Ola i Michał Żebrowski to wprawieni w boju rodzice czwórki dzieci. Najstarszy Franciszek to już nastolatek (urodzony w 2010 roku), trzy lata po nim na świat przyszedł Henryk, zaś w 2020 roku Feliks, a dwa lata po nim córeczka Łucja. Najmłodszy z synów właśnie rozpoczął swoją przygodę z przedszkolem, o czym jego dumna mama poinformowała na swoim instagramowym profilu.
Początki jak to początki bywają pod górkę. Jednak doświadczona mama ma już wypracowane „własne procedury” i podchodzi do tematu z większym dystansem. Co nie znaczy, że nowej sytuacji nie przeżywa. Właśnie dlatego poprosiła inne mamy o sprawdzone rady na złagodzenie smutku synka spowodowanego rozłąką z rodzicami.
Ola Żebrowska dzieli się radą na trudne początki w przedszkolu
Najlepszy tip na trudne początki przedszkola, bo ułatwiający poranne wybranie się z domu to: po wieczornej kąpieli, zamiast piżamy, ubierasz dziecko w ciuchy, w których następnego dnia idzie do przedszkola. (Ewentualnie wysyłasz dziecko do przedszkola w piżamie)
– napisała z humorem.
Dodała także, że ma jeszcze jeden sposób na trudne początki w przedszkolu – są to serduszka na rękach mamy i dziecka.
Najwidoczniej jednak te dwa środki nie wystarczały, bo zwróciła się do swoich obserwatorek z prośbą o podrzucenie innych sprawdzonych patentów.
Zamiast w łóżku polecam od razu kłaść w samochodzie. Omija nas wtedy poranna szarpanina z wyjściem z domu
– odpowiedziała żartobliwie jedna z nich.
Fanki Oli Żebrowskiej dzielą się swoimi radami na adaptację dziecka w przedszkolu
Wiele jednak do tematu podeszło na poważnie i podzieliło się swoimi doświadczeniami w kwestii ułatwienia dziecku adaptacji w przedszkolu.
Moja córcia (teraz już prawie 18-ka ) dostała od pani w przedszkolu starego bordowego zająca, którego codziennie miała zabierać do domu i odprowadzać do przedszkola. Zając stary, z PRL-u, zdeklasował inne zabawki – maskotki… brała więc do domu i odprowadzała, aż się przyzwyczaiła
– opowiedziała jedna z mam.
Ja opowiedziałam synowi, że kiedyś był połączony ze mną pępowina i że to już na zawsze jest taki nasz niewidzialny sznureczek. Jakoś było mu łatwiej wiedząc, że jest ze mną „związany”. Czasem nosił na nadgarstku zawiązaną moją apaszkę albo coś ode mnie
– napisała z kolei inna.
Moja córka miała w torebeczce zdjęcie naszej rodziny i jak jej było smutno to przytulała je i całowała. Po kilku dniach kleiło się niemiłosiernie.
Mojemu synowi pomógł kalendarz. Zaznaczyliśmy co będziemy robić każdego dnia miesiąca. Jak zobaczył, że weekendy wolne, tak polubił przedszkole
- czytamy dalej w komentarzach.