W naszym domu często bawimy się w zagadki. Towarzyszą nam one w czasie długich podróży samochodem, często zadajemy je sobie przed zaśnięciem – lubimy tego typu rozrywkę. Jak syn był mały zadawaliśmy mu proste pytania, na które bez problemu odpowiadał. Z czasem jednak podnosiliśmy mu poprzeczkę, podrzucając trudniejsze zagadki.
Nie wiadomo kiedy wywiązała się między nami prawdziwa rywalizacja. Każdy zaczął czyhać, by dać drugiej stronie zadanie nie do rozwiązania. Pamiętam nawet, jak syn „pocichaczu” nauczył się odpowiedzi na wszystkie zagadki zadawane w telefonie przez asystenta głosowego, przyszedł później do mnie udając, że ich nie zna i zaproponował rywalizację. Oczywiście przegrałam w przedbiegach, ale wiedziałam, że to było oszustwo. Nie wzięłam więc tego do siebie. Ostatnio jednak doszło do prawdziwej porażki, do której muszę się już szczerze przyznać.
Dlaczego zagadka z gęsiami sprawia kłopoty rodzicom?
Kilka dni temu mój syn przyszedł uradowany ze szkoły i już od progu krzyknął „mam dla ciebie zadanie na inteligencję mamusiu”. Po chwili wręczył mi dumny kartkę z rysunkiem podpisanym kilkoma słowami. „Przeczytaj zdania i odpowiedz na nie w 10 sekund” – powiedział.
„Szły gęsi gęsiego, jedna za drugą. Ile było gęsi?” - czytam i odruchowo liczę gęsi na rysunku.
Krzyczę „11” i w tym samym momencie wiem, że przepadłam. „Przecież nie może być to takie proste” – myślę sobie.
Łamigłówka niewątpliwie należy do podchwytliwych. Czy wam się uda? Spróbujcie ją rozwiązać.
Jeśli nie uda ci się zgadnąć, nie przejmuj się – nie jesteś sam. W całej klasie mojego syna rodzice przegrali z kretesem.
Odpowiedź to trzy!
Każdy jak widzi obrazek, odruchowo liczy narysowane gęsi, a chodziło dokładnie o ilość słów „gęsi” w zagadce. Na naszej grafice zaznaczyliśmy je kolorem.