Podobno inflacja wyhamowuje, jednak rodzice wciąż nie mają szansy odsapnąć od wydatków. Zapewnienie dzieciom poziomu życia takiego, jak sprzed kilku lat wiąże się z niemałymi wyrzeczeniami i z ogromnym nadszarpywaniem domowego budżetu.
O absurdalnie wysokich kosztach zorganizowanych wyjazdów na ferie zimowe dla dzieci i o dodatkowych wydatkach, jakie się z nimi wiążą pisze do nas Ola, która jest mamą dwójki dzieci. Ma 8-letniego syna i 4-letnią córkę. W liście do naszej redakcji skarży się: "Gdybym miała dwójkę dzieci szkolnych - zbankrutowałabym, albo siedzieliby w dom".
Dowiedz się też: Obóz zimowy: jak przygotować do niego dziecko? 4 najważniejsze zasady
Spis treści
Rekordowo drogie ferie
Zeszłoroczne ferie, według wyliczeń ekonomistów były o 30% droższe niż te z poprzedniego roku. W tym sezonie, zwłaszcza rodzicom, którzy wysyłają dzieci na kolonie zimowe, nie będzie lżej. Głośne dofinansowania w wysokości 900 zł dotyczą jedynie dzieci z rodzin rolniczych. Cała reszta musi jakoś sobie radzić lub zwyczajnie zrezygnować z wyjazdu.
Nasza czytelniczka Ola, która jest mamą dwójki dzieci, postanowiła jednak zacisnąć pasa pod koniec roku, by uzbierać pieniądze na zimowy wyjazd syna. Jej 8-latek od dwóch lat trenuje judo i marzył o zimowym obozie. Sam wyjazd miał nie należeć do najtańszych, bo za 6 dni, Ola i jej mąż zapłacili 2 tysiące złotych. Dodatkowe atrakcje, które tylko pozornie były w cenie i koszty wyprawki zwaliły ich z nóg.
"Liczyłam, że dam synowi maksymalnie 100 zł kieszonkowego i na tym temat się zakończy. Wszystko miało być przecież w cenie. Jedzenie, atrakcje... Tylko pozornie" - zaczyna swoje wyliczenia mama 8-latka.
Ukryte koszta zimowych obozów
Okazało się, że oprócz treningów dzieci pojadą też dwa razy na łyżwy, raz do aquaparku i dwa razy na stok. Cena obozu obejmuje jedynie wejście do aquaparku i na lodowisko. Reszta kosztów zaskoczyła ich rodzinę.
"Dodatkowe opłaty to wypożyczenie łyżew, wypożyczenie nart i skipas. Jak to policzyłam to dodatkowe koszty samych atrakcji wyniosą co najmniej 160 zł. Jedni powiedzą, że to niewiele, ale dla nas z dzisiejszą ratą kredytu na mieszkanie oznacza to spore komplikacje" - żali się Ola.
Co gorsza, wyjazd do zaśnieżonej Białki Tatrzańskiej i do aquaparku to też dodatkowe pieniądze, których wcześniej nie policzyła mama 8-latka. Okazało się, że wyrósł on z ocieplanych spodni, ze śniegowców, a do tego z klapek basenowych i slipek. To kolejnych kilkaset złotych, które trzeba doliczyć do kosztów wyjazdu.
"Same głupie spodnie narciarskie kosztowały 250zł. Takie same, tyle że w mniejszym rozmiarze kupowałam dwa lata temu za 150zł. Zaznaczę, że byłam w sklepie outletowym. Regularna cena spodni to 400zł. Świat oszalał" - wylicza mama dwójki.
Pracujemy na dwie zmiany
W rezultacie nasza czytelniczka żałuje, że zbyt pochopnie zdecydowała się na wyjazd syna.
"Chciałam w czasie wyjazdu syna zapewnić córce stacjonarne atrakcje. Myślałam, że zmieścimy się w budżecie. Przeznaczyliśmy sobie na ferie dzieci 3 tysiące. Nie uważam, żeby to było mało, a nadal nie starczy. Jakieś wyjście do sali zabaw, na łyżwy, do kina to dla naszej trójki kolejnych kilka stów. Mąż teraz pracuje po nocach, bierze dodatkowe zlecenia, żeby na to zarobić, bo przecież nie chcemy, żeby nasza młodsza była pokrzywdzona. Dodam, że wcześniej wydawało się nam, że jesteśmy klasą średnią, całkiem nieźle sobie radziliśmy. Dziś zarabiając tyle samo, stać nas na o wiele mniej. Mam już serdecznie dość, w tym kraju nie da się godnie żyć" - kończy z goryczą mama dwójki.
Zachęcamy Was do podzielenia się z innymi mamami swoimi przeżyciami. Jeśli czujecie, że chciałybyście coś doradzić innym kobietom lub po prostu opowiedzieć o swoich doświadczeniach, piszcie.
Wysyłajcie listy wchodząc na stronę listydoredakcji.mjakmama24.pl/wspomnienia/
Co miesiąc nagrodzimy 3 najciekawsze listy i opublikujemy je w serwisie mjakmama24.pl.