Lekcje na dwie, a nawet trzy zmiany dla pierwszoklasistów to już norma. Polskie szkoły nie radzą sobie z przyjmowaniem sześciolatków

2015-08-26 12:21

W tym roku w polskich szkołach podstawowych będzie o 137 klas pierwszych więcej niż w 2014 roku. Co oznacza tak duża liczba uczniów? Tłok. I to taki, że kolejne szkoły wprowadzają lekcje nie na dwie, ale na trzy zmiany. Ciasno będzie również na stołówkach, które nie są w stanie przyjąć i obsłużyć tak dużej liczby uczniów. W szkołach podstawowych zapanował chaos. Dyrektorzy rozkładają ręce, a rodzice kilka dni przed rozpoczęciem roku szkolnego nie wiedzą w jakich godzinach ich dzieci będą się uczyć.

Dziecko idzie do szkoły, lekcje na dwie zmiany

i

Autor: thinkstockphotos.com Coraz więcej szkół wprowadza lekcje na dwie albo na trzy zmiany. Bo nie są w stanie pomieścić uczniów.

Spis treści

  1. >> Sprawdź, co o sześciolatkach w szkołach sądzą mamy na forum Mjakmama24.pl >>
  2. Lekcje na dwie zmiany to norma
  3. Czytaj także: >> Jak wybrać szkołę podstawową dla dziecka? >>
  4. Lekcje na dwie zmiany to za mało. Szkoły i tak nie mieszczą uczniów
  5. >> Masz pytania lub wątpliwości? Skontaktuj się z naszym pedagogiem >>
  6. Czytaj także: >> Jak przygotować dziecko do szkoły? Wywiad z psychologiem >>
  7. Lekcje na dwie zmiany, więc brakuje miejsca na zajęcia pozalekcyjne?
  8. Lekcje na dwie zmiany to pierwszy problem. Drugim są stołówki
  9. Czytaj także: >> Czy twój sześciolatek jest gotowy do pójścia do szkoły? 8 sygnałów, po których to poznasz >>

W tym roku szkoły podstawowe przeżywają prawdziwe oblężenie. 23,3 tys. uczniów rozpocznie naukę w klasach pierwszych, z czego 14,9 tys. to sześciolatki. Wszystko dlatego że od 1 września 2015 roku obowiązek szkolny dotyczy wszystkich sześciolatków oraz siedmiolatków z drugiej połowy 2008 roku. Do tego dochodzą pięciolatki, które rozpoczynają naukę w zerówkach (większość jednak zostaje w przedszkolach) oraz starsze dzieci. Uczniów więc jest coraz więcej, a miejsc w szkole nie przybywa.

>> Sprawdź, co o sześciolatkach w szkołach sądzą mamy na forum Mjakmama24.pl >>

Lekcje na dwie zmiany to norma

Już w ubiegłym roku wiele szkół podstawowych wprowadziło lekcje na dwie zmiany. W niektórych szkołach dzieci rozpoczynały naukę o godzinie 12, w innych nawet później. Mało który rodzic jest w stanie odprowadzać dziecko do szkoły o tej godzinie, więc większość dzieci od rana czekała na lekcje na świetlicy. To duże obciążenie dla dzieci, które w momencie rozpoczęcia nauki są nie tylko wytrącone z równowagi (bo przecież poprzednie kilka godzin spędziły na zabawie i ciężko im zrozumieć, że nagle bawić się nie mogą, tylko muszą się uczyć), ale i zwyczajnie zmęczone.

Lekcje w pierwszych klasach trwają 3-4 godziny, więc dziecko jest aktywne od rana do późnego popołudnia - nawet do godziny 17. A po powrocie do domu musi jeszcze wykonać zadane prace lub odrobić lekcje. Taki system nie motywuje do nauki, a wręcz sprawia, że kojarzy się ona z dużym wysiłkiem.

