Aktorka Ilona Wrońska i aktor Leszek Lichota są razem od 20 lat. Poznali się na planie serialu "Na Wspólnej". Para doczekała się dwójki dzieci – 16-letniego dziś Kajetana i 18-letniej Nataszy. Nie ukrywali, że dla swoich dzieci wybrali edukację domową. Wręcz byli bardzo zadowoleni, że mogli mieć taki wybór. Zwracali uwagę, że szczególnie na początku są to trudne decyzje, ale po latach wiedzą, że to była dobra ścieżka.
Ich dzieci odnalazły się w edukacji domowej. Para jednak każdego roku pytała je, czy chcą uczyć się w takiej formie. Przez 6 lat odpowiedź była twierdząca, aż po zakończeniu 8 klasy szkoły podstawowej, przyszedł czas na zmiany.
Dzieci Ilony Wrońskiej i Leszka Lichoty postanowiły wrócić do szkoły systemowej. Jak się jednak okazało, córka już po 2. miesiącach zmieniła zdanie.
Aktorka opowiedziała na swoim kanale YouTube @Ilona Wrońska, co wpłynęło na te zmiany i dlaczego szkoła systemowa nie sprawdziła się w przypadku jej dzieci.
Zobacz także: Koniec z zakuwaniem po nocach. Średnią w szkole policzą tylko z 5 przedmiotów?
Córce wystarczyły 2 miesiące
Wrońska opowiedziała, że pierwsza decyzję o powrocie do szkoły systemowej, podjęła jej córka. Syn rok później, gdy skończył 8 klasę.
Przyznała, że w jej przypadku była to chęć sprawdzenia się, zobaczenia, jak to jest w szkole systemowej. Aktorka wyznała, że jej córka wybrała technikum weterynaryjne, bo było zgodne z jej zainteresowaniami.
— Wystarczyły jej 2 miesiące, podczas których potrafiła już ocenić, co jej pasuje, a co nie — mówi aktorka.
Skupiając się na plusach, musiała przyznać, że córka trafiła na fajną klasę. Nie było problemów jeżeli chodzi o aspekt społeczny. Ciekawe okazały się też przedmioty zawodowe. Nastolatka radziła sobie z przedmiotami i wymogami systemowymi, jak sprawdziany i prace domowe.
Kiedy aktorka przeszła do wymieniania minusów, na pierwszym miejscu znalazło się wczesne wstawanie około godziny 6 i późne powroty po godzinie 18-stej.
— Minusem był brak nauczycieli z niektórych przedmiotów, dla niej to było marnowanie czasu [...] Budynek szkoły, też był dla niej minusem, nie czuła się tam przestrzeni. [...] Praktyki okazały się nie tym, czym myślała, że będą, inaczej je sobie wyobrażała [...] Ten tryb szkolny, późne powroty nie pozwalał jej na kontynuowanie zajęć dodatkowych — mówi Wrońska.
Przyznała, że jej córka zrozumiała, że lubiąc weterynarię, niekoniecznie lubi taki przedmioty jak biologia i chemia, na które w szkole systemowej, na wybranym kierunku, był szczególny nacisk. Przekierowała swoje myślenie i szybko podjęła decyzję, że jednak lepszym kierunkiem dla niej będzie 4-letnie liceum z angielskim i geografią, bo właśnie te przedmioty wolała.
— Szybko wyciągnęła wnioski. Podjęła decyzję sama. Nie bała się powiedzieć, że to jednak nie jest dla mnie. Oceniła swoją sytuację i decyzja o rezygnacji była już dość prosta — przyznała aktorka.
Dziś Natasza jest w trzeciej klasie w Szkole w Chmurze w edukacji domowej i nie myśli o powrocie do szkoły systemowej do końca liceum.
„Nie wysypiał się nigdy”
Kajetan, syn Wrońskiej i Lichoty również postanowił wrócić do szkoły systemowej. Po zakończeniu 8 klasy szkoły podstawowej wybrał liceum. Również chciał się dowiedzieć, jak to jest, chciał się z tym zmierzyć i móc porównać system edukacji domowej do systemu szkolnego.
Aktorka przyznała, że było trochę stresu, ale nie było problemu z nawiązywaniem kontaktów. W połowie stycznia zaczął jednak zauważać wady nauki w systemowej szkole.
— Nie wysypiał się nigdy, tylko w weekendy. Prosił, żebym podkreśliła to "nigdy", kiedy będę wam o tym mówić. W jego odczuciu było za dużo testów, sprawdzianów, kartkówek. To go stresowało. Chociaż zaliczał większość w terminie, ale ten stres był tak silny, że nie potrafił cieszyć się tą szkołą. Ogólnie mało czasu dla siebie, bo wracał do domu po 17. — przyznaje.
Aktorka zwróciła też uwagę, jak to wszystko w szkole systemowej jest źle wymyślone. Podkreśliła, że syn uczył się przedmiotów, które w ogóle go nie interesowały.
— Młodzież na etapie liceum powinna wybierać sobie przedmioty, których chce się uczyć. One nie musza być im narzucane — zwraca uwagę Wrońska, według której dzieci w tym wieku wiedzą już, co lubią, czego nie lubią i czego chcą się uczyć. — Z tych przedmiotów, które sobie wybrałem, później zdaję maturę. Czy nie byłoby to przyjemniejsze?
Syn Wrońskiej i Lichoty po zakończeniu roku szkolnego zdecydował, że wraca do edukacji domowej. Tak jak siostra, podjął pierwszą samodzielną i dojrzałą decyzję. Stwierdził, że lepsza dla niego jest zdecydowanie nauka w domu.
— Dla obojga było to dobre doświadczenie. Czuli, że mają wpływ na swoje życie — podkreśla aktorka.
Czytaj także: Ta szkolna praktyka powinna odejść w zapomnienie. "Jeden stoi, a reszta nie uczy się niczego"