Rodzice kłócą się o powrót prac domowych. „Moja rodzina nie potrzebuje”

2024-10-21 11:31

Pół roku temu zniesiono obowiązkowe prace domowe w szkołach, ale eksperyment nie wszystkim się spodobał. Rodzice części uczniów z podwarszawskiego Pruszkowa chcą, żeby nauczyciele poszukali „luki w przepisach” i wrócili do zadawania prac domowych. Nie wszyscy popierają inicjatywę.

Zakaz prac domowych. Czy będą zmiany?

i

Autor: Getty Images Zakaz prac domowych. Czy będą zmiany?

Rozporządzenie ws. prac domowych weszło w życie w kwietniu 2024 roku. Przez uczniów, szczególnie klas 7. i 8., zostało przywitane z ulgą. Przez rodziców i nauczycieli – z dużą dozą sceptycyzmu.

Zgodnie z nowymi zapisami:

1. w klasach 1-3 szkół podstawowych nauczyciele mogą zadawać do domu:

  • prace praktyczno-techniczne
  • ćwiczenia związane ze wspieraniem motoryki małej (czyli głównie nauką pisania)

2. w klasach 4-8 – z zaznaczeniem, że jest ona nieobowiązkowa i nie podlega ocenie – nauczyciele mogą zadawać:

  • prace praktyczno-techniczne
  • dłuższe prace pisemne.

W tej sytuacji uczniowie odpowiadają prosto: „jeśli coś jest dla chętnych, to ja nie jestem chętny”. Tym bardziej, że przygotowanie pracy „dla chętnych” nie może zostać nagrodzone dobrą oceną, ani plusem, bo byłoby to wbrew przepisom.

Uczniowie nadal mają jednak obowiązek nauki w domu – powtarzania materiału z lekcji, przygotowywania się do kartkówek i sprawdzianów, czy czytania lektur. Mimo to, dla niektórych rodziców i nauczycieli to za mało.

Ile czasu uczniowie odrabiają prace domowe w innych krajach?

Zakaz prac domowych w szkołach. Rodzice chcą zmian

Jak informuje warszawa.wyborcza.pl, Rada Rodziców jednej ze szkół podstawowych w Pruszkowie wyszła z inicjatywą, by obowiązkowe prace domowe przywrócić. Rodzicom zależy szczególnie na przywróceniu prac z przedmiotów, które pojawią się na egzaminie ósmoklasisty, a więc z polskiego, matematyki i języka obcego.

One [prace domowe – przyp. red.] owszem, niby są, dla chętnych, natomiast doskonale wiemy, że jak coś jest dla chętnych, to dzieci zapominają zapisać (…). Może uda się znaleźć tzw. furtkę w przepisach

– mówi Marzena Wieteska z Rady Rodziców w SP 10 w Pruszkowie.

Nie wszyscy rodzice uczniów z Pruszkowa popierają jednak stanowisko RR. Pani Anna, z którą udało się porozmawiać dziennikarzom serwisu, stwierdziła, że nie chce, by brak prac domowej odbił się np. na ocenie końcoworocznej dziecka.

Moja rodzina nie potrzebuje, żeby szkoła zadawała. I nie chcę, żeby syn dostał jedynkę za brak pracy domowej. Może to zaważy na ocenie końcowej, może zabraknie mu do czerwonego paska, może przełoży się na punkty w rekrutacji – mówi pani Anna.

Zakaz prac domowych oczami nauczycieli. „Dzieci sobie odpuściły”

Pół roku funkcjonowania nowych przepisów skomentowała też dyrektor szkoły Mirosława Śliwińska. Podkreśliła, że nauczyciele nie zadają prac domowych, „bo im nie wolno”, równocześnie zauważają, że „dzieci sobie odpuściły”.

Mam nadzieję, że prace domowe wrócą, będą mądre i sensowne. Da się to rozsądnie rozwiązać, ale nauczycielom trzeba byłoby dać więcej autonomii

- zauważa dyrektor Śliwińska.

Podobne dyskusje odbywają się w szkołach w całej Polsce. Nie brakuje ambitnych rodziców, którzy chcieliby by ich dzieci bardziej przykładały się do nauki. Z drugiej strony, za odejściem od obowiązkowych prac domowych stało przecież przekonanie, że dzieci powinny skupiać się na rozwijaniu pasji i zainteresowań, które w przyszłości zaowocują podjęciem ciekawej i wartościowej pracy.