W swoim ostatnim poście na Instagramie Magdalena Stępień postanowiła głośno odpowiedzieć swoim hejterom. Bowiem odkąd stanęła mocniej na nogi, ci zaczęli masowo wysyłać do niej krzywdzące wiadomości.
Magdalena Stępień dostaje wiele wiadomości od hejterów
„Muszę się Wam przyznać, że długo zastanawiałam się nad tym, czy napisać ten post, ale dzisiaj zrozumiałam, że może ten mój przekaz wniesie cokolwiek w życie innych osób, które mnie tu obserwują” – tymi słowami zaczyna swój wpis.
Modelka twierdzi, że odkąd lepiej się poczuła i zaczęła na nowo czerpać radość z życia, dostaje więcej oceniających i bardzo bezczelnych wiadomości od przypadkowych osób. Ich skala i ton jest nie do zaakceptowania.
„W ostatnim czasie coraz częściej dostaję wiadomości pt. przytyłaś! jesteś w ciąży? skąd masz pieniądze na to i na tamto? jak to możliwe, że na własne dziecko nie miałaś, a teraz masz na takie życie? dlaczego założyłaś zbiórkę, a teraz żyjesz na poziomie? Inwigilacja naszego społeczeństwa w życie drugiego człowieka zaskakuje mnie… Z każdym dniem kiedy patrzę na to co mnie otacza i w jaki sposób ludzie postępują z drugim człowiekiem, wypowiadając się na jego temat, nie mając zielonego pojęcia o jego statusie finansowym, dotyka mnie to coraz bardziej” - pisze.
„Otworzyłam zbiórkę, bo chciałam ratować swoje dziecko”
Słowa hejterów znów zmusiły modelkę do tłumaczenia się z tego, że założyła zbiórkę internetową na leczenie Oliwierka.
„Tak zgadza się, otworzyłam zbiórkę na swoje ciężko chore dziecko, bo chciałam je ratować, każdy ma do tego prawo, wtedy nie pracowałam, nie byłam w stanie odłożyć tak kolosalnej kwoty, zresztą powiedzcie mi, ile osób byłoby w stanie odłożyć taką kwotę? Ile osób mogłoby być na coś takiego przygotowana w danym momencie? Myślę że prawie nikt! Wszystko, co miałam zaoszczędzone, wydałam na Oliwierka oraz na nasze życie zanim zachorował. Każdy rodzic zrobiłby wszystko, sprzedał, co może” – odparła ich zrzuty.
Jednocześnie zastanawia się, dlaczego ludzie nie dają jej prawa do tego, by po ciężkich przeżyciach, mogła stanąć na nogi, odbudować się, iść dalej, podróżować, zarabiać, spełniać swoje marzenia, po prostu żyć. Nie rozumie, dlaczego jest przez to hejtowana.
„Kiedy wydarzy się coś dobrego po takich przejściach, każdy uważa, że do niej/niego już los nie może się uśmiechnąć, nie mogę poznać jakiegoś człowieka, który będzie wspierał emocjonalnie, który będzie na dobre i na złe, nie można znaleźć pracy, która pozwoli na życie takie, aby odbić się od dna, nie można zarabiać i żyć na poziomie odkładając pieniądze, myśląc o przyszłości (mając nadal z tyłu głowy to co mnie/kogoś spotkało), ale również odbudowując to wszystko, co straciliśmy choćby w najmniejszym stopniu” – pisze ze smutkiem.
Obserwatorzy Magdaleny Stępień od razu pospieszyli ze słowami wsparcia i zrozumienia.
„Zawiść ludzka nie zna granic, potrafią wytknąć wszystko.. ale po co? Po co krzywdzić osobę, która przeszła w swoim życiu takie ciężkie chwile?”.
„Polacy są toksyczni. Nadają sobie prawo do oceniania, krytykowania, komentowania, rozliczania, osądzania i pouczania każdego. A jak już ktoś jest chociaż troszkę znany to jest "cały nasz" i musi się nam wytłumaczyć czemu żyje tak, a nie inaczej i dlaczego nie tak jak to sobie wyobrażamy i oczekujemy. A najlepsze jest to, że wszyscy Ci ludzie żyją w błogiej nieświadomość swojej toksyczności” – pisali.