Edukacja alternatywna - czy wiesz, co to jest i czy warto z niej skorzystać?

2020-12-08 8:49

W szkole systemowej nauczyciel jest wszechwiedzącym bóstwem, a uczeń - nieszczęśliwcem, który musi przyswajać nie zawsze potrzebną wiedzę. Na drugim biegunie edukacji stoi szkoła alternatywna, która otwiera umysły dzieci i stawia na ich mocne strony. Opowiada o niej Anna Kozicka, dyrektorka warszawskiej Szkoły Otwartej.

Edukacja alternatywna - czy wiesz, co to jest i czy warto z niej skorzystać?

i

Autor: Getty images

Spis treści

  1. Czym edukacja alternatywna, której przykładem jest Szkoła Otwarta, różni się od zwykłej edukacji?
  2. Kim jest dla dziecka nauczyciel?
  3. Nauczyciel w edukacji alternatywnej nie ocenia?
  4. Takie podejście daje lepsze efekty?
  5. Na jakie potrzeby dzieci i rodziców odpowiadają szkoły alternatywne?
  6. Czy to pomaga podnieść motywację dzieci do zdobywania wiedzy?
  7. Które szkoły zaliczane są do nurtu edukacji alternatywnej?

Czym jest edukacja alternatywna? Aby się tego dowiedzieć jadę na warszawską Saską Kępę, gdzie znajduje się Szkoła Otwarta. Budynek w niczym nie przypomina podstawówki: na zewnątrz wygląda jak domek jednorodzinny z ogródkiem, a środku, jak nowoczesne, przytulne biuro z dużym stołem konferencyjnym.

Szkoła Otwarta to placówka inna niż wszystkie, przeznaczona jest dla kilkudziesięciu uczniów, którzy zrezygnowali z nauki w zwykłej placówce i zdecydowali się na edukację alternatywną w autorskiej szkole. Szkoła Otwarta działa wg. własnego pomysłu i programu: każdy uczeń deklaruje na których przedmiotach chce angażować się bardziej, a na których mniej, po to, by mógł  koncentrować się na tym, co go interesuje, w czym wykazuje uzdolnienia. Pozostałe przedmioty „przerabia” na poziomie pozwalającym mu zaliczać egzaminy państwowe.

Edukacja nie jest jednak w szkole Otwartej jedynym celem. Kluczowe jest wsparcie ucznia w budowaniu poczucia własnej wartości i zdobywaniu kompetencji potrzebnych do tego, by w przyszłości stać się spełnionym i szczęśliwym dorosłym. 

Dzięki takiemu podejściu przygotowujemy młodych ludzi do wystartowania w dorosłość i umożliwiamy rozwijanie swoich zainteresowań i mocnych stron od pierwszych dni nauki. Uczniowie nie marnują czasu na zdobywanie zbędnych informacji, którymi przeładowana jest polska podstawa programowa.

Rozmawiam o tym z właścicielką szkoły Anną Kozicką.

Czym edukacja alternatywna, której przykładem jest Szkoła Otwarta, różni się od zwykłej edukacji?

A.K.: Edukacja alternatywna oznacza dla mnie możliwość doświadczania zupełnie innej jakości edukacji od tej, którą znamy. Termin „alternatywna” daje nadzieję na jakąś inną, nową opcję i tak też właśnie jest. Edukacja alternatywna wymaga niesztampowego myślenia, przełamywania schematów, na których opiera się skostniały system edukacji. Wykracza poza to, co proponuje system, w związku z tym często nazywana jest edukacją poza systemową.

Z mojej perspektywy najważniejszą różnicą w porównaniu do zwykłych szkół jest cel. Szkoła systemowa, skupia się na realizacji podstawy programowej, nie ważne jak by przeładowana ona nie była, realizacja podstawy staje się celem samym w sobie, często nie interesując się, jak ma się z tym dziecko i co mu robi takie podejście.

Edukacja alternatywna stawia sobie zupełnie inne cele: przygotować młodego człowieka do życia. Stworzyć warunki, by dziecko mogło rozwijać skrzydła. Przynajmniej nasza Szkoła Otwarta tak rozumie to, po co w ogóle istnieje. Druga, dość widoczna różnica to rola dorosłego.

Kim jest dla dziecka nauczyciel?

A.K.: W systemie nauczyciel wciąż stawiany jest w pozycji wszechwiedzącego „guru”, który podaje wiedzę, często ekskatedra. Konsekwencją jest bierna postawa dzieci, brak motywacji oraz brak szans na rozwijanie odpowiedzialności, sprawczości i samodzielności. W szkołach alternatywnych odchodzi się od takiego podejścia na rzecz towarzyszenia uczniowi w jego własnych poszukiwaniach.

Dorosły jest bardziej mentorem, tutorem, towarzyszem, który wspiera ucznia w odkrywaniu odpowiedzi na pytania, w poszukiwaniu rozwiązań.

Nauczyciel w edukacji alternatywnej nie ocenia?

