Nie tak dawno mama pięcioraczków pokazywała kolejne postępy Czarusia. Chłopiec po raz pierwszy ruszył przed siebie trzymając mamę za rękę. Najmłodszy synek Dominiki Clarke, choć skończył już dwa latka, dopiero stawia swoje pierwsze kroczki.
Urodzony jako wcześniak w 28. tygodniu ciąży od początku mierzył się z wieloma problemami. Po narodzinach Czaruś przeszedł operację serduszka, przez wiele miesięcy karmiony był za pomocą sondy. Teraz z miesiąca na miesiąc opanowuje nowe umiejętności, a rodzice pokazują jak wygląda rehabilitacja chłopca w Tajlandii, gdzie od roku mieszkają.
Wiele osób interesuje stan zdrowia Czarusia
Wiele osób z ciekawością i życzliwością śledzi codzienność rodziny, którą mama licznej gromadki dzieci pokazuje w mediach społecznościowych i na kanale w serwisie YouTube.
Nie brakuje jednak i takich, którzy otwarcie hejtują to co robi. Wciąż wypominają rodzinie wyprowadzkę do Tajlandii, bo ich zdaniem dzieci mają tam gorsze warunki bytowe niż w Polsce.
Mama pięcioraczków nierzadko pokazuje komentarze, jakie dostaje i wiadomości od internautów. Ze stoickim spokojem odnosi się do zarzutów i tłumaczy, z czego wynikają jej decyzje. Jednak niezależnie od tego, co mówi i pisze na temat rehabilitacji Czarusia często słyszy, że robi za mało by wspierać jego rozwój.

Mama pięcioraczków założyła zbiórkę dla Czarusia
Rodzina Clarke kilka miesięcy temu po raz kolejny zmieniła lokum. Zamieszkali w byłym hostelu, którego wynajem był zdecydowanie tańszy niż dom, w którym mieszkali wcześniej.
Mama wieloraczków przyznała, że wprawdzie standard życia się obniżył, jednak jednocześnie dodała, że „czasem trzeba coś stracić, by zyskać coś o wiele cenniejszego”.
Jak możemy się domyślać, diagnoza i rehabilitacja generują niemałe koszty.
Dominika Clarke postanowiła założyć zbiórkę na zakup butów ortopedycznych dla Czarusia.
Koszt butków to około 2000–3000 zł (dokładna kwota będzie znana 7 kwietnia), a do tego wizyta, badanie i rehabilitacja to około 1000 zł.
Jeśli ktoś z Was ma ochotę dorzucić swoją cegiełkę do tej pięknej historii – będzie nam ogromnie miło. A jeśli po prostu poślecie Czarusiowi dobre myśli – to też wiele znaczy. 🫶🙏
- mogliśmy przeczytać w opisie zbiórki.
Wystarczyło kilka godzin by zebrać dużo więcej niż 4 tysiące złotych (taką kwotę ustalono jako cel zbiórki). Jednak rodzina nie może skorzystać z tych pieniędzy, bo zostały one zamrożone, a zbiórka wstrzymana.
„Kochani, chciałam dobrze… a wyszło jak zwykle”
Nie wiadomo, czy faktycznie rodzina będzie mogła skorzystać ze środków, które udało się zebrać. Jak przekazała mama Czarusia „zbiórka została zbojkotowana, a pieniądze zamrożone do czasu wyjaśnienia”.
Dominika Clarke powiedziała, że nie była gotowa na to, co się wydarzyło. Jak tłumaczy, założyła zbiórkę, ponieważ widziała jak wiele osób chce włączyć się w pomoc dla Czarusia i dołożyć swoją cegiełkę do tego, by wspierać jego potrzeby.
Nie spodziewała się jednak, że ta decyzja nakręci spiralę negatywnych komentarzy. To dlatego zdecydowała się poinformować również o tym, że zbiórka została wstrzymana.
Nigdy nie powiedziałam, że nie mamy pieniędzy na te buty. Chciałam tylko dać możliwość pomocy tym, którzy ją czuli w sercu. Niestety, hejt i zawiść przebiły granice mojej wytrzymałości… A co najtrudniejsze – właśnie osoby, które najgłośniej zarzucały brak rehabilitacji, same przyczyniły się do zablokowania możliwości jej wsparcia
- pisze z żalem pani Dominika.
W komentarzach możemy przeczytać opinie internautów, którzy nie wierzą w to, że specjalistyczne obuwie może aż tyle kosztować i po raz kolejny wypominają decyzję o wyprowadzce z Polski. Ich zdaniem żadna zbiórka nie byłaby konieczna, bo rehabilitacja podlega refundacji, a koszt obuwia jest dużo tańszy.
Jak dodaje mama Czarusia, środki są zamrożone, a serwis nie odpowiada na pytania dotyczące anulowania zbiórki i zwrotu darowizn.
Jednak to, jak szybko udało się zebrać pieniądze pokazało jej, jak wiele osób jest gotowych na to, by wesprzeć chłopca nie tylko ciepłym komentarzem, lecz także finansowo.
Wasze wsparcie przerosło nasze najśmielsze oczekiwania.Dziękujemy każdemu, kto otworzył serce, każdemu, kto pomógł, każdemu, kto wierzy w nas i w dobro
- napisała Dominika Clarke.