„Już to widzę, jak ktoś mi coś każe” - skwitowała nieco poruszona Kubicka na pytanie fanki zadane na Instagramie. Kobieta twierdziła, że w Polsce aktualnie "każą rodzić siłami natury". Pojawiła się też kwestia załatwiania sobie cesarki.
Kubicka po raz kolejny już postanowiła nie gryźć się w język w temacie, który dla większości kobiet jest dość kontrowersyjny.
Zobacz też: Awantura o "niedrapki" na profilu Kubickiej. "Przez parę dni żaden rozwój się nie opóźni”
Spis treści
- Sandra Kubicka o podejściu do ciąży i macierzyństwa
- Kubicka o zalecanych porodach naturalnych
- Czy rzeczywiście w Polsce ciężko o cesarkę?
Sandra Kubicka o podejściu do ciąży i macierzyństwa
Była modelka od samego początku nie ukrywała, że nie będzie typową instagramową mamą, która udziela rad i chętnie pyta o nie fanki. Pierwszy raz powiedziała o tym już na początku ciąży, gdy była upominana w kwestii sposobu odżywiania.
Insta matki, słuchajcie mnie uważnie... od razu was informuję, że ja tu nie będę się wdawać w dyskusje z wami i nie będę jedną z tych, co się mądruje, jak ma bąbelek leżeć
- powiedziała dosadnie w trakcie afery o... zupę grzybową.
W myśl podobnej idei Kubicka zawsze powtarza, że wierzy tylko swoim lekarzom, którym ufa, a własne opinie może zmienić tylko dzięki rzetelnym badaniom naukowym.
Kubicka o zalecanych porodach naturalnych
Sandra Kubicka, a właściwie już Sandra Milwiw-Baron, będąca już na końcówce ciąży, umożliwiła ostatnio fankom zadawanie sobie pytań na instagramowym stories. Jedno z nich dotyczyło rodzaju porodu.
"Dlaczego cesarka? Teraz w Polsce każą rodzić siłami natury każdej, mimo wskazań. Jak załatwiłaś?" - zapytała kobieta bez ogródek.
Kubicka nie kryła swojego silnego charakteru, udzielając odpowiedzi.
No ja już widzę, jak mi ktoś coś każe
- zaczęła hardo.
"Mam łożysko przodujące i kręgi, które nie dźwignęłyby naturalnego porodu, więc nic nie musiałam załatwiać bo się zwyczajnie nie kwalifikuję do naturalnego porodu. Tak samo, jak w moim przypadku muszę wcześniej położyć się na patologię ciąży" - wyjaśniła dalej, nie szczędząc szczegółów. "Ale gdyby było inaczej i ktoś mi przed porodem powiedział 'MUSISZ', to bym zrobiła dokładnie na odwrót" - skwitowała.
Muszę, to zrobić kupę, albo zapłacić podatki, tylko tyle
- skwitowała w typowym dla siebie stylu.
Czy rzeczywiście w Polsce ciężko o cesarkę?
Z najnowszego raportu NFZ wynika, że 48 proc. wszystkich porodów w Polsce kończy się cesarskim cięciem. Zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia to i tak za dużo. WHO rekomenduje, by odsetek ten wynosił około 15 proc.
Nieoficjalnie mówi się, że tak wysoki wynik, to w Polsce aktualnie efekt ograniczonego dostępu do znieczulenia. Pod tym względem najgorzej jest aktualnie w Wielkopolsce. Na 27 tysięcy porodów w całym 2023 roku, tylko 68 rodzących otrzymało znieczulenie zewnątrzoponowe. Pod kątem cesarek przoduje województwo podlaskie. W całym ubiegłym roku wykonano tu 4 845 cesarskich cięć. To 59 proc. wszystkich porodów na Podlasiu.
Zobacz: „Największy bełkot jaki można powiedzieć kobiecie". Kubicka zmęczona końcówką ciąży