Spis treści
- W szkołach Navigo bazują Państwo na fińskich rozwiązaniach edukacyjnych – dlaczego akurat na tych?
- Czym różni się fińska szkoła od polskiej szkoły systemowej?
- Które z fińskich wartości uważa Pan za kluczowe do wdrożenia w swoich szkołach w Polsce?
- Fiński system edukacji stawia także na rozwój tzw. kompetencji miękkich, jak to wygląda w praktyce w Państwa szkołach?
- Czy polskie dzieci i ich rodzice są mentalnie gotowi na tego typu rewolucję?
- A jakie reakcje obserwujecie u samych dzieci?
- Jak wygląda typowy dzień w Navigo?
- Niektórzy rodzice sceptycznie podchodzą do nauki w szkołach prywatnych, twierdząc, że to zbędny wydatek. Sami kończyli szkołę systemową i “wyszli na ludzi”, więc nie widzą potrzeby, aby zapisywać dziecko do innej szkoły. Jakie argumenty mogą ich przekonać?
- Są też tacy rodzice, którzy obawiają się, że zapisując dziecko do szkoły niepublicznej nie nauczy się ono “prawdziwego życia”. Otoczone przez lata przez “grzeczne dzieci” w dorosłym życiu nie odnajdzie na zewnątrz. Czy to słuszne obawy?
- Jeszcze inną obawą jest to, że zapisując dziecko do szkoły alternatywnej, nie nauczy się w niej tego wszystkiego, co “wkładane jest do głowy” w szkołach publicznych. Czy tak jest w rzeczywistości?
- Co powinien zrobić rodzic, który chce zapisać dziecko do Navigo? Jak wygląda proces rekrutacji? Czy dzieci przechodzą jakieś testy?
O fińskim podejściu do edukacji, fińskich szkołach w Polsce oraz potrzebie reformy polskiego szkolnictwa rozmawiamy z dr Łukaszem Srokowskim, socjologiem, trenerem, edukatorem oraz twórcą szkół Navigo inspirowanych modelem fińskim.
W szkołach Navigo bazują Państwo na fińskich rozwiązaniach edukacyjnych – dlaczego akurat na tych?
dr Łukasz Srokowski: Zajmuję się edukacją od kilkunastu lat, interesuję się psychologią uczenia się, społeczną i metodyką. Obserwuję też systemy edukacji w innych krajach. Finlandia przez lata zajmowała czołowe miejsce w testach PISA, a jednocześnie fińskie dzieci były cały czas szczęśliwe i zadowolone ze swoich relacji społecznych. Dlatego zacząłem się przyglądać fińskiemu systemowi oświaty. Sprawdzałem, czym różni się on od naszego polskiego i co sprawia, że fińska szkoła osiąga tak dobre rezultaty. Przez lata próbowałem zmieniać edukację publiczną, ale gdy po raz kolejny zderzyłem się z oporem systemu, postanowiłem założyć własną szkołę. Moje córki właśnie miały iść do pierwszej klasy, więc tym bardziej mi na tym zależało, żeby stworzyć szkołę, która naprawdę przygotuje dzieci do prawdziwego życia. I w ten sposób powstało Navigo, które inspiruje się w dużej mierze właśnie fińskimi rozwiązaniami.
Przeczytaj: Szkoła międzynarodowa: na czym polega nauka w szkole międzynarodowej?
Czym różni się fińska szkoła od polskiej szkoły systemowej?
