Agnieszka Włodarczyk i Robert Karaś przebywają obecnie w Bahrajnie, gdzie sportowiec przygotowuje się do największego wyzwania w swojej dotychczasowej karierze: 150 Ironmanów w 150 dni. Choć już od wielu tygodni przygotowuje ciało na ogromny wysiłek, z pewnością jest to teraz jeszcze trudniejsze. Para właśnie przekazała swoim obserwatorom, że ich synek wymagał wizyty w szpitalu.
3-letni Milan w poniedziałek trafił do szpitala z powodu bardzo wysokiej gorączki. Obecnie jest już w hotelu, w którym zatrzymała się rodzina, jednak dostaje antybiotyk. Jego mama robi wszystko, by skutecznie obniżać temperaturę i kontynuować leczenie w warunkach zbliżonych do domowych, słowem by uniknąć hospitalizacji.
„Milanek zachorował, trafił do szpitala”
We wtorek za pośrednictwem Instagrama para przekazała, że dzień wcześniej ich 3-letni synek Milan miał bardzo wysoką gorączkę i trafił do szpitala. Jak relacjonował tata chłopca, trzylatek dostał zastrzyk i wrócił do hotelu. Niestety wysoka temperatura nie odpuszcza, Milan przyjmuje antybiotyk.
Triatlonista wyznał, że przez całą noc walczyli o zbicie temperatury, co udało się dopiero nad ranem. Chłopiec gorączkował wysoko, w pewnym momencie termometr pokazał niemal 40 stopni.
− Mamy dwa dni do startu, a życie nam nie pomaga na koniec. Milanek zachorował, trafił do szpitala. Miał bardzo wysoką gorączkę, około 40 stopni, najpierw 39,6, później nawet to przekroczyło. Dostał leki, nie udało się zbić, więc pojechał do lekarza. Okazało się, że ma zapalenie węzłów chłonnych i coś tam jeszcze. Dostał jakiś zastrzyk, antybiotyk, wrócił do domku, ale cała noc nieprzespana, bo nie dało rady zbić tej gorączki, robiliśmy mu zimne kąpiele i teraz nad ranem spadło mu do 38 stopni. No a my musimy działać, bo zostały dwa dni.
- przekazał Robert Karaś.
W dalszej części relacji odniósł się do swoich sportowych planów. Mama chłopca także zwróciła się do swoich fanów. Aktorka zdecydowała się przekazać, jak czuje się jej synek, choć w przeszłości to właśnie w mediach społecznościowych była krytykowana za działania, jakie podejmowała w celu leczenia swojej pociechy.
W ubiegłym roku Agnieszka Włodarczyk zabrała synka na SOR, po tym jak przez 3 dni odmawiał jedzenia. Wtedy kilka osób wytknęło jej, że SOR jest miejscem, w którym ratuje się życie, a powód tej wizyty ich zdaniem był błahy. W obszernym poście wyjaśniła wówczas, że to ona odpowiada za zdrowie swojego dziecka i takie zalecenie otrzymała od lekarza.
Również tym razem stan chłopca bardzo niepokoił jego rodziców, temperatura rzędu 40 stopni zwykle wymaga wizyty u lekarza w trybie pilnym.
Agnieszka Włodarczyk robi wszystko, by jej synek nie wrócił do szpitala
Choć aktorka przekazała, że otrzymali potrzebną doraźną pomoc, a szpitale są bardzo czyste i badania wykonywane szybko, będzie starała się zrobić wszystko, by jej synek nie wymagał kolejnej wizyty. Wie, że kluczowe jest zbijanie temperatury i monitorowanie jego stanu zdrowia.
Wspomniała przy tym, że w Polsce zdarzyło jej się korzystać z opcji wykonywania badań w domu, jednak tam, gdzie obecnie przebywają jest to utrudnione. Nie tylko usługi tego typu są trudniej dostępne, lecz także personel nie chce pobierać krwi dzieciom.
− Teraz kombinuję, jak zrobić, żeby Milan nie szedł do szpitala i żeby wszystko robić w domu - pilnować go z gorączką i wszystkie testy, typu krew, jakieś badania zrobić tutaj w hotelu. Niestety, jest na samym południu Bahrajnu, więc jest wszędzie daleko, ale kombinuję, może się uda
- mówiła Agnieszka Włodarczyk w InstaStories.
Trzymamy kciuki, by wysoka temperatura spadła, a chłopiec poczuł się lepiej. Choroba dziecka to dla jego rodziców ogromny stres, z pewnością przyznają to wszyscy, którzy mierzyli się ze strachem o zdrowie swojej pociechy.
Poznaj też nieoczywiste sposoby na wzmocnienie odporności dziecka: