Gdy w 2020 roku wychodziła za Michała Wiśniewskiego, nie brakowało sceptyków, którzy twierdzili, że piąta żona lidera zespołu „Ich Troje” z pewnością nie będzie ostatnią. Para, mimo kryzysów i napięć, stara się jednak pielęgnować uczucie, jakie ich połączyło.
Razem doczekali się już dwójki dzieci: urodzonego w 2021 roku Falco Amadeusa i urodzonego w 2023 roku Noëla Cloé. Ich mama często zabiera głos w mediach społecznościowych, dzieląc się częścią swojej codzienności z fanami. Ze swoimi obserwatorkami dzieli te same problemy: brak czasu, ciągłe choroby dzieci, gimnastykę z łączeniem macierzyństwa z pracą.
Wiśniewscy mają w sumie dziesięcioro dzieci
Pola Wiśniewska, zanim została żoną Michała Wiśniewskiego, była już mamą czwórki dzieci. Jej najstarsza córka jest już dorosła, w co trudno uwierzyć, patrząc na to, jak młodo wygląda. Po ślubie z gwiazdorem urodziła dwóch synów, dziś tworzą rodzinę patchworkową.
Żona Wiśniewskiego świetnie odnalazła się w roli mamy. Wielką przyjemność sprawiają jej wspólne rodzinne wyjazdy i spotkania, w których udział biorą również dzieci jej męża z poprzednich związków. Wątpliwości co do tego, że to właśnie na jego partnerce spocznie cały trud opieki nad dziećmi, nie miał sam wokalista. Otwarcie przyznawał, że nie zamierza rezygnować z koncertowania, swoją rolę upatrując głównie w zapewnieniu bytu rodzinie.
Każda z moich żon była „Matką Polką”, Pola też taka będzie. Nie zamierzam siedzieć w domu i ona dobrze to rozumie. Poza tym ma już czwórkę dzieci, więc piąte niczego nie zmieni. Jestem przekonany, że świetnie sobie poradzi
- mówił Michał Wiśniewski w wywiadzie z tygodnikiem „Na żywo”, którego udzielił jeszcze przed narodzinami pierwszego wspólnego potomka.
Wygląda na to, że codzienność mam licznej gromadki dzieci wcale nie wygląda różowo. Doskonale rozumieją to zresztą inne mamy, które także na pierwszym miejscu postawiły dzieci, zapominając o własnych planach, marzeniach, hobby.
„A co z moimi marzeniami?”
W ostatnim poście na Instagramie Poli Wiśniewskiej możemy przeczytać, że jej pasje i plan musiały zejść na drugi plan.
Plan był prosty: w ciągu dnia praca a wieczorem nadrobienie nauki. Może jeszcze wyjście na spacer albo dokończenie obrazu, który zaczęłam malować prawie rok temu. Tyle rzeczy, tyle dobrych chęci. A potem? Potem przyszło życie. Od wczoraj nie jestem w stanie nic zrobić, bo obiad, bo dzieci potrzebujące uwagi (w tym żłobek Noela w środku dnia, który rozwala wszystko), coś do sprzątnięcia. I nim się obejrzałam jeden dzień minął, teraz leci drugi a z planów nic nie zostało
- opisuje Pola Wiśniewska.
Żona Wiśniewskiego zauważa, że często tak się właśnie zaczyna. My matki myślimy, że kiedyś wrócimy do rzeczy, które lubiłyśmy, że przecież swoje marzenia odkładamy tylko „na chwilę”. Po czasie jednak orientujemy się, że to „na chwilę” trwa i trwa, a my już zapomniałyśmy, że też miałyśmy swoje marzenia, z których zrezygnowałyśmy, bo na pierwszym miejscu postawiłyśmy dzieci.
Cicha rezygnacja nie rzuca się w oczy, nie wchodzi z impetem. Wkrada się powoli, jak szum wentylatora w tle, na który przestaje się zwracać uwagę. Jest wyborem, który wydaje się logiczny: „nie teraz”, „może później”, ale to „później” nie nadchodzi, bo zawsze jest coś ważniejszego
- pisze żona Wiśniewskiego.
Jej trafne spostrzeżenia doskonale rozumieją inne mamy, które w komentarzach pod postem postanowiły opisać własne historie.
Wyłania się z nich obraz typowej matki, która swoje potrzeby i pasje spycha gdzieś na koniec, bo codzienność i brak czasu przy dzieciach sprawiają, że brakuje go nawet na to, by o sobie pomyśleć.
Pola Wiśniewska pisze o „powolnym znikaniu z własnego życia” i dobrze utrafia w sedno problemu. Jak pokazały ankiety przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, 72% kobiet czuje się po porodzie niewidzialna, aż 93% - niedoceniana. Często winę za ten stan rzeczy ponosi niesprawiedliwy podział obowiązków w domu, brak wsparcia ze strony otoczenia, brak możliwości łączenia opieki nad dzieckiem z karierą zawodową.