Dominika i Vincent Clark, którzy razem z jedenaściorgiem dzieci wyprowadzili się z Polski do Tajlandii, w nowym kraju w końcu poczuli się jak w domu. Para znalazła dom, w którym chce zamieszkać na stałe.
Omówiliśmy sprawy wynajmu i kupna domu, małego, skromnego, ale naszego
- wyznała podekscytowana Dominika Clarke w swoim ostatnim nagraniu na Instagramie.
Para odsłoniła rąbka tajemnicy na temat nowego lokum pokazując okolice, w których stoi. Przy okazji mama pięcioraczków podzieliła się bardzo osobistą refleksją na temat domu, który zostawili w Polsce.
Dominika Clarke ze smutkiem na temat domu w Polsce
W Polsce rodzina Clarke mieszkała w imponującej rezydencji, której powierzchnia wynosi 866,75 metrów kwadratowych. Nie brakowało w nim nic. Każde dziecko miało swój pokój, była sauna, bar z salą do tańczenia, małpi gaj w ogrodzie i wiele innych udogodnień. Dom usytuowany jest w spokojnej zalesionej okolicy oddalonej 8 km od Horyńca Zdroju. Z perspektywy osób z boku mogłoby się wydawać, że taki dom to spełnienie marzeń. Dominika Clarke wyznała jednak, że to były tylko pozory. Mimo spełnienia marzenia o tym, by stworzyć dom dla swojej rodziny w swoich rodzinnych stronach, w sercu czuła, że czegoś jej brakuje.
Mieliśmy wszystko, co materialnie można mieć – wygodę, przestrzeń, a jednak… coś się nie zgadzało. To uczucie było jak cichy, nieustający szept, który każdego dnia przypominał, że to nie jest dom. Bo prawdziwy dom to coś więcej niż cegły, to więcej niż kawałek ziemi. Prawdziwy dom powinien być miejscem, gdzie człowiek czuje się kompletny, gdzie serce bije szybciej, a dusza odpoczywa
- wyznała szczerze.
Dom rodziny Clarke w Horyńcu wystawiony na sprzedaż
Decyzja o przeprowadzce i poszukiwanie swojego miejsca w Tajlandii
To sprawiło, że wspólnie z rodziną podjęła decyzję o wyprowadzce z Polski do Tajlandii. Krok ten przez wielu został odebrany jako szaleństwo. Na małżeństwo Clarke nasłano nawet opiekę społeczną, zarzucając im, „wywożenie dzieci do dżungli”. Nic jednak nie było ich w stanie powstrzymać w decyzji, którą podpowiadało serce. Z dnia na dzień zostawili piękny dom i z niewielkim bagażem ruszyli w nieznane. Zrozumieliśmy jedno – dom nie jest miejscem. Dom to stan ducha, to ludzie, to wspólne śmiechy, kłótnie, łzy i miłość
- tłumaczy swoją decyzję Dominika Clarke.
Choć wyprowadzka była całkowicie drogą w nieznane, dała im coś bardzo cennego - poczucie wolności.
Wyruszyliśmy w podróż, bez pewności, co nas czeka. Ale w tej niepewności poczuliśmy coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy w tych czterech pięknych ścianach – wolność. Wolność od ograniczeń, które sami sobie narzuciliśmy. Wolność bycia ze sobą, prawdziwie i bez udawania. I wtedy dotarło do nas, że dom to nie miejsce, które nas otacza, ale ci, którzy idą tą drogą razem z nami
- wyjaśnia mama pięcioraczków.
Dominika Clarke podkreśla jednak, że mieszkając w wynajętych domach w Tajlandii przyszedł w końcu moment, by poszukać własnego domu na stałe.
Człowiek, mimo tej wolności, potrzebuje czasem poczucia, że ma swoje miejsce na ziemi. Swoje cztery kąty, swój kawałek podłogi, gdzie może wrócić, kiedy świat staje się zbyt przytłaczający. Bo chociaż dom można stworzyć wszędzie, nie ma nic bardziej kojącego niż świadomość, że gdzieś tam, w tym wielkim świecie, istnieje nasza przystań
- podkreśliła.
Z najnowszego nagrania wynika, że rodzina Clarke właśnie takie miejsce na ziemi właśnie znalazła. Sprawa jego zakupu pewnie zostanie sfinalizowana, po zbyciu domu w Polsce, który został wystawiony do sprzedaży za 2 miliony złotych.