Ł.S.: Tak naprawdę fińska szkoła organizacyjnie niewiele różni się od polskiej. Wszędzie są lekcje, podział na klasy i przedmioty, podstawa programowa i zadania domowe. Jednakże duża różnica pojawia się, gdy zaczniemy analizować „miękką” część systemów – filozofię i wartości, na których bazują Finowie i Polacy. W Polsce działamy według starego „pruskiego” modelu, stworzonego w XIX wieku, który dzisiaj już po prostu nie odpowiada na potrzeby świata. System ten oparty jest na ujednolicaniu uczniów, jednostronnej transmisji wiedzy od nauczyciela do ucznia i podporządkowaniu ucznia nauczycielowi. Oczywiście, są w Polsce nauczyciele, którzy uczą inaczej – mam do nich ogromny szacunek i z wieloma się przyjaźnię. Ale wszyscy oni muszą walczyć z systemem, zamiast korzystać z jego wsparcia.
Finowie z kolei stawiają na autonomię i odpowiedzialność uczniów, na zrównoważony, spokojny rozwój i kontakt z przyrodą. No i przede wszystkim nie mają takiej obsesji ocen, testów czy egzaminów, jak mamy w Polsce. W obydwu systemach ceniona jest natomiast wiedza, ale Finowie dokładają do tego jeszcze aspekt jej praktycznego wykorzystywania, w Polsce mocno zaniedbany. W efekcie lepiej przygotowują dzieci do przyszłego życia.
30 lat temu w ogóle nie było telefonów komórkowych, Google czy Facebooka. A jak będzie wyglądał świat za 30 lat? Trudno to sobie wyobrazić. Z pewnością jednak dzieci powinny uczyć się funkcjonowania w świecie rosnącej automatyzacji, w której przewagą człowieka będzie jego zdolność rozwiązywania złożonych problemów. A więc szkoła powinna uczyć kreatywności, pracy zespołowej i krytycznego myślenia. Niestety współczesny system edukacji w Polsce nie odpowiada na te potrzeby. Chciałbym jednak jeszcze podkreślić, że mówię tu o systemie, nie o szkołach czy nauczycielach. W szkołach publicznych są mądrzy nauczyciele, którzy działają pod prąd. Ale mi chodzi o to, żeby nauczyciele, dyrektorzy, rodzice i dzieci współpracowali i byli jedną drużyną, która ma do siebie wzajemne zaufanie. Jak w Finlandii.
Które z fińskich wartości uważa Pan za kluczowe do wdrożenia w swoich szkołach w Polsce?
Ł.S.: Finowie nie mają złotej recepty na sukces, nie mają też żadnego cudownego modelu edukacji. Oni po prostu inaczej patrzą na naukę i my w Navigo staramy się również patrzeć w analogiczny sposób, jednak dorzucamy do tego garść wiedzy metodycznej i najnowszą wiedzę z zakresu psychologii uczenia się. Jakie „fińskie” wartości są dla nas kluczowe? Wybraliśmy pięć rozwiązań, które uważamy za najcenniejsze:
- Po pierwsze – zaufanie. Kuratoria ufają dyrektorom, dyrektorzy – nauczycielom, nauczyciele uczniom – i w drugą stronę. Staramy się, żeby ten klimat zaufania był obecny też u nas, przynajmniej wewnątrz szkoły.
- Po drugie - nauczyciele mają duże poczucie autonomii i sprawczości. Są dobrze opłacani i dobrze wyedukowani, więc biorą odpowiedzialność za swoje metody pracy. I jednocześnie pozwalają brać odpowiedzialność dzieciom – nie robimy sprawdzianów na oceny, każde dziecko ma własną mapę kompetencji, na której ma rozpisane wszystkie umiejętności, które ma opanować. I dzieci same przychodzą do nauczycieli, gdy uważają, że zdobyły daną kompetencję. Nauczyciel to sprawdza i wspólnie z uczniem zaznaczają to na mapie. To daje dzieciom ogromne poczucie sprawstwa i buduje silną motywację do nauki.
- To się wiąże z kolejną wartością, czyli wsparciem i zindywidualizowanym podejściem do nauki każdego dziecka. Nasze klasy są niewielkie – ok. 15-osobowe i dużo czasu poświęcamy na naukę własną – oczywiście wówczas nauczyciel jest dostępny dla uczniów, więc pomaga tym, którzy o to poproszą.
