Obserwowanie z boku rodzinnych powitań i pożegnań na lotniskach nierzadko potrafi wzruszyć do łez. Osoby, które nie widziały swoich bliskich od miesięcy, a czasem od lat, rzucają się sobie w ramiona, padają chwytające za serce słowa. Takie sceny na długo potrafią zapaść w pamięć, nawet jeśli dotyczą osób, których przecież nie znamy.
Powrót tego mężczyzny, a dokładniej jego powitanie przez rodzinę, z pewnością także należało do takich, które długo się wspomina. Hasła wypisane na transparentach trzymanych przez dzieci nie wszystkim jednak przypadły do gustu...
Dzieci przywitały tatę transparentami
Sceny powitań z transparentami w rękach znamy głównie z filmów. Poza sytuacjami, w których na pasażera czekają wysłany przez hotel czy firmę kierowca lub delegacja, bliscy rzadko decydują się na użycie transparentów. Zwłaszcza, gdy chodzi o dość krótką rozłąkę.
W przypadku mężczyzny w osobliwy sposób powitanego na lotnisku, w hali przylotów zgromadziła się cała rodzina. Obecna była więc jego partnerka i czterech synów. Każdy z chłopców w rękach trzymał tabliczkę z innym napisem.
Niektóre były dość "zwyczajne", jak choćby ten głoszący "tęskniliśmy za tobą". Jednak pozostałe były utrzymane w dość żartobliwym tonie. Najwyższy z chłopców trzymał tabliczkę z napisem "witamy po powrocie z więzienia", najmłodszy: "miło cię poznać, tatusiu".
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że dzieci nie widziały swojego taty zaledwie przez 10 dni. Był w podróży służbowej. Z pewnością niespodziankę, którą sprawiła mu rodzina, zapamięta na długo.
"Spaliłabym się ze wstydu!"
Większość internautów zareagowała rozbawieniem. Stwierdzili, że sami chętnie podkradną ten pomysł i powitają tak członka swojej rodziny. Oczywiście lepiej nie próbować tego w przypadku osób, których tego typu żarty nie bawią. Jak wynika z komentarzy, nie brakuje też takich, którym ten pomysł nie przypadł do gustu.
Niektórzy wprost pisali o tym, że na miejscu mężczyzny udawaliby, że nie znają chłopców trzymających transparenty. "Spaliłabym się ze wstydu" - napisała w mediach społecznościowych jedna z komentujących osób.
Trzeba jednak przyznać, że pomysł jest nietuzinkowy i jedyne, czego tutaj brakuje to... dystansu. Oczywiście u części komentujących.