A.K.: To trzecia różnica, która dotyczy wspierania kultury rozwoju, zamiast kultury błędu, która jest tak wszechobecna w polskim systemie edukacji. Kultura błędu koncentruje się na poszukiwaniu go w każdym zadaniu, w każdej wypowiedzi, by pokazać, czego jeszcze uczeń nie umie, czego jeszcze nie wie.

W takiej kulturze popełnienie błędu jest czymś złym i jest karane złą oceną. Konsekwencją jest to, że młodzi ludzie boją się później robić coś, czego nie znają, boją się próbować nowych, nieznanych rozwiązań, no bo przecież można popełnić błąd.

Kultura rozwoju zakłada, że błąd jest wpisany w rozwój, nie można się rozwijać nie popełniając błędów, nie można się ich bać. Dlatego koncentruje się na tym, co jest dobrze, co już wiesz, co już potrafisz, docenia wysiłki i starania, a nie tylko efekt.

Takie podejście daje lepsze efekty?

A.K.: Tak, wzmacnia wiarę w siebie, w swoje możliwości. W takich warunkach konstruktywna informacja zwrotna na temat tego co wiesz, a nad czym warto, abyś jeszcze popracował, bez oceny w postaci cyfry, nabiera zupełnie nowego wymiaru i jest motywująca.

Na jakie potrzeby dzieci i rodziców odpowiadają szkoły alternatywne?

A.K.: Mogę podzielić się tym, jakie potrzeby zgłaszają rodzice, którzy trafiają do Szkoły Otwartej, bo w większości są to osoby, które zmieniają szkołę swojemu dziecku.

Najczęściej mówią o tym, że chcą miejsca, gdzie nie ma wyścigu szczurów, gdzie paraliżująca presja zastąpiona jest serdecznością, akceptacją i zrozumieniem jak funkcjonuje dziecko na danym etapie rozwoju. Miejsca, w którym dziecko będzie mogło być sobą, pracować w swoim tempie i w zgodzie ze swoim potencjałem.

Są to osoby, które rozumieją, że trawa nie rośnie szybciej od tego, że się za nią ciągnie. Rodzice chcą akceptacji dla swojego dziecka, by mogło być tym, kim jest. Tylko doświadczanie pełnej akceptacji siebie: tego jaki/jaka jestem daje możliwość budowania swojego poczucia własnej wartości i to jest kolejna potrzeba rodziców, z którą do nas przychodzą, mówiąc: „potrzebuję wsparcia w tym, by moje dziecko budowało poczucie swojej wartości, by wierzyło, że jest wartościowe, że jest kimś”. Jesteśmy takimi specami od zadań specjalnych.

Czy to pomaga podnieść motywację dzieci do zdobywania wiedzy?

A.K.: Potrzeba motywacji to kolejna potrzeba rodziców, którzy chcą, by ich dziecko utrzymało bądź odzyskało straconą motywację. Szukają więc takich placówek, które potrafią zindywidualizować swoje podejście i odkryć, o co konkretnie chodzi z ich dzieckiem, co go motywuje albo co się tam po drodze zgubiło. 

Bo każde dziecko jest ciekawe świata, lubi zdobywać wiedzę o świecie i jest nastwione na rozwój, tylko nie zawsze trafia na warunki, które temu rozwojowi sprzyjają.

Rodzice rozumieją już, że szkoła w tradycyjnym wydaniu kompletnie nie przystaje do życia. Życie i świat popędziły do przodu, a szkoła… została daleko w tyle. Dlatego coraz częściej na ważny plan wychodzi potrzeba nowoczesnej edukacji, która nadąża za przemianami we współczesnym, dynamicznie zmieniającym się świecie, która je tłumaczy i uczy żyć w czasie zmian.

Nie zrobi tego placówka, która sama jest skostniała, opiera się na przestarzałych paradygmatach, w której zmiany, o ile w ogóle zachodzą, to tak wolno, że ci co je zaczęli często już nie pamiętają czemu one miały służyć.

Jak w takich warunkach młody człowiek ma się nauczyć tej zwinności, której wymaga obecnie życie, kiedy nie doświadcza tego w szkole? Z książek? Mission Impossible. Dzieciaki najwięcej uczą się przez obserwację i doświadczanie, nie poprzez teoretyczne wykłady.

Obecnie sama wiedza z przedmiotów akademickich nie pomoże człowiekowi wystartować tak jak kiedyś. Dyplom ukończenia wyższej uczelni nie jest już przepustką, do lepszego życia. Nie mówię, że wiedza nie jest potrzebna, bo jest, ale nie w takim wymiarze jak zakłada podstawa programowa i programy nauczania w szkołach systemowych.

Teraz liczą się praktyczne umiejętności, kompetencje przyszłości i to właśnie edukacja alternatywna próbuje sprostać tym wymaganiom. Tak więc potrzeba, by dziecko nabyło ważnych życiowo umiejętności ma dużo większe szanse zrealizować się w nurtach alternatywnych, a nie w tradycyjnej szkole, w której pędzi się z materiałem i co chwila sprawdza, ile już „weszło” do głowy.

Które szkoły zaliczane są do nurtu edukacji alternatywnej?

