Gdy w połowie marca szkoły i przedszkola w całej Polsce zostały zamknięte ze względu na rozpoczynającą się pandemię koronawirusa, osób zakażonych w naszym kraju było kilkadziesiąt. Dziś, pod koniec sierpnia, padają kolejne rekordy nowych zachorowań - to już ponad 700 osób dziennie. Czy w takich warunkach rozsądny jest powrót uczniów do stacjonarnych lekcji już od 1. września?
Nauczyciele szczerze w to wątpią, dlatego na 24. sierpnia zaplanowano spotkanie pedagogów z całej Polski, działających w ramach Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Obawiają się oni o swoje bezpieczeństwo, dlatego nie wykluczają, że jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego rozpoczną strajk, by uniknąć powrotu do pracy w warunkach, które, ich zdaniem, są zbyt ryzykowne.
- Wszyscy obawiamy się rozpoczęcia roku i masowego powrotu uczniów przy bardzo dużej liczbie zakażeń – tłumaczy w rozmowie z portalem warszawa.naszemiasto.pl rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis. – Dyrektorzy narzekają, że decyzja w sprawie zorganizowania nauki została przerzucona na ich barki i cala odpowiedzialność spoczywa na nich. Nie dostali ani jasnych wytycznych, ani odpowiedniego wsparcia, żeby przygotować się do tej sytuacji.
O swoje zdrowie szczególnie obawiają się starsi pedagodzy, których wśród ogółu polskich nauczycieli jest bardzo dużo.
- Starsi nauczyciele bardzo obawiają się powrotu do szkół ze względu na swój wiek, na choroby im towarzyszą i ze względu na stres związany z pracą w ostatnich miesiącach. Wiemy, że nauczyciele, którzy pracowali w kilku szkołach już nie chcą podjąć tego zadania i rezygnują z pracy albo w ogóle przechodzą na emeryturę, albo rezygnują z jednej placówki, w której pracowali – tłumaczy Magdalena Kaszulanis.
Czytaj także: Kalendarz szkolny - ważne daty i terminy w roku szkolnym 2020/2021
Dni wolne w roku szkolnym 2020/2021 – Kiedy dzieci nie idą do szkoły?
Sytuacja w edukacji jest problematyczna nie tylko ze względu na pandemię. W niektórych szkołach kolejny rok brakuje nauczycieli, ponieważ absolwenci kierunków pedagogicznych coraz rzadziej decydują się na pracę w zawodzie ze względu na niskie wynagrodzenie.
Zgodnie z zapowiadanymi na wiosnę tego roku podwyżkami, od września wynagrodzenie około 22 tysięcy młodych nauczycieli wyniesie 2800 złotych brutto, czyli tyle, ile przyszłoroczna pensja minimalna. - I to prawdopodobnie ostatnie podwyżki na lata, czy to nie przerażające? - pyta Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Magdalena Kaszulanis dodaje:
- Za taką pensję będąc nauczycielem w Warszawie trudno jest się utrzymać, wynająć nawet nie mieszkanie, a pokój i żyć w stolicy. Znamy trudną sytuację nauczycielek wychowania przedszkolnego, które w kilka osób wynajmują mieszkanie i współdzielą ze sobą pokoje.
Nic więc dziwnego, że wielu nauczycieli nie chce poświęcać zdrowia swojego i swoich bliskich za tak niskie pensje. Jaka będzie ich ostateczna decyzja? Tego dowiemy się już za kilka dni.
Sprawdź: Fobia szkolna - jak pokonać lęk dziecka przed szkołą?