- Czwartą wartością jest kontakt z przyrodą i praktyczność nauczania. W Navigo staramy się spędzać czas na dworze każdego dnia. Nasze oddziały wypracowują tu własne autorskie rozwiązania – np. w Navigo Warszawa jeden dzień jest dniem „outdoorowym” przeznaczonym na edukację w terenie – rozmawiamy wówczas o przyrodzie, zjawiskach fizycznych, obserwujemy. W czerwcu w Navigo pierwszoklasiści prezentowali „swoje miejsce na Ziemi” – czyli ulubioną destynację wakacyjną. Ćwiczyli w ten sposób umiejętności autoprezentacji, ale również uczyli się geografii czy biologii.
- Ważny jest również dla nas minimalizm - dzieci nie są przeładowane zajęciami i nadmiernymi zadaniami domowymi, mają dużo czasu na odpoczynek. A wiemy doskonale, że wypoczęty i dotleniony umysł jest o wiele bardziej chłonny.
Jak widać fińska recepta na sukces nie wymaga wprowadzania radykalnych rewolucji. Najważniejsze jest zmienić podejście do myślenia o edukacji.
Przeczytaj: Kalendarz szkolny - ważne daty i terminy w roku szkolnym 2021/2022
Fiński system edukacji stawia także na rozwój tzw. kompetencji miękkich, jak to wygląda w praktyce w Państwa szkołach?
Ł.S.: Dla nas relacje stoją na równi z edukacją. Jesteśmy istotami społecznymi i od tego nie uciekniemy. Dlatego w klasach 1-3 każdy dzień rozpoczyna się od kręgu klasowego, na którym dzieci z nauczycielem rozmawiają o tym, jak się czują, co u nich, omawiają plan dnia i swoje cele. W efekcie uczą się słuchać, koncentrować na wypowiedziach innych, nazywać i odczytywać emocje. W starszych klasach takie kręgi są przynajmniej raz w tygodniu.
Uczymy także dzieci rozwiązywania konfliktów, nie zamiatamy ich pod dywan, tylko siadamy i rozmawiamy – czasami bardzo długo, ale w efekcie nasze dzieci uczą się określać swoje potrzeby, słuchać potrzeb innych i szukać rozwiązań, które będą dobre dla wszystkich.
Czy polskie dzieci i ich rodzice są mentalnie gotowi na tego typu rewolucję?
Ł.S.: Nie nazwałbym metody, którą proponujemy rewolucyjną. Myślę o niej bardziej jako o ewolucji, zmienionym podejściu, które dostosowane jest do współczesnego świata i naszych aktualnych potrzeb. Z pewnością trudno jest zmienić swoje przyzwyczajenia i wyjść poza schematy myślowe. Otworzyć się na szkołę, gdzie uczniowie sami sprawdzają swoje sprawdziany, porównując się do swoich wyników sprzed tygodnia, a nie do kolegów. Na szkołę, w której lekcja może nagle przenieść się z klasy do szkolnego ogrodu lub pobliskiego lasu. Ale bardzo wielu nauczycieli dokładnie takiej szkoły szuka – zaryzykowałbym stwierdzenie, że większość wybitnych nauczycieli, których spotykamy, mówi dokładnie o takim modelu edukacji jako właściwym.
Misją Navigo jest również edukowanie rodziców. Pokazywanie im, że takie podejście ma naukowe uzasadnienie i nie zawsze dotychczasowe rozwiązania są najlepsze. Dzieci, które przychodzą do nas ze szkoły publicznej początkowo również nie mogą zrozumieć, dlaczego inni uczniowie uczą się, mimo że nikt im nie każe. Jednak po krótki czasie – czasem kilku tygodniach czasem kilku miesiącach – zaczynają czerpać radość z nauki i same wychodzą z inicjatywą.
A jakie reakcje obserwujecie u samych dzieci?