A.K.: W edukacji alternatywnej jest wiele różnych nurtów - począwszy od totalnego unschoolingu, gdzie słynnym przykładem może być Andre Stern, który wychowywał się przy cudownym, inspirującym ojcu i nigdy nie chodził do szkoły. Jego rodzice mieli wolne zawody i potrafili go wykształcić sami.

Mamy też nurt szkół demokratycznych, w których dziecko w dużej mierze decyduje jakie zajęcia wybiera i gdzie pozostawia się mu dużo swobody i wolności. Edukacja nastawiona jest bardziej na zdobywanie kompetencji niż wiedzy akademickiej.

W Polsce coraz więcej rodziców decyduje się na edukację domową, która ze względu na formę moim zdaniem mieści się w pojęciu edukacji alternatywnej, pomimo że część dzieci uczy się w domach bardzo tradycyjnych treści.

Pojawiają się szkoły leśne, w których dziecko doświadcza świata i edukuje się obcując z naturą w terenach leśnych. Zajęcia przez cały dzień, bez względu na pogodę odbywają się na świeżym powietrzu.

Mamy nurt szkół Montessori czy szkół Waldorfskich, ale to, czy są one alternatywnymi zależy od tego, na ile realizują swój program oparty na tych koncepcjach pedagogicznych, a na ile wykorzystują tylko ich elementy i narzędzia, by realizować tradycyjną podstawę programową ze szkoły systemowej.

Montessori jest piękną myślą pedagogiczną sprzed ponad 100 lat, w tamtych czasach była dużą innowacją, natomiast jeśli ktoś stosuje ją dziś, dokładnie tak jak wtedy, nie filtrując przez współczesne wyzwania i nie dopasowując do dzisiejszych realiów, to mamy do czynienia z ortodoksyjnym podejściem, które nigdy nie jest wspierające.

Mamy wreszcie szkoły autorskie, czyli takie, które realizują swój własny pomysł na to, jak może przebiegać edukacja, jak może wyglądać szkoła. Szkoły autorskie nie przywiązują się do jednego konkretnego nurtu, ale wybierają najlepsze dla siebie elementy z różnych podejść, dodając często własne innowacyjne rozwiązania.

I tak powstaje ich własny model nowoczesnej szkoły, która zazwyczaj oprócz aspektu czysto edukacyjnego, kładzie nacisk na rozwój kompetencji społecznych, kompetencji przyszłości, czyli bardziej przygotowuje dzieci do życia, niż tylko do zdawania egzaminów. Szkoła Otwarta jest właśnie taką szkołą.

Czytaj również: Szkoła państwowa, niepubliczna, a może edukacja domowa? Wybierz szkołę dla dziecka

Homeschooling - kiedy warto zdecydować się na nauczanie domowe dziecka?

Szkoły STO: jak działają szkoły stowarzyszeniowe?

Odrabianie lekcji: czy i jak dużo prac domowych nauczyciele powinni zadawać dzieciom?

Warto wiedzieć

Edukacja alternatywna pozwala na:

  • tworzenie autorskich programów edukacyjnych, które bardziej odpowiadają na potrzeby dzisiejszego świata,
  • indywidualizację zajęć (dzięki kameralnym grupom, braku sztywności, kadra często posiada wiedzę z zakresu neuroedukacji czyli nauki w zgodzie z pracą mózgu),
  • wprowadzanie zajęć, które nie są skupione na realizacji podstawy programowej, a bardziej na rozwijaniu potencjału młodego człowieka, by mógł odkrywać swoje zainteresowania i wykorzystywać swoje mocne strony (w Szkole Otwartej np. mamy zajęcia z Opiekunem Talentów, Zajęcia „Przygoda”, indywidualne spotkania z psychologiem ukierunkowane na poszukiwanie swoich mocnych stron i rozwijanie umiejętności ich wykorzystywania),
  • zastąpienie ocen konstruktywna informacją zwrotną,
  • tworzenie planu dnia, który nie jest uwarunkowany koniecznością wypełnienia zakładanej siatki godzin lekcyjnych, które narzuca system,
  • dbanie o dobrostan dziecka,
  • rozwijanie postawy współpracy w miejsce rywalizacji.
Nasz ekspert
Anna Kozicka
Anna Kozicka

Współzałożycielka i dyrektorka w Szkole Otwartej, współzałożycielka Fundacji Otwieracze. Przez ponad 18 lat tworzyła i rozwijała zespoły jako manager oraz towarzyszyła managerom w zdobywaniu kompetencji przywódczych jako trener i coach. Od 2017 roku wspiera rodziców i nauczycieli w lepszym rozumieniu potrzeb dzieci oraz przywódczej roli w ich życiu.

Jest certyfikowanym trenerem międzynarodowej fundacji Familylab promującej pedagogikę Jespera Juula oraz trenerem metody Insight Discovery. Wykładowca akademicki - prowadzi zajęcia z obszaru przywództwa ze studentami na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Gdy nie pracuje, spędza czas z rodziną: 10-letnim synem – Kubą i mężem Maćkiem.