Decyzję o zmianach w podejściu do nauczania w I Liceum Ogólnokształcącym w Rzeszowie przy ulicy 3 Maja podjął dyrektor szkoły Piotr Wanat. Zdaniem dyrektora trzeba dostosować szkołę do obecnej rzeczywistości i oczekiwań młodego pokolenia.
Na niektórych lekcjach uczniowie nie otrzymają więc tzw. ocen cząstkowych. Sprawdzamy, na czym dokładnie polega pomysł rewolucji w rzeszowskim liceum.
Zobacz także: Prywatna szkoła podstawowa. Na czym polega rekrutacja i czy warto posłać dziecko do takiej szkoły?
Szkoła rezygnuje z ocen cząstkowych
Zmiany w liceum w Rzeszowie rozpoczną się od języka francuskiego. Jest to drugi język obcy dla uczniów. Nauczycielka Agnieszka Mynart ucząca klasy I i II nie będzie wystawiała ocen cząstkowych z tego przedmiotu. Według prawa oświatowego będzie musiała wystawić stopnie na zakończenie semestru i roku szkolnego.
Na jakiej podstawie uczniowie będą oceniani?
Lekcje będą odbywały się według planu podstawy programowej. W ciągu każdego semestru będą organizowane prace projektowe, a uczniowie otrzymają możliwość zaliczenia partii materiału we własnym tempie. Pod koniec każdego semestru każdy uczeń otrzyma informację, na jakim poziomie opanował dany materiał.
W ciągu całego roku szkolnego nauczycielka języka francuskiego ma kontrolować postępy uczniów. Zaproponuje również krótkie testy gramatyczne i leksykalne. Nie będą one jednak oceniane w standardowy sposób od 1 do 6. Wynik procentowy będzie zawierał szczegółowy opis.
Dyrektor liceum podkreśla, że większy nacisk będzie położony na "komunikaty zwrotne i ocenianie wzmacniające". Dzięki temu każdy licealista będzie mógł odkryć w sobie talent i poznać skuteczne formy uczenia się.
– Żeby nauczyciel nie równał wszystkich pod ten sam test, tylko zaakceptował uczniów takich, jakimi są – podkreślił Piotr Wanat w rozmowie z PAP.
Dyrektor zdaje sobie sprawę, że taka zmiana wymaga znacznie więcej czasu i cierpliwości, ale według niego ten eksperyment jest tego wart.
Oceny zniechęcają i podcinają skrzydła
Dyrektor I LO w Rzeszowie jest zdania, że tradycyjne ocenianie w skali od 1 do 6 jest dla uczniów zniechęcające i podcina im skrzydła. Uważa wręcz, że tych ocen najbardziej potrzebują rodzice i jako ojciec sam czasami pyta dziecko, jaką dostało ocenę. Wie jednak, że zamiast tego powinien spytać, czego się nauczyło.
Zdaniem dyrektora każdy uczeń jest inny. Uczy się w innym czasie, jednego dnia może mieć gorszy dzień i nie odpowiedzieć na zadane pytanie. Mierzenie tylko do tej oceny wydaje się dla niego bardzo krzywdzące.
Uczeń ma być aktywny na lekcji
Rozwiązanie wprowadzone na lekcjach francuskiego ma zmienić sposób nauki, który będzie efektywniejszy i przyjemniejszy dla uczniów.
– Uczeń ma być aktywny na lekcji, dostawać wskazówki, uczniowie mają uczyć się od siebie nawzajem, a nauczyciel ma być kierownikiem i pomocnikiem w procesie uczenia.
Według dyrektora uczniowie są jak gąbka. Nasiąkają wszystkim, co ich otacza, przez co wiedzą i rozumieją więcej, niż nauczyciel mógłby przypuszczać. Co więcej, Piotr Wanat zaznacza, że uczenie się jest procesem naturalnym, który dzieje się również nieświadomie, a obecny system ocenia za totalnie skostniały, XIX - wieczny i pamięciowy.
Dyrektor sam uczy w klasie biologiczno-chemicznej historii, ale nie stawia na przyswajanie dat, bo wie, że młodzież uczy się tego co ich najbardziej interesuje.
– Szkoła powinna być atrakcyjnym i przyjaznym miejscem, do którego uczeń przychodzi z chęcią, a nie kojarzy go z przymusem – uważa Piotr Wanat.
Brak ocen to niejedyne zmiany
Dyrektor liceum w Rzeszowie idzie o krok dalej i jasno mówi, że nie jest zwolennikiem prac domowych. Jego zdaniem czas na naukę jest w czasie lekcji, a nie po lekcjach. Jego zdaniem odpytywanie na lekcjach i sprawdzanie wiedzy ucznia również jest irytujące. Uważa, że każdy nauczyciel może zadać takie pytanie, które postawi licealistę pod ścianą i udowodni mu, że czegoś nie wie.
Zgadza się, że czytanie lektur w liceum jest bardzo ważne i niezbędny jest systematyczny kontakt z językiem obcym.
– Natomiast maturzysta, który przygotowuje się do egzaminu z języka polskiego, angielskiego, matematyki, rozszerza biologię i chemię, czy potrzebuje jeszcze pisać zadanie domowe z innego przedmiotu? Dla zabicia czasu w sobotę i niedzielę? – pyta retorycznie.
Źrodło:
- pap.pl
- tvn24.pl
Czytaj także: Szkoły STO: jak działają szkoły stowarzyszeniowe?
Płacisz dziecku za pozmywanie lub odkurzenie pokoju? Psychologowie mają zdanie na ten temat