Marta Lech-Maciejewska to prezenterka Polsatu, która prowadzi program „Drugie życie sukni ślubnej”. Możesz ją znać także jako SuperStyler - to nazwa jej bloga, ale i nick pod którym jest rozpoznawalna w sieci.
W sierpniu opublikowała zdjęcie przed Narodowym Instytutem Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie - Państwowym Instytutem Badawczym, publicznie przyznając, że zdiagnozowało u niej złośliwy nowotwór.
Gdybyście jeszcze 2 miesiące temu zapytali mnie, jak zniosłabym wiadomość o złośliwym nowotworze to pewnie powiedziałabym, że rozpadłabym się na kawałki. Ale tak się nie stało. Żyję, pracuję, płaczę i śmieję się. Kocham, mam marzenia i pragnienia
- pisała wtedy na Instagramie.
Wskazała, że guz rozwijał się w jej ciele przez osiem lat, został zbagatelizowany przez lekarzy. Zaapelowała, abyśmy były dociekliwe, dopytywały i nie odpuszczały.
Marta Lech-Maciejewska powiedziała synom, że ma raka
Blogerka jest mamą dwóch chłopców. Jak wskazała w jednym z wpisów na Instagramie, rozmowa z synami była trudnym momentem.
Rozmowa z Chłopcami. Najtrudniejszy moment w ostatnim czasie... O raku, i o tym co nas czeka w najbliższym czasie. Nie ma na takie rzeczy dobrego momentu, ale są lepsze i gorsze sposoby. Zanim to zrobiłam sama skorzystałam z pomocy. Dziś wiem, że odpowiednio podana prawda była jedyną słuszną drogą
- czytamy na profilu @superstylerblog.
Dodała, że jej synowie są mądrymi i pełnymi miłości chłopakami. W rozmowie z Plejadą opowiedziała więcej o rozmowie z dziećmi.
SuperStyler nie chciała publicznie mówić o chorobie. Ze względu na synów
Sama diagnoza jest niezwykle trudnym momentem, przekazanie tej wiadomości dzieciom to kolejne wyzwanie. W rozmowie z Plejadą Marta Lech-Maciejewska przyznała, że była świadoma tego, że jak przyzna się do choroby, będzie musiała porozmawiać o tym z synami. I to było jedynym argumentem za tym, aby nie mówić głośno o diagnozie.
Wiedziałam, że jeżeli się do niej przyznam, to będę musiała też powiedzieć o niej moim dzieciom. Skontaktowałam się z psychoonkologiem dziecięcym i psychologiem dziecięcym
- powiedziała Plejadzie.
Wskazała, że najchętniej mówiłaby ogólnikami, ale była świadoma, że od kolegów jej synowie najpewniej usłyszą inne, ostre i dosłowne słowa.
Wiedziałam od psycholożki, że muszę użyć najgorszych określeń, bo takie właśnie usłyszą w szkole. Musiałam wytłumaczyć im, dlaczego nie umrę
- mówiła w wywiadzie.
Dodała, że była przygotowana do rozmowy, jednak głos uwiązł jej w gardle. Zimną krew zachował jej mąż, który przejął pałeczkę i w żołnierskich słowach opisał dzieciom sytuację. Jak przyznała blogerka, starszy syn zareagował emocjonalnie, młodszy chciał poznać odpowiedzi na konkretne pytania. Dodała, że starszy syn przyznał, że się początkowo się przestraszył, ale docenia szczerość rodziców i im wierzy.
Dzieci trzeba traktować, jako małych dorosłych i grać z nimi fair. Zderzenie się z tymi emocjami nie było dla nich wcale takie proste, ale informacje mają od nas. Nie są straumatyzowani
- podkreśliła SuperStyler w wywiadzie.
Marta Lech-Maciejewska pod koniec października była operowana. Jak wskazała w rozmowie z Plejadą, z dziennika elektronicznego wie, że jej synowie byli w tym czasie niespokojni, pojawiło się więcej uwag. Podkreśliła, że mieli do tego absolutne prawo.