Znana para będąca właścicielami firmy detektywistycznej od kilku miesięcy ochoczo komentowała swoje przygotowania do komunii syna. Krzysztof i Maja Rutkowscy nie kryli się też z pomysłem równoczesnego odnowienia przysięgi małżeńskiej, tym razem biorąc ślub kościelny. To pomysł, do którego zachęca wielu księży, jeśli rodzice dziecka komunijnego nie są małżeństwem sakramentalnym. Coś jednak poszło nie tak... Co dokładnie?
Dowiedz się: Rutkowski przechodzi samego siebie. Pochwalił się, co sprezentuje synowi na komunię
Komunia i ślub w jednym u Rutkowskich
Wpadkę Krzysztofa Rutkowskiego na komunii syna komentują wszyscy. Co zrobił znany detektyw? Jak się okazuje, nie podołał logistyce tak wyjątkowego weekendu, jaki zaplanowała jego żona, łącząc imprezy. W sobotę miał się bowiem odbyć ślub i łączone przyjęcie, a w niedzielę sama komunia Juniora w kościele.
– Chcemy urządzić przyjęcie komunijne Krzysia Juniora i jednocześnie nasz ślub kościelny. Jestem perfekcjonistką, planowałam to już od dwóch lat. Już niemal wszystko jest zamówione i zaklepane. Mamy już piękne zaproszenia. (...) Myślę, że będzie około 150 gości, ale tak naprawdę pewnie będzie więcej osób, bo Krzysztof często rozszerza tę listę. Menu będzie typowo weselne, poza tym oczywiście inne atrakcje jak fotobudki czy zespoły grające muzykę na żywo. Ponieważ łączymy te dwie imprezy, zabawa zacznie się dosyć wcześnie, bo już po południu – mówiła w kwietniu Maja Rutkowski w rozmowie z dziennikiem Fakt. - Następnego dnia jest komunia Krzysia i wtedy chcemy się skupić wszyscy na duchowym wymiarze tej uroczystości, którą tak przeżywa nasz syn - dodała wówczas.
Jak się jednak okazało, rodzina, a zwłaszcza ojciec Juniora, Krzysztof Rutkowski miał nie podołać takiemu tempu.
Wpadka Rutkowskiego na komunii syna
Informacje o tym, że cała impreza Rutkowskich miała kosztować co najmniej 100 tys. euro, przyćmiło coś zupełnie innego. Zgodnie z informacjami mediów bulwarowych, Krzysztof Rutkowski miał spóźnić się na uroczystość kościelną Juniora, przypadającą na południe po weselu. Komunia zaczynała się ponoć o 11, a detektyw pojawił się w kościele "grubo po 11", tracąc sporą część liturgii. Jak śmieją się złośliwi, nie pomogły ani drogie zegarki, jakie nosi detektyw-celebryta, ani szybki samochód, jaki sprezentował synowi na komunię. Przypomnijmy, miało być to BMW do driftu.
– Tak jak inne dzieci dostają rower na komunię, tak junior dostanie BMW E36 do driftu, które przyjedzie na lawecie – zdradził Rutkowski w lutym tego roku.
Jak oceniacie? Rzeczywiście należy mu się taki medialny lincz za spóźnienie na komunię syna?