Spis treści
- Rozszerzanie diety dziecka: pierwsza zastawa
- Rozszerzanie diety: pozycja prawie pionowa - krzesełko do karmienia
- Rozszerzanie diety: karmienie dziecka łyżeczką
- Rozszerzanie diety dziecka: od papki do kotleta
- Rozszerzanie diety: picie bez rozlewania
Dla wielu mam czas rozszerzania diety niemowlęcia nadchodzi zdecydowanie za szybko. Dopiero co uczyły się prawidłowego przystawiania malca do piersi albo podawania butelki, a już niedługo przed nimi kolejne wyzwanie – konieczność uzupełnienia codziennego menu maluszka o potrawy, których dotąd nie próbował. Z tym bywa różnie. Niekiedy jest tak, że nowe dania posmakują maluszkowi, a dziecko sprawnie nauczy się je jeść. Zwykle jednak trzeba się sporo namęczyć, zanim dziecko nauczy się chwytać ustami łyżeczkę, zaakceptuje nową pozycję karmienia czy kubek-niekapek. Trzeba też wiedzieć, jak często podawać malcowi nowe dania, i w jakiej ilości. Dlatego techniki rozszerzania diety dziecka są nie mniej ważne niż tak zwany schemat karmienia (który wyjaśnia, jakie potrawy można podawać maluszkowi w danym miesiącu życia). Od czego zacząć i jakie akcesoria mogą wam się przydać?
CHCESZ ZOBACZYĆ CZY KARMISZ PRAWIDŁOWO? SPRAWDŹ TO ROZWIĄZUJĄC PROSTY TEST.
Rozszerzanie diety dziecka: pierwsza zastawa
Maluch powinien jeść posiłki ze swoich własnych naczyń, głównie z powodów higienicznych – na łyżkach czy talerzach, z których korzystają inni domownicy, mogą osadzać się drobnoustroje, których nie zniszczy nawet umycie w ciepłej wodzie. Dlatego warto zainwestować w dziecięcą miseczkę z melaminy z nadrukowanym wzorkiem. Ułatwi karmienie, bo przyciągnie uwagę – dziecko będzie chciało zobaczyć, jaki obrazek kryje się pod porcją zupki. Na początku karmienie może trwać nawet pół godziny, dlatego praktycznym rozwiązaniem jest miseczka, która „podgrzewa” jedzenie. Jej dno ma dwie warstwy – wystarczy wlać między nie gorącą wodę, by zupka była ciepła nawet przez dłuższy czas. Potrzebna będzie również specjalna łyżeczka dla maluchów, z tworzywa sztucznego – zwykła albo taka, która zmienia kolor pod wpływem zbyt wysokiej temperatury jedzenia. Te drugie są praktyczne, ale szybko się zużywają i częściej trzeba kupować nowe. Zanim po raz pierwszy użyjesz łyżeczki, sprawdź, czy nie ma ona ostrych zadziorów (są niemal niewidoczne, ale mogłyby pokaleczyć dziecku usta i język).
Rozszerzanie diety: pozycja prawie pionowa - krzesełko do karmienia
Pierwszą zmianą jest pozycja, w jakiej będziesz karmiła maluszka – bardziej spionizowana w porównaniu do tego, co było do tej pory. To, jak bardzo, zależy od tego, czy dziecko już siedzi samo, czy jeszcze nie opanowało tej sztuki. Większość dzieci zaczyna siadać około 6. miesiąca życia, co zbiega się w czasie z próbowaniem nowych dań. Ale są też maluszki, które w tym wieku jeszcze nie siadają, a już wymagają zmiany sposobu karmienia. Dlatego to, czy malca posadzisz w foteliku do karmienia (albo sobie na kolanach), czy też ułożysz w pozycji półleżącej, np. w leżaczku dla niemowląt, zależy od tego, czy sam już potrafi siedzieć.
>>Rozszerzanie diety niemowlęcia - 4 ważne zasady>>
Dziecku, które już opanowało tę umiejętność, warto kupić krzesełko do karmienia. Nie jest ono niezbędne, ale bardzo ułatwia podawanie maluszkowi potraw innych niż mleko. Jeśli zdecydujecie się na taki zakup, warto pamiętać, że krzesełko powinno być komfortowe i dla malca, i dla rodziców – tak, by łatwo było usadzić w nim dziecko i je nakarmić, a potem bez trudu doczyścić mebelek z resztek potraw. Wybór nie jest łatwy, bo w sprzedaży jest wiele bardzo różnych modeli. Szukając krzesełka, warto jednak zwrócić uwagę na kilka istotnych aspektów, ważnych dla komfortu późniejszego użytkowania.
- Siedzisko. Musi być duże, bo dziecko będzie korzystało z niego przez dłuższy czas – nawet do 3. urodzin – a przecież cały czas będzie rosło. Dobrze, jeśli siedzisko jest względnie miękkie (np. ma pod tapicerką miękką wyściółkę), by maluchowi było wygodnie. Praktyczną funkcją jest regulacja pozycji oparcia, umożliwiająca opuszczanie go lub podnoszenie w zależności od potrzeb, a także możliwość opuszczania siedziska na dowolną wysokość – co sprawdza się, jeśli stoły w waszym mieszkaniu mają różną wysokość, a nie zawsze będziesz karmiła dziecko w tym samym pomieszczeniu.
- Pokrycie. Najbardziej praktyczne jest takie z tworzywa, które łatwo zmyć. Jeśli wolicie foteliki drewniane, bez pokrