Ashley Graham to chyba najbardziej znana modelka plus size na świecie. Bierze udział nie tylko w sesjach zdjęciowych, ale też w pokazach mody największych światowych marek, jak Dolce & Gabbana, czy Fendi. Prezentowała też bieliznę dla gigantów bieliźniarstwa jak Victoria`s Secret.
33-latka, po niespełna 2 latach od urodzenia pierwszego dziecka, zaszła w kolejną ciążę, która okazała się bliźniaczą. Gdy jej brzuszek był już dość spory, wrzuciła na swój Instagram nagie zdjęcie, prezentujące rozstępy. W opisie zdradziła, że jej mąż, nazwał ich wygląd "drzewem życia".
Zobacz: Zdjęcie rozstępów, które zdobywa miliony lajków. Ale nie wśród Polek.
Przeczytaj: Naga ciążowa sesja zdjęciowa - cena, czas trwania, inspiracje
Zdjęcie było szeroko komentowane na całym świecie, także w Polsce. Opinie były bardzo podzielone i skrajne. Martyna Wojciechowska, która udostępniła zdjęcie Ashley w swoich mediach społecznościowych napisała tak:
"Rostępy? Jeden z największych kompleksów kobiet... A gdyby na nie spojrzeć inaczej? Jak na DRZEWO ŻYCIA. (...) Tak je nazwał Jej partner. I bardzo mi się takie podejście podoba"
Pojawiały się jednak i negatywne opinie:
-
"Nie podoba mi się, jakkolwiek ktoś piękne wymyślałby tu metafory".
-
"Nie będę oszukiwać się, że rozstępy, albo wisząca skóra mają dla mnie magiczny wydźwięk"
Dowiedz się: 5 kroków, by zaakceptować ciało po ciąży. To ono dało ci dziecko, więc warto je za to kochać
Dziś, w kilka miesięcy po porodzie bliźniąt, Ashley wraca przed obiektyw i występuje w sesji bielizny. W poście na Instagramie, gdzie je opublikowała, pisze:
"Ja i moje poporodowe ciało. Czuję się seksi, pewna siebie i nie do zatrzymania."
Jak oceniacie? Robi dobrą robotę na rzecz samoakceptacji młodych matek, czy przesadza?
Zobacz: Idealne ciało po porodzie? Mama z Instagrama pokazuje, jak oszukują nas zdjęcia influencerek