Joanna Opozda od początku swojej macierzyńskiej przygody nie pokazuje twarzy swojego synka Vincenta Królikowskiego (z małżeństwa z aktorem Antonim Królikowskim) w całej okazałości, zasłaniając jego twarz różnymi elementami graficznymi.
Tylko raz do tej pory zrobiła wyjątek – gdy chłopiec miał 15 miesięcy. Wówczas na swoim instagramowym profilu zamieściła fotkę synka z zoo. Teraz przy okazji pięknej rodzinnej sesji na plaży również zdecydowała się pokazać, jak wygląda chłopiec. Jej fanki przyznają, że cały czas jest podobny bardziej do mamy, a upływający czas tylko wzmacnia to podobieństwo.
Joanna Opozda dzieli się piękną sesją z synkiem
„Miłość. Dziękujemy za przepiękną sesję zdjęciową” – napisała aktorka w poście, do którego dołączyła uroczy kadr z synkiem.
Na profesjonalnej fotografii widać aktorkę trzymającą synka na kolanach. Choć twarz chłopca jest częściowo zakryta białym serduszkiem, to wyjątkowo jest ono tak umieszczone, że widać prawie całą twarz chłopca. Internauci nie mieli problemów w określeniu, do kogo chłopiec jest bardziej podobny. Zgodnie zawyrokowali, że jest kopią swojej dzielnej mamy.
„Cała mama!”.
„Piękna mama i piękny synek”.
„Jaki Vini jest piękny!”.
„Śliczny po mamusi” – pisali.
Fani podzieleni na temat publikowania wizerunku dzieci w internecie
Jedna z komentujących fanek włożyła jednak kij w mrowisko uszczypliwym komentarzem. Nie spodobało jej się to, że aktorka nałożyła na twarz chłopca białe serduszko.
„Nie rozumiem fenomenu zakrywania twarzy dziecka, jeśli nie chcesz pokazywać syna to nie wstawiaj publicznie z nim zdjęć” - napisała.
„Żeby jeszcze było zakryte, a tu pół twarzy i tak widać, więc co za różnica” – dodała inna.
Asia Opozda apeluje do kobiet, które tak jak ona zostały same z dziećmi. "To żaden wstyd"
Na obronę Joanny Opozdy nie trzeba było jednak długo czekać, większość jej obserwatorów od razu stanęła za nią murem.
„Żeby nikt nie mógł wykorzystać nigdzie pełnego wizerunku dziecka. Proste jak drut”.
„To zapewne po to zakryte kawałek, by nikt nie mógł użyć zdjęcia tego dziecka do dziwnych reklam”.
„Niestety, ale w internecie kradną zdjęcia, a później walczyć z nimi długa i mozolna droga. Lepiej w ten sposób zaznaczyć zdjęcie i po temacie” – tłumaczyli.