1 do 5 tysięcy złotych. Do nowych przepisów muszą się zastosować wszystkie szkoły - od podstawówek do ponadgimnazjalnych - oraz przedszkola (również kluby malucha). Wprowadzone wymogi nie dotyczą jedynie szkół ponadgimnazjalnych dla dorosłych.
Stołówki szkolne: problemy z wprowadzeniem nowych zasad
Choć intencje Ministwerstwa Edukacji Narodowej były bez wątpienia dobre, sposób podejścia do ich realizacji budzi niezadowolenie, zwłaszcza wśród uczniów, ich rodziców, a także nauczycieli i samych pracowników stołówek szkolnych. Dzieciom obiady praktycznie bez soli i cukru po prostu nie smakują. Zostawiają więc prawie zupełnie nie zjedzone potrawy na stole, na skutek czego chodzą głodne. Przyzwyczajeni do przyprawiania potraw, uważają, że dania są bez smaku. Nieposolone ziemniaki są mdłe, a deser truskawkowy z samym tylko cukrem z owoców jest dla dziecięcych podniebień zbyt kwaśny.
>>Przeczytaj również, jak polskie szkoły próbują sobie radzić z większą liczbą uczniów w szkole>>
Niezadowolona jest także część rodziców. Sami twierdzą, że nieprzyprawionych potraw by nie zjedli i denerwują się, że płacą za posiłki, których ich dzieci nie jedzą. Niektórzy pakują więc do dziecięcych plecaków sól z domu i proszą, by dziecko samo sobie posoliło posiłek, gdy nikt tego nie widzi.
Zmiany nie były również najłatwiejsze dla pracowników stołówek szkolnych i nauczycieli. Ci ostatni przyznają, że sami też urozmaicają posiłki przynoszonymi z domu składnikami. Panie gotujące w szkołach musiały w błyskawicznym tempie zmienić menu (choć niektóre szkoły, które wprowadzały zdrową żywność do jadłospisu już wcześniej, nie miały tak dużego problemu). Zdrowe jedzenie kosztuje więcej niż to, które do tej pory serwowano w stołówkach szkolnych, więc nie zawsze da się spełnić wszystkie wymogi zawarte w rozporządzeniu MEN.
Stołówki szkolne a rzeczywistość poza placówką
Warto dodać, że i w sklepikach szkolnych nie znajdziemy już od 1 września 2015 słodyczy ani napojów gazowanych (o szczegółach przeczytasz TUTAJ). Jednak, jak podkreślają ci, którzy ze zmianami MEN do końca się nie zgadzają, dzieci i tak będą mogły kupować sobie ulubione chipsy i batoniki w drodze do lub ze szkoły, a zdrowe nawyki jedzeniowe należy wprowadzać nie tylko w stołówkach szkolnych, ale już znacznie wcześniej - w domach. Może się przecież zdarzyć tak, że dziecko, które nie zasmakuje w zdrowym jedzeniu w szkole, po powrocie do domu zje kotlet mielony z tłuszczem, bo tak je przyzwyczaili rodzice.