Popularność Temu, Shein czy Aliexpres nie wzięła się znikąd. Choć nie brakuje przeciwników kupowania w tych sklepach internetowych, to skala zakupów on line, jakie Europejczycy robią w Chinach, mocno niepokoi członków Komisji Europejskiej.
Zakupy w Shein i Temu przestaną się opłacać?
W polskich sklepach ceny wciąż rosną. I dotyczy to nie tylko produktów spożywczych, ale też odzieży, artykułów szkolnych czy agd. Właśnie dlatego popularność Shein, Temu czy Aliexpres rośnie. Ponieważ chcemy oszczędzić kupując odzież, obuwie, biżuterię czy inne produkty. A w wyżej wymienionych sklepach jest dużo taniej niż Pepco czy Action.
Trzeba przyznać, że ceny oferowanych tam produktów są mocno konkurencyjne. Dochodzi do tego ogromny wybór. I przekonanie wielu z nas, że skoro w polskich sklepach i tak kupujemy rzeczy wątpliwej jakości i wyprodukowane w Azji, to lepiej nie przepłacać.
Tym bardziej, że w ofercie chińskich sklepów internetowych znajdziemy również odzież z opisem składu tkanin.
Niewykluczone, że już w 2026 roku popularność tych platform zakupowych znacząco spadnie. Proporcjonalnie do wzrostu cen oferowanych produktów... Taki plan ma Komisja Europejska.
Koniec z tanią chińszczyzną, czas na... drogą chińszczyznę?
Analizując skalę, w jakiej Europejczycy robią zakupy w wyżej wymienionych sklepach, Unia Europejska postanowiła, że najwyższy czas to zmienić.
Zmiana ta jest uzasadniona m.in. jej częstym nadużywaniem przez oszustów
- twierdzą członkowie zasiadający w Izbie Gospodarki Elektronicznej. Ale to wcale nie jedyny powód zmian.
IGE uważa, że zasadne jest uszczelnienie pobierania cła i VAT od importowanych z Azji towarów. Poważnie brane jest pod uwagę zniesienie progu 150 euro - przesyłki do tej wartości pozwalają uniknąć płacenia cła. Zdaniem ekspertów, platformy zakupowe właśnie w tym celu zaniżają ceny oferowanych produktów. W efekcie Europę zalewa ocean „taniej chińszczyzny” . A to z kolei wpływa na spadek zainteresowania zakupami w europejskich sklepach stacjonarnych i internetowych.
Zmiany przepisów celnych mają doprowadzić do tego, że zakupy on line w Azji przestaną być tanie. I europejscy konsumenci znów zaczną kupować od europejskich sprzedawców. Już nie tanią, a... drogą chińszczyznę.