Czytaj także: >> Jak wybrać szkołę podstawową dla dziecka? >>

Lekcje na dwie zmiany to za mało. Szkoły i tak nie mieszczą uczniów

W niektórych rejonach sytuacja jest tak zła, że szkoły wprowadziły nie lekcje na dwie, ale na trzy zmiany. Dotyczy to głównie przedmieść wielkich miast (np. Białołęki, Włochów, Wesołej, Rembertowa w Warszawie), na których w ostatnich latach deweloperzy pobudowali dużo nowych osiedli. Przedmieścia kuszą terenami zielonymi, brakiem zgiełku, ładnymi placami zabaw. Wydają się idealnym miejscem do życia dla rodzin z dziećmi. A i ceny mieszkań są tam niższe, co również przyciąga nabywców.

Deweloperzy więc z zadowoleniem budują kolejne bloki, do których wprowadzają się następni mieszkańcy. Jest ładnie, rodzinnie, spokojnie, ale wokół jest pustka. I w tym właśnie tkwi największy problem - nikt się nie zastanawia nad infrastrukturą oraz instytucjami publicznymi. Przedszkoli i szkół jest tam niewiele. Ośrodków zdrowia również.

>> Masz pytania lub wątpliwości? Skontaktuj się z naszym pedagogiem >>

A później pojawiają się takie trudności, z jakimi teraz mierzą się mieszkańcy Białołęki - dzieci muszą się uczyć na trzy zmiany, bo nie ma w szkołach miejsc dla tylu uczniów. O skali problemu świadczy fakt, że w jednej ze szkół jest aż 18 klas pierwszych! Lekcje w godzinach 15-18 są nie tylko męczarnią dla dzieci (w dodatku bezsensowną, bo efektywność takiej nauki naprawdę jest znikoma), ale również dla rodziców. Nie mogą sobie zaplanować logistyki dnia codziennego z odprowadzaniem i przyprowadzaniem dziecka ze szkoły, ponieważ w tej chwili zmiany nie są wprowadzone na stałe. Może się więc zdarzyć tak, że jednego dnia dziecko skończy lekcje o godzinie 18, a kolejnego rozpocznie o 12 lub nawet o 8.

Czytaj także: >> Jak przygotować dziecko do szkoły? Wywiad z psychologiem >>

Lekcje na dwie zmiany, więc brakuje miejsca na zajęcia pozalekcyjne?

Pierwszaków i starszaków jest więcej niż sal lekcyjnych, szkoły mogą więc mieć problem z uruchomieniem zajęć pozalekcyjnych. Lekcje na dwie zmiany praktycznie uniemożliwiają działanie kółek zainteresowań. Bo skoro do godziny 17 czy 18 trwają zajęcia lekcyjne, to zwyczajnie nie ma miejsca na przeprowadzenie zajęć dodatkowych.

Lekcje na dwie zmiany to pierwszy problem. Drugim są stołówki

Szkolne stołówki nie są w stanie pomieścić tak dużej liczby uczniów. Bardzo często nauczyciele prowadzają dzieci na obiady do sąsiednich filii (o ile te są zlokalizowane blisko, ale można się domyślić, jak uciążliwe zarówno dla dzieci, jak i dla nauczycieli, są takie codzienne wyprawy). Pod warunkiem, że szkoły w ogóle mają stołówki, bo 50 procent podstawówek w Polsce ich nie ma. Próbują więc sobie radzić jak tylko mogą, korzystając z cateringu. W niektórych placówkach funkcjonuje to całkiem dobrze, a uczniowie otrzymują zdrowe i zbilansowane posiłki. W innych normą jest widok dziecka, siedzącego na ławce w holu i jedzącego posiłek na plastikowym talerzyku.

Czytaj także: >> Czy twój sześciolatek jest gotowy do pójścia do szkoły? 8 sygnałów, po których to poznasz >>

Można się więc zastanowić, jak wygląda dzień sześciolatka, który przychodzi na świetlicę o godzinie 8 rano, a zajęcia rozpoczyna o 12. Tylko niektóre szkoły w dużych miastach wprowadziły śniadania dla pierwszoklasistów. W pozostałych placówkach ich nie ma, dzieci więc siedzą na świetlicy wyposażone w jedzenie, które zostawili im rodzice. Przyzwyczajone do regularnych posiłków w przedszkolu (4 dziennie, w tym 2 ciepłych!), mogą mieć jednak problem z samodzielnym gospodarowaniem żywnością.