Ł.S.: Dzieci w Navigo nie czekają na wakacje. One czekają na powrót do szkoły po wakacjach. Myślę, że to jest najlepsza rekomendacja dla nas i dowód na to, że ten system im odpowiada. Dzieci lubią się uczyć, pod warunkiem, że mają poczucie sprawstwa i poczucie kontroli własnej nauki.
Jak wygląda typowy dzień w Navigo?
Ł.S.: W klasach 1-3 nie ma u nas podziału na tradycyjne 45-minutowe lekcje, nauczyciele decydują o czasie trwania zajęć i przerw, bazując na potrzebach dzieci. Są dni, w które klasa jest w stanie pracować intensywnie nawet kilka godzin, a są też takie, gdy np. jest gorąco, gdy dzieci po godzinie nauki w klasie potrzebują pół godziny swobodnej zabawy w ogrodzie.
Dzieci osiągają optimum mocy intelektualnych dopiero późniejszym rankiem, ponieważ ich chronotyp snu jest przesunięty w stosunku do dorosłych. Dlatego edukacyjnie dzień w Navigo zaczynamy dopiero koło 9:30. Pierwszy na liście jest krąg, o którym mówiłem wcześniej. To czas na luźną rozmowę – taki „small talk” – jak również na poznanie planu dnia i wolne wnioski. Dopiero potem zaczynamy blok edukacyjny, który trwa ok. 4 godzin z przerwami. W klasach 0-3 nie ma podziału na przedmioty, w starszych przedmioty są łączone w bloki tematyczne. Jednak i tak nie ma dzwonków– każda klasa pracuje swoim rytmem.
Uczniowie nie są przeładowani zajęciami i nadmiernymi zadaniami domowymi, nie mają też w ciągu roku ocen. Działamy zgodnie z wytycznymi kuratorium, więc w klasach 4-8 musi być wystawiona jedna ocena, na koniec roku – bazuje ona na projektach pozwalających od praktycznej strony wdrożyć zdobytą wiedzę, przygotowanych przez ucznia. Poza tym w czwartej klasie rozpoznajemy talenty dzieci metodą Gallupa, a uczniowie wybierają swojego tutora, z którym później szlifują swoje talenty.
Niektórzy rodzice sceptycznie podchodzą do nauki w szkołach prywatnych, twierdząc, że to zbędny wydatek. Sami kończyli szkołę systemową i “wyszli na ludzi”, więc nie widzą potrzeby, aby zapisywać dziecko do innej szkoły. Jakie argumenty mogą ich przekonać?
Ł.S.: Myślę, że każdy rodzic ma inny bagaż doświadczeń i inne argumenty go przekonają. Warto jednak zdać sobie sprawę z tego, że od czasów, gdy my chodziliśmy do szkoły, świat mocno się zmienił – a system edukacyjny w ogóle. A szkoła powinna dogonić życie.
Jednocześnie te obawy mają ugruntowanie w działalności szkół prywatnych pierwszych dwóch dekad kapitalizmu w Polsce. Faktycznie, wiele z nich działało słabo, często też stawały się przechowalnią dla uczniów, którzy nie radzili sobie w szkołach publicznych. Ale to zdarza się już coraz rzadziej, dzisiaj szkoły niepubliczne często po prostu mogą uczyć lepiej, mają bardziej kompetentną, lepiej zmotywowaną kadrę oraz ciekawsze pomysły na edukację.
My jesteśmy szkołą środka, która łączy filozofię szkół alternatywnych i publicznych. Nie dajemy dzieciom całkowitej swobody, a jedynie tyle, ile są w stanie udźwignąć. Jeżeli rodzic chce całkiem podążać za dzieckiem, wtedy lepiej rozejrzeć się za szkołą demokratyczną. Jeżeli zaś ceni wyłącznie wiedzę encyklopedyczną, a nie mają dla niego większego znaczenia kompetencje społeczne i jest przekonany o tym, że dzieci sobie poradzą w każdych warunkach – wtedy rzeczywiście lepiej pozostać w edukacji systemowej. Ważne, żeby to była przemyślana decyzja i zgodna w wartościami całej rodziny.
Są też tacy rodzice, którzy obawiają się, że zapisując dziecko do szkoły niepublicznej nie nauczy się ono “prawdziwego życia”. Otoczone przez lata przez “grzeczne dzieci” w dorosłym życiu nie odnajdzie na zewnątrz. Czy to słuszne obawy?
Ł.S.: A czym jest to „prawdziwe życie”? Siedzeniem w ławce 45 minut i robieniem zadań według instrukcji osoby wyżej w hierarchii? Nowoczesne zawody wymagają raczej dużej kreatywności, umiejętności zarządzania czasem, interdyscyplinarności, korzystania z nowoczesnych technologii. To jest według mnie prawdziwe życie. Poza tym świat edukacji alternatywnej mocno się zmienił. Kilkanaście lat temu do szkół prywatnych mogły chodzić tylko dzieci najbogatszych. Teraz szkoły alternatywne są finansowo osiągalne dla wielu osób z klasy średniej i coraz rzadziej są zamkniętymi enklawami. My, w każdym razie, nie jesteśmy.
Jeszcze inną obawą jest to, że zapisując dziecko do szkoły alternatywnej, nie nauczy się w niej tego wszystkiego, co “wkładane jest do głowy” w szkołach publicznych. Czy tak jest w rzeczywistości?
Ł.S.: Myślę, że dzieci w Navigo uczą się nawet więcej niż w szkołach systemowych – ale w innym rytmie i w nieco inny sposób. Czasem jest tak, że dziecko idzie do pierwszej klasy z umiejętnością pisania i czytania. W szkole systemowej całą pierwszą klasę pisze literki, gdyż musi iść rytmem programu, niezależnie od tego, czy go opanowało, czy nie. W Navigo dostaje mapę kompetencji. Jeżeli okazuje się, że zdobędzie wszystkie kompetencje z poziomu pierwszej klasy w ciągu kilku miesięcy, ma możliwość pracy z mapą z klasy drugiej. Nie nudzi się i nie traci zapału do nauki. Może nie wyjdzie ze szkoły ze znajomością dat wszystkich większych bitew w XVII wieku, ale na pewno będzie rozumieć, dlaczego tak wielkie znaczenie miał chrzest Polski, czy będzie rozumieć jaki wpływ miała np. II wojna światowa na gospodarkę poszczególnych krajów i relacje dyplomatyczne w XX w.
Co powinien zrobić rodzic, który chce zapisać dziecko do Navigo? Jak wygląda proces rekrutacji? Czy dzieci przechodzą jakieś testy?
Ł.S.: Zdecydowanie nie jesteśmy zwolennikami testów czy sprawdzianów wiedzy. Najważniejsze dla nas jest, aby rodzic był przekonany do naszego podejścia do edukacji, a dziecko dobrze czuło się w szkole. Dlatego zawsze dużo rozmawiamy z rodzicami w procesie rekrutacji, zapraszamy do poznania szkoły. Dzieci mogą przyjść do nas na lekcje „pokazowe” czy okres próbny, aby zobaczyć czy im się podoba. Na tej podstawie wspólnie decydujemy czy Navigo jest miejscem dla nich. Jesteśmy kameralnymi placówkami, szczególnie w Warszawie i Poznaniu, dlatego często decyduje kolejność zgłoszeń. Mamy jeszcze dosłownie ostatnie miejsca w Warszawie w klasie 0-1, w Poznaniu w klasach 1-2 oraz w 4 klasie we Wrocławiu, tak więc zapraszamy.
Przeczytaj: Dni wolne w roku szkolnym 2021/2022 – kiedy dzieci nie idą do szkoły?