Laura Benanti od lat występuje w przedstawieniach na sławnym Broadwayu. Pięciokrotnie nominowana do nagrody Tony, otrzymała wymarzoną statuetkę w 2008 roku za rolę Louise w musicalu „Gypsy”.
Aktorka występowała gościnnie również w wielu serialach telewizyjnych, m.in. w „Żona idealna”, „Nashville”, „Supergirl” i w popularnym „Plotkara” z 2021 roku. Podkładała także głos pod postać w serialu animowanym opowiadającym o dalszych losach Roszpunki z „Zaplątani”. Prywatnie Benanti jest szczęśliwą żoną i matką dwóch córeczek.
6 kwietnia podzieliła się na swoim koncie na Instagramie @laurabenanti osobistym dramatem. Podczas rejsu na statku The Broadway Cruise z Nowego Jorku na Bermudy, który trwał od 31 marca do 5 kwietnia, gdzie była jedną z dziesięciu gwiazd występujących przed 2000 publicznością, straciła ciążę podczas jednego ze swoich występów.
Zobacz także: Te znane mamy przeżyły dramat. Gwiazdy, które straciły ciążę
„Wiedziałam, że to się dzieje”
Laura w swoim emocjonującym wpisie napisała, że była świadoma tego, co właśnie się dzieje. Przyznała także, że nie było to jej pierwsze poronienie.
Wiedziałam, że to się dzieje. Zaczęło się powoli noc wcześniej. Gdyby to była nasza pierwsza przegrana, a nawet druga, prawdopodobnie nie dałabym rady dalej. Ale niestety ból i pustka po utracie ciąży nie jest mi obcy
— wyznała aktorka.
Wyjątkowe podziękowanie
W swoim poście napisała, że zawsze miała ogromne wsparcie męża, ale tym razem mogła liczyć również na pomoc wielu innych osób. Swojemu zespołowi, przyjaciołom, wykonawcom i producentom, którzy dali „mistrzowską klasę, jak z empatią i współczuciem poradzić sobie z sytuacją”.
Podziękowała także swoim niezwykłym teściom, którzy zaopiekowali się jej córeczką, podczas gdy „mamę bolały plecy”.
Wśród licznych podziękowań znalazło się również to niezwykle wyjątkowe.
Dziękuję tej małej duszyczce, że wybrała mnie na swój dom, choć na krótki czas.
Nie zrobiła tego dla popularności
Benanti w swoim wpisie podkreśliła, że nie zrobiła tego dla większej popularności, ani sympatii fanów. Podzieliła się tym z bardzo ważnego powodu.
Mój mąż i ja mamy złamane serce, ale przejdziemy przez to razem, tak jak my i wielu innych, robiliśmy to wcześniej. Dzielę się tym wszystkim, nie po to, by przyciągnąć sympatię czy uwagę, ale żeby przypomnieć wielu osobom i rodzinom, które w ten sposób cierpią i będą cierpieć, że nie ma wstydu w takiej stracie. Że nie jesteście sami.
Czytaj także: „Nigdy później aż tyle nie płakałam” – 6 trudnych historii poronień naszych czytelniczek