Obecnie kwestie dotyczące korzystania ze smartfonów na terenie szkoły, placówki regulują statutami (które wprowadzane są na mocy ustawy Prawo oświatowe), jednak, co warto podkreślić - zapisy dotyczące zakazu przynoszenia telefonów do szkoły czy odbierania ich uczniom są niezgodne z prawem.
Z jednej strony mamy ogromny problem z coraz większym uzależnieniem od ekranów wśród dzieci i pogorszeniem koncentracji u uczniów, z drugiej - z nagminnym przekraczaniem uprawnień w zakresie ograniczania możliwości korzystania ze smartfonów na terenie szkoły. Raport z badań „Prawa ucznia w Polsce” przeprowadzony przez Stowarzyszenie Umarłych Statutów pokazał, że połowa uczniów doświadczyła niezgodnego z prawem odbierania własności przez nauczycieli.
Czytaj też: Jak wybrać podstawówkę dla dziecka? Prestiż szkoły nie musi być najlepszym doradcą
Spis treści
Uzależnienie od telefonu porównywalne do uzależnienia od narkotyków
Eksperci z Instytutu Spraw Obywatelskich (ISO) przekonują, że konieczne jest wprowadzenie odgórnych regulacji, które ujednolicą zasady obowiązujące w szkołach. Oczywisty wydaje się tutaj jednak sprzeciw rodziców i opór uczniów, jednak jak czytamy w artykule "Rzeczpospolitej", zakaz taki funkcjonuje we Francji, w Hiszpanii i w Szwecji. Także Finlandia planuje zakazać używania smartfonów w szkołach od przyszłego roku.
"Uzależnienie od telefonu można porównać do tego od narkotyków, a dostęp do cyfrowego nauczania nie wyrównuje szans wśród uczniów pochodzących z różnych środowisk. Uważa, że muszą oni rozwijać umiejętności miękkie, by później korzystać z dobrodziejstw wirtualnego świata" - czytamy w "Rzeczpospolitej", która opublikowała stanowisko ISO.
Organizacja, która wystosowała apel do ministrów edukacji i cyfryzacji przekonuje, że obecne zapisy sprawiają, że dzieci są rzucane na głęboką 'cyfrową' wodę z telefonem w ręku, nie mając kapoków. W ten sposób chce zobrazować położenie, w jakim znaleźli się uczniowie.
Coraz częściej także szkoły biją na alarm, bo problem ze smartfonami jest ogromny. "Na przerwach po obu stronach korytarza młodzież ze smartfonami w rękach, przesyła sobie wiadomości. Patrzą w ekrany, nie na siebie nawzajem, choć to ze sobą się komunikują. Absurd" - pisze nauczycielka na jednej z grup internetowych.
Część placówek już prowadzi akcje uświadamiające uczniów o zagrożeniach, jakie czyhają w internecie. Niektóre wprost zwróciły się także do rodziców, którzy nie dostrzegają tego, że ich dzieci mają już pewne symptomy uzależnienia. U wielu uczniów nauczyciele obserwują trudności w skupieniu uwagi.
"Odłożenie telefonów w klasie nadal nie rozwiązuje problemu – fakt, że telefon leży w bliskiej przestrzeni, w zasięgu wzroku, aktywuje mechanizm oczekiwania na powiadomienia, co utrudnia uczniom koncentrację" - przekonuje ISO. To dlatego organizacja chce całkowitego zakazu korzystania ze smartfonów w szkole.
Czytaj też: Niewidoczna epidemia opanowała szkoły. Twoje dziecko również mogła dotknąć
Zakaz smartfonów od 1 września?
W liście otwartym skierowanym do Ministerstwa Edukacji i Resortu Cyfryzacji, Instytut Spraw Obywatelskich apeluje o "wprowadzenie jednolitych zasad higieny cyfrowej" już od 1 września 2025 roku. Miałoby to oznaczać zakaz korzystania w szkołach ze smartfonów i innych osobistych urządzeń elektronicznych. Nie ograniczałby on natomiast możliwości korzystania z cyfrowych pomocy naukowych w czasie zajęć lekcyjnych.
Zakaz nie objąłby uczniów ze specjalnymi potrzebami czy niepełnosprawnościami. Organizacja proponuje, by przynoszone na teren placówki smartfony przechowywać w miejscu wyznaczonym przez dyrektora szkoły. Za zgodą nauczycieli byłby także możliwy telefoniczny kontakt z rodzicem, jeśli zaszłaby taka potrzeba, jednak konieczna byłoby każdorazowe rozpatrzenie takiej prośby indywidualnie.
Za wprowadzeniem zakazu jest radczyni prawna Agata Bilska.
"Dyrektorka jednej z placówek, która wprowadziła taki zakaz, relacjonowała mi, że w jej szkole znów zrobiło się głośno, i jest to powód do radości. Wcześniej siedzące naprzeciwko siebie na korytarzach dzieci wysyłały sobie wiadomości i nie rozmawiały nawet w czasie przerw" – mówi cytowana przez dziennik prawniczka.
Ujęcie zakazu korzystania z telefonów w przepisach prawa oświatowego mogłoby wyciszyć protesty osób, które podważają szkolne statuty. Jednak adwokat zauważa, że ewentualny zakaz ma istotne wady. "Kiedy dojdzie np. do wypadku i należy wezwać pomoc, liczą się sekundy. To rzadkie sytuacje, ale na tyle poważne, że trzeba brać je pod uwagę" - przekazał w rozmowie z "Rzeczpospolitą" adwokat Michał Świąder.
Czytaj też: Za darmo uczył matematyki na YouTube. Teraz fiskus żąda od niego majątku