Do tego zadania Lili Antoniak nie mogła wziąć lepszego partnera. Michał Koterski, filmowy Girek, wpasowuje się w klimat PRL-u idealnie. W 3 kontrastowych scenach pt. „Rodzice dzisiaj vs rodzice kiedyś” odgrzali wiele wspomnień z dzieciństwa oraz rozgrzali dyskusję na temat tego, czy podejście naszych rodziców było lepsze od naszego obecnie.
Tak wyglądało rodzicielstwo w PRL-u
„Zabieramy Was dzisiaj z @misiekkoterski do podróży w czasie! Jak bardzo zmieniło się nasze życie na przestrzeni lat? Za czym tęsknicie i jest coś co mogłoby wrócić z tamtych czasów?” - napisała Lili Antoniak w poście zapowiadającym nagranie.
Na filmie kolejno pojawiają się 3 skrajnie różne sceny. Pierwsza dotyczy skrupulatności, z jaką współcześni rodzice podchodzą wybierając bezpieczny fotelik dla swojego dziecka, gdy tymczasem cztery dekady temu niemowlęta wożone były na rękach rodzica i to na przednim siedzeniu.
W PRL-u zajadali się nim wszyscy. Jedzony z umiarem posłuży zdrowiu
Druga scena przedstawia niezwykły postęp technologiczny, jaki nastąpił w kilku ostatnich dziesięcioleciach. Gdy współcześnie dzieci mają do swojej dyspozycji najnowsze modele smartfonów, kiedyś, by zadzwonić do rodziny, korzystało się z budek telefonicznych. Całą rodziną wystawało się często w kolejce, by móc wykonać telefon.
Na ostatnim obrazie, który naszym zdaniem jest hitem, widzimy ogromną różnicę w podejściu rodziców do wychowania. Dziś rodzice na pierwszym miejscu stawiają komfort dziecka, a dopiero potem swoją rozrywkę. Wybierając się do kogoś w odwiedziny, nie przedłużają swoich wizyt do późna, by dziecku nie zaburzyć codziennych rytuałów. Kiedyś to było nie do pomyślenia – to dzieci dostosowywały się do rytmu rodziców.
„Pamiętam jak ojciec żukiem nas woził, jak do roboty jechał”
Rolka tak bardzo spodobała się obserwatorom Lili Antoniak, że poprosili o cały cykl. Internauci podkreślali, że dawne czasy miały niezwykły urok. W porównaniu z obecnymi rodzice mieli w sobie więcej luzu, a dzieci dzięki temu więcej swobody w działaniu.
„Najbardziej to chyba brakuje takiego luzu. Teraz tyle jest tego wszystkiego i tyle się oczekuje od rodziców, że ciężko za tym nadążyć”.
„Dokładnie, a co nie zrobisz to i tak hejt ... pamiętam jak ojciec żukiem nas woził, jak do roboty jechał”.
„Teraz nawet zdziwienie, że dzieci się bierze na wesele. Bo głośno bo za dużo się dzieje”.
„Kiedyś to były czasy - powiem szczerze wolałam tamte czasy. Nie było telefonów każdy z każdym się spotykał bez zapowiedzi, a teraz to nikt ze sobą nie gada albo nie ma czasu” – pisali.
Niektórzy jednak byli zdania, że zarówno kiedyś jak i dziś nie było wypośrodkowania w działaniu.
„Taka refleksja mnie naszła, że i w tamtych czasach i w tych nie ma balansu. Wtedy skrajna nieodpowiedzialność (jako dorośli ludzie za nią płacimy, depresje, lęki itp), a z kolei teraz dmuchanie i chuchanie na dzieciaczki, że nie wiem jak niektóre poradzą sobie w dorosłym życiu” – pisali.
Ten napój był hitem PRL-u, dziś Polacy chcą tak nazywać córki. Urzędnicy mówią "nie"