Pieniądze to wciąż temat tabu, bo jak wynika z badań, ponad połowa Polaków nie rozmawia o nich nawet z najbliższymi. Kiedy kolejny raz dziecko prosi w sklepie o zabawkę, wielu rodziców stresuje sytuacja, w której muszą mu publicznie odmówić zakupu.
Maluch, który nie rozumie, co ile kosztuje i na jaki wydatek jego rodzic może sobie pozwolić, czuje się rozczarowane, gdy słyszy odmowę. Stąd zabawne dziecięce hasła w stylu "nie masz pieniędzy? To wyjmij z bankomatu". Anna Wendzikowska ma dwie córki, które - jak większość dzieci - chętnie zobaczyłyby w swoich pokojach mnóstwo nowych zabawek. Dziennikarka przekonuje, że w ten sposób dzieci nie nauczą się szacunku do pieniędzy.
"Chcesz coś mieć to mi pomóż w domu"
Niektóre znane osoby lubią głośno mówić o tym, jak w swoim życiu doszły "od zera do milionera". Wspominają dzieciństwo, w którym nie mogły liczyć nie tylko na nowe zabawki, lecz także wyjazdy wakacyjne i nowe ubrania były dla nich luksusem. Nierzadko kiedy zaczynają zarabiać kwoty, o których nie śni przeciętny rodzic, swoim dzieciom nie odmawiają niczego.
Jakiś czas temu na temat spełniania dziecięcych zachcianek otworzyła się Anna Wendzikowska. Choć znana mama zasłynęła dość kontrowersyjną wypowiedzią o tym, że potrzebuje około 40-50 tysięcy miesięcznie, by "opłacić wszystko i jeszcze sobie fajnie pożyć", córki od najmłodszych lat uczy, że pieniądze nie spadają z nieba.
− Uczę ich, że nie wszystko jest na wyciągnięcie ręki (...) Uczę ich już tego w domu. Zresztą same to wymyśliły. "To ja będę zmywać za 2 złote". Staram się ten system wdrażać. Chcesz coś mieć, to mi pomóż w domu
- powiedziała Anna Wendzikowska w rozmowie z "Pudelkiem".
Zobacz też: Płacisz dziecku za pozmywanie lub odkurzenie pokoju? Psychologowie mają zdanie na ten temat
Na większe rzeczy dziewczynki odkładają same
Prezenterka wytłumaczyła, że jej zdaniem zarządzania pieniędzmi najlepiej uczyć w praktyce. Nie miała przy tym na myśli zabaw w sklep, ale właśnie codzienne sytuacje, w których jej córki muszą zarządzać swoimi finansami.
"Wydaje mi się, ze dosyć wcześnie warto im jednak dawać swoje pieniądze i uczyć zarządzania tymi pieniędzmi na prawdziwych sytuacjach. Dostajesz tyle i tyle tygodniowo i sobie musisz zdecydować czy chcesz za to kupić (...) jakiś słodycz, czy chcesz te pieniądze zachować i kupić coś większego, o czym marzysz" - wyjaśniła.
Jak dodaje, jej zdaniem - absolutnie się pod tym podpisujemy - warto nie spełniać wszystkich dziecięcych zachcianek natychmiast, bo na te najcenniejsze rzeczy warto poczekać. Dzięki temu dzieci będą wiedziały, że nic nie pojawia się w magiczny sposób. Poznają wartość pieniądza i docenią to, co mają.
Czytaj też: „Nie pozwalamy nikomu dotykać Leosia”. Sandra Kubicka surowo o zasadach dla rodziny