Kilka dni temu informowaliśmy, że u córeczki Jakuba Tolaka (serialowego Daniela Rossa z „Klanu”) lekarz ortopeda zdiagnozował „dysplazję stawu biodrowego”. Specjalista zalecił, by dziewczynka nosiła ortezę przez 23 godziny na dobę przez ponad miesiąc lub dłużej, jeśli na to wskaże kontrola za jakiś czas. W związku z tym były aktor i jego partnerka, którzy od jakiegoś czasu wiodą życie nomadów podróżując kamperem, poinformowali, że na czas leczenia Tosi muszą porzucić życie w podróży. Po informacji tej, odezwało się do pary wielu rodziców, którzy podzielili się swoimi historiami na temat dysplazji u swoich dzieci. Padły także rady, aby Jakub z partnerką zabrali Tosię na wizytę do innego lekarza. Internauci polecili mu jednego z najlepszych ortopedów dziecięcych w Warszawie.
Przeczytaj: Jakub Tolak musi zrezygnować z życia w kamperze. Wszystko przez chorobę córeczki
„Mamy mętlik w głowie”
Rodzice Tosi skorzystali z rady internautów i udali się na wizytę do innego ortopedy. Ten postawił zupełnie inną diagnozę niż pierwszy specjalista.
„Nawiązując do ostatniego zdjęcia Tosi w ortezie - nadal mamy w głowie mętlik. Ortezę nosiliśmy tydzień (celowo liczba mnoga, gdyż wszyscy odczuwaliśmy skutki jej noszenia), po czym wybraliśmy się na konsultację do innego, polecanego ortopedy. Doktor numer dwa, zobaczył zdjęcia z wcześniejszego USG, dokonał swoich pomiarów, zbadał Tosię manualnie i stanowczo stwierdził, że orteza jest niepotrzebna, "żadnej dysplazji nie ma" – zdradza Jakub Tolak w swoim poście.
Były aktor nie kryje swojego zaskoczenia, a także faktu, że momentami nie wie, co na ten temat w ogóle myśleć.
„Uwierzcie, pytaliśmy go wiele razy o to samo, na różne sposoby - "czy oby na pewno?". I mimo zapewnień, mamy remis: lekarz vs lekarz. Komu ufać, komu wierzyć? Gdybyśmy od razu trafili na doktora nr 2 (czyli pierwszego badania i negatywnego wyniku by nie było), nie mielibyśmy żadnych wątpliwości. Co dziwniejsze, dostaliśmy od Was cały ogrom wiadomości z podobnymi historiami” – pisze dalej.
Przeczytaj: Dysplazja stawów biodrowych - czy każdy noworodek musi mieć USG bioderek?
Historie innych rodziców na temat dysplazji
Jakub Tolak zdradził, że sytuacja z którą się spotkali nie jest odosobniona. Wielu obserwatorów w wiadomościach prywatnych pisało, że miało podobnie. Dzieli się także innymi bardziej szokującymi doświadczeniami związanymi z bioderkami u swoich malutkich dzieci.
„Były też opowieści jeszcze bardziej nie do pojęcia, gdzie doktor przepisujący ortezę czy ćwiczenia, na kolejnych badaniach kontrolnych stwierdzał, że widzi poprawę, gdy owej ortezy dziecko nie używało! (Również ze względu na wynik konsultacji u innych lekarzy.) Efekt placebo u dziecka?! Brzmi jak "spiseg", ale może nie będziemy się go doszukiwać. Wiemy, że problem z biodrami ma spora liczba dzieci i pewnie lepiej być przeczulonym, niż przeoczyć moment łatwiejszego wyleczenia. (miesiące w gipsie brzmią gorzej niż te w ortezie)” – przyznaje.
Nowe zalecenia: "Swoboda ruchowa i chustonoszenie"
Rodzice Tosi dostali nowe zalecenia od lekarza numer dwa – dużo swobody i chustonoszenie. Od razu wzięli je sobie do serca.
„O pierwsze zadba sama zainteresowana. Z chustonoszenia wzięliśmy jednodniowe korepetycje i wydaje się, że może być nam z tym po drodze, zwłaszcza jak w końcu w drogę wyjedziemy, bo uwaga - Tosia bez ortezy znów w fotelik się mieści (nawiązując do poprzedniego posta)” – zdradził były aktor.
Przeczytaj: Przewijanie niemowlaka a dysplazja stawów biodrowych [PORADNIK]