Zofia Zborowska to jedna z najchętniej obserwowanych na Instagramie polskich gwiazd. Jej profil śledzi już blisko pół miliona internautów. Aktorka prywatnie jest żoną siatkarza Andrzeja Wrony i mamą ich wspólnej córeczki Nadzi, która urodziła się w 2021 roku. Para od początku zdecydowała się chronić prywatność swojej jedynej latorośli i nie publikuje zdjęć z wizerunkiem jej twarzy w mediach. Podobną decyzję podjęli też inni polscy celebryci jak np. Joanna Opozda, Anna Lewandowska, Julia Kuczyńska czy Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel.
Choć nie rezygnuje z publikowania prywatnych, rodzinnych zdjęć na swoim profilu, to cały czas konsekwentnie twarz małej Nadziei zasłania emotikonami lub ustawia dziecko tyłem do obiektywu. To jednak nie podoba się wielu jej fanom, którzy regularnie pod postami aktorki domagali się, by pokazała wreszcie, jak wygląda jej córeczka w pełnej krasie. W końcu Zofia Zborowska nie wytrzymała i opublikowała zdjęcie dziewczynki jak stoi przodem.
Zborowska w końcu uległa i pokazała zdjęcie córki z przodu
Aktorka jednak postanowiła wbić szpilę natrętnym obserwatorom, którzy nie chcą uszanować jej decyzji o anonimowości Nadzi w sieci. Dziewczynka wprawdzie stoi przodem do kamery, ale jej twarz zasłania bujna czupryna.
"Proszę bardzo. Zdjęcie Nadzi od przodu. I dajcie nam już żyć" - napisała pod pod fotografią.
Pod słowami aktorki pojawiło się wiele słów wsparcia od fanów, którzy całkowicie rozumieją jej decyzję.
„Serio ktoś potrzebuje zdjęcia Nadzi (obcego sobie dziecka) od przodu? Ludzie to naprawdę nie mają co robić…”.
„Nie rozumiem niektórych ludzi. To jest indywidualna decyzja, jeśli ktoś nie chce pokazywać twarzy własnego dziecka, to ma przecież do tego prawo”.
„Uszanujmy wybór rodziców, że w tych czasach nie chcą pokazać jej twarzy. Brawo za uszanowanie prywatności małej i danie jej wyboru na przyszłość” – pisali.
Zborowska o prawach swojej córki
Aktorka nieraz w mediach tłumaczyła się z tego, dlaczego nie chce pokazywać wizerunku córki w mediach. Chodzi jej głównie o prawo dziecka do prywatności.
- Chciałabym, żeby jak Nadzia pójdzie sobie na plac zabaw, to żeby nikt nie wiedział, że to jest ona i mogła się spokojnie bawić – podkreślała w rozmowie z Plotkiem.
Dodała także, że nie wie, kto tak naprawdę śledzi jej profil w social mediach i nie chciałaby córki narażać na żadne niebezpieczeństwo. Zwróciła także uwagę na to, że nie bez powodu legalny dostęp do Instagrama czy Facebooka ma młodzież od 13. roku życia. Media społecznościowe są nowym zjawiskiem społecznym i nie wiadomo jeszcze, jaki będą miały wpływ na rozwój dzieci wychowanych na oczach setek tysięcy osób.