System edukacji w polskich szkołach potrzebuje zmian. Co do tego nikt chyba nie ma żadnych wątpliwości. Choć nad rozwiązaniem pracuje całe Ministerstwo Edukacji i Nauki, to wiceminister Izabela Ziętka, postanowiła zwrócić się do osób, które są najbardziej zainteresowane.
Na swoim profilu na Facebooku @IzabelaZiętka otworzyła dyskusję o tym, co w edukacji wymaga korekty.
„Wiemy też, że żadnych zmian nie dokonamy bez Was, bez Waszych pomysłów, zaangażowania, bez współpracy, dlatego dziś chciałabym otworzyć dyskusję o tym co w naszej edukacji jest świetne, a co wymaga korekty na już. Zatem jeśli jesteś uczniem, nauczycielem czy rodzicem, daj znać pod tym postem lub na priv. Wiele to dla mnie znaczy!!!” – napisała wiceminister pod koniec grudnia minionego roku.
Pod postem pojawiło się już niemal 5 tysięcy komentarzy.
Zobacz także: Nowa minister "odchudzi podstawę programową". Polskie szkoły czeka kolejna rewolucja?
Zmiany w systemie edukacji
Wiele się ostatnio mówi o podwyżkach dla nauczycieli, o odchudzeniu podstawy programowej i likwidacji prac domowych.
Jak wyjaśniała w rozmowie z Radiem Zet wiceszefowa resortu edukacji Katarzyna Lubnauer, w klasach 1-3 prace domowe nie mają w ogóle sensu.
— Takie dziecko samodzielnie pracy domowej nie rozwiąże. Realnie to nie jest zadanie tylko dla dzieci, ale i dla rodziców. – powiedziała.
Jeżeli chodzi o prace domowe starszych dzieci, wiceminister jest zdania, że należy je znacząco ograniczyć. Często bowiem odbywa się to kosztem weekendów i wolnego czasu uczniów.
Pomysł na rewolucję w szkole dotyczy również odchudzenia podstawy programowej.
— Chcielibyśmy, żeby podstawy programowe zostały odchudzone nawet do 20 proc., czyli żeby zniknęło od 5 do 20 proc. treści — wyjaśniła wiceminister Lubnauer, dodając, że zmiany dotyczą także ograniczenia listy lektur.
Resort edukacji poważnie liczy się jednak ze zdaniem również nauczycieli, rodziców i samych uczniów.
Tysiące pomysłów na zmiany w szkolnictwie
Wiceminister Izabela Ziętka, zanim została współpracowniczką minister Barbary Nowackiej, pracowała jako nauczycielka z młodzieżą ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi i niepełnosprawnościami w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Gubinie. Pełniła również funkcję dyrektorki w placówkach oświatowych w kraju i w Niemczech.
W mediach społecznościowych postanowiła zwrócić się do nauczycieli, rodziców i uczniów. Spytała o pomysły, które mogłoby poprawić obecny system edukacji. Odzew był ogromny.
Wśród zaproponowanych zmian, poza godnym wynagrodzeniem, pojawiły się:
- powrót zajęć praktyczno-technicznych,
- zajęcia z pierwszej pomocy na lekcjach wf-u już od pierwszej klasy szkoły podstawowej,
- brak ocen z wf-u, plastyki, muzyki i techniki,
- zlikwidowanie podziałów w przywilejach nauczycieli szkolnych i przedszkolnych,
- zmniejszenie liczebności klas,
- ograniczenie biurokracji w szkole,
- zlikwidowanie progów zdawalności na maturach rozszerzonych,
- zwiększenie pomocy psychologicznej i pedagogicznej dla uczniów,
- zniesienie godziny Czarnkowej,
- zlikwidowanie egzaminu ósmoklasisty.
Średnia z 5 przedmiotów?
Swój głos w sprawie pomysłu na zmiany w szkolnictwie edukacji zabrała również dr Marzena Żylińska, doktor nauk humanistycznych, metodyczka i neurodydaktyczka, inicjatorka ruchu „Budząca się szkoła”.
— Ja też dorzuciłam swoje trzy grosze i zaproponowałam, by odejść od wyliczania średniej ze wszystkich przedmiotów, żeby świadectwo z paskiem nie było dla tych, którzy mają same piątki i szóstki, bo to ma naprawdę bardzo niedobre konsekwencje. Jeśli w ósmej klasie musimy już robić tę selekcję, to niech uczniowie wskazują np. pięć przedmiotów, z których chcieliby, żeby średnią wyliczyć — podkreśliła dr Żylińska.
Ekspertka poparła również pomysł likwidacji ocen z wf-u, plastyki, techniki i muzyki.
— Bo jak porównywać talent dzieci, czy plastyczny, czy muzyczny? Jak można według tej samej tabelki mierzyć skok wzwyż dziecka, które jest szczupłe, skoczne, wysokie i dziecka, które ma kilkanaście centymetrów mniej? Przecież to jest niedorzeczne. Zobaczcie, ilu uczniów właśnie dlatego przestaje chodzić na wf. Gdyby to były przedmioty, na których można by się wykazać zaangażowaniem i dostałoby się zaliczenie lub brak, jak ktoś nie pracuje, to przełożyłoby się to na nastawienie do tych przedmiotów — zwraca uwagę dr Żylińska.
To tylko niektóre z kilku tysięcy propozycji, które pojawiły się pod postem. Wiceminister Ziętka jest bardzo wdzięczna, że jej wpis został potraktowany naprawdę poważnie. Podkreśliła, że dzięki temu mogła zweryfikować to, co o polskiej edukacji dotychczas myślała.
„Mam nadzieję, że z większością piszących będzie mi dane spotkać się osobiście już niebawem! To będzie dopiero edukacyjna przygoda! Będę zaglądać do tego posta rzecz jasna, bo to ogromna baza wiedzy, suma doświadczeń i przeżyć, ale myślę, że znajdziemy również inne ciekawe miejsca do wymiany myśli i wyruszenia we wspólną, wspaniałą edukacyjną podróż” – dodała wiceminister Ziętka.