Filip Chajzer w przejmującym nagraniu wraca do śmieci syna. „Miałem próbę samobójczą”

2024-04-12 10:47

Filip Chajzer łamiącym się głosem wyznał, że tuż po śmierci swojego 9-letniego syna Maksa na polecenie terapeuty zaczął pisać książkę, która wkrótcy ujrzy światło dzienne. Pisanie wówczas było dla niego wybawieniem. „Może dzięki temu tylko miałem jedną próbę samobójczą” – wyznał w nagraniu.

Filip Chajzer w przejmującym nagraniu wraca do śmieci syna. „Miałem próbę samobójczą”

i

Autor: Instagram @filip_chajzer Filip Chajzer w przejmującym nagraniu wraca do śmieci syna. „Miałem próbę samobójczą”

Nagranie Filipa Chajzera chwyci za serce każdego, kto je obejrzy. Choć zaczyna się niepozornie, bo dziennikarz informuje, że na swoje 40. urodziny postanowił wydać książkę podsumowującą cztery dekady jego życia. Dalej wyjaśnia jednak, że to wyjątkowa publikacja, bo przyczynkiem do jej powstania była tragiczna śmierć jego syna. Książka jest rodzajem oczyszczenia, świadectwem przeżytej przez niego tragedii, ale też niewątpliwie wielkim emocjonalnym wyzwaniem.

Filip Chajzer otworzył kebaba w Warszawie. Po przysmak z Berlina ustawiła się długa kolejka

Filip Chajzer zaczął pisać książkę po starcie syna

– Napisałem książkę, która zamyka 40 lat mojego życia. Dzisiaj mam 39,5, zaraz magiczna 40-stka. Tę książkę zacząłem pisać w 2015 roku w najtrudniejszym momencie mojego życia, kiedy mój 9-letni syn Maks, mój największy przyjaciel, najlepszy człowiek, jakiego znałem w życiu, zginął w wypadku samochodowym. Wtedy terapeuta powiedział, że muszę pisać, że non stop muszę pisać, wstawać rano i pisać – mówi na nagraniu.

W dalszych słowach zaś wyznał, że być może codziennie pisanie w tamtym okresie sprawiło, że miał "tylko jedną próbę samobójczą". Szczęśliwie była nieudana, bo jego ówczesna dziewczyna wróciła akurat do domu, kiedy wcale nie miała wrócić. Z komentarzy pod nagraniem dowiadujemy się, że była to Małgorzata Walczak.

„Pamiętam ten dzień, kiedy wróciłam do domu… Reszta będzie w tej książce” – napisała dziennikarka, z którą Filip Chajzer ma syna Aleksandra.

Po tej tragicznej sytuacji dziennikarz znalazł wybawienie w pisaniu.

„Autor nie przeczytał książki”

Teraz świadectwo tych najgorszych chwil znajdzie swoje miejsce w książce. Ich wspomnienia są jednak nadal bardzo bolesne, dlatego jak wyznał Filip Chajzer, zapiski z 2015 roku wysłał tylko do wydawnictwa, sam ich nie czytając.

„Najciekawsze w tej książce jest to, że autor nie przeczytał książki, to znaczy ja nie jestem w stanie przeczytać tego, co wtedy napisałem, bo bym się rozpadł na kawałki na dobry rok i by mnie nie było, dlatego zacząłem początek, potem wysłałem plik, który napisałam w 2015 roku i do niego nie zaglądałem i potem historia toczy się dalej. Wyjątkowa pozycja na rynku wydawniczym, jestem przekonany, i dla mnie jedno z największych wydarzeń w moim życiu” – podsumował.

Pod nagraniem dziennikarza popłynęła lawina wsparcia:

„Ryczę słuchając. Serduchem z Tobą. Czekam na książkę”.

„Jesteś wspaniały, dobrze że Twoja dziewczyna wróciła za wcześnie”.

„To jest ciężkie... Jestem pewna, że twój synek jest gdzieś obok ciebie. Mój synek umarł godzinę po narodzinach w 2021... Mam jego ubranka, które miał ubrane w szpitalu.. Do dziś nie potrafię otworzyć tego pudełka, bo również wiem, że nie mam na to siły... Trzymaj się Filip”.

„Filip pamiętaj, że nie jesteś sam, jest wiele osób, które trzymają za Ciebie mocno kciuki i widzą w Tobie znacznie więcej niż "śmieszka" z telewizji”.

„Filip mnie się tego ciężko słucha, że aż ściska mnie w gardle. Nie wyobrażam sobie, jak ciężko było Tobie to powiedzieć i nagrać. Jestem pełna podziwu, ale niestety nie będę odbiorcą tej książki bo zwyczajnie nie dźwignę tego tematu. Podziwiam Cię”.

„Widać po nagraniu jakie to wszystko nadal dla Pana trudne, aż mi smutno oglądając i słuchać. Przeczytam. Pozdrawiam serdecznie i proszę się trzymać, ma Pan codzienne dla kogo wstawać z łóżka, uśmiechać się i żyć” – pisali jego obserwatorzy.