O współczesnych 12- i 13-latkach mówi się, że mają jeszcze większe problemy z odnalezieniem się w świecie niż pokolenie dzieci nazywanych płatkami śniegu. Dzieci urodzone w 2012 roku i później najlepiej czują się, gdy niczego się od nich nie wymaga i mogą... korzystać ze smartfonów. Dlaczego?
Mają jeszcze trudniej niż pokolenie płatków śniegu
Pokolenie płatków śniegu - tak mówiło się na dzieci, które przyszły na świat na przełomie XX i XXI wieku. Przedstawiciele tzw. generacji snowflake charakteryzować mieli charakteryzować się:
- wysoką wrażliwością,
- życiową niezaradnością,
- przekonaniem o własnej wyjątkowości,
- nieumiejętnością przyjmowania krytyki.
Zdaniem ekspertów wszystko to skutek tego, że wychowywali się w czasach, gdy rodzice zaczęli traktować niemowlęta jako centrum wszechświata. Bardzo często wyręczali dzieci w obowiązkach i podstawowych czynnościach, przekonywali też dziecko, że to ono jest najpiękniejsze i najmądrzejsze. I nie krytykowali.
Współcześnie można spotkać się z opinią, że pokolenie płatków śniegu w porównaniu do dzieci urodzonych w 2012 roku (i później) to... osoby mające dużo lepszy kontakt z otoczeniem i rzeczywistością.
Odpływają po 10 minutach i pytają rodziców o lekcje
Eksperci nie mają wątpliwości, że wpływ na to, w jaki sposób radzą sobie współcześni 12-latkowie (a także młodsze dzieci) miał lockdown. Izolacja od rówieśników, lekcje on-line i całe dnie spędzane z telefonem w ręku...
Rodzice często mają żal do nauczycieli, że lekcje on line odbywały się w sposób mało profesjonalny. Wielu z nich żałuje też, że ich dzieci, kiedy tylko zaczęły szkolną edukację - nie mogły mieć kontaktu z rówieśnikami i "normalną" szkołą.
Nauczyciele z kolei są przerażeni, że dzieci urodzone po w 2012 roku i później mają aż tak duże problemy z koncentracją. I że dzieci w klasie, które nie są w stanie wytrzymać w skupieniu dłużej niż 10 minut - jest zdecydowanie więcej niż kiedyś. Uczniowie podstawówki nie umieją zawiązać butów, nie znają się na zegarku ze wskazówkami. Zdają się też być jeszcze bardziej bezradni niż dzieci z pokolenia płatków śniegu.
12-letnia córka mojego brata codziennie go pyta, jakie będzie miała jutro lekcje. Nie ukrywajmy, wszystkie dzieci mają dziś telefon i dostęp do planu. Na dodatek plan wisi na lodówce. Poza tym to już piąta klasa. A co najważniejsze, w podstawówce plan jest ustalany na cały rok. To nawet nie jest żałosne, tylko przerażające. Za sześć lat to dziecko będzie miało już prawa wyborcze. Gdzie nas to zaprowadzi?
- czytamy wypowiedź pana Łukasza, inżyniera z Krakowa w portalu onet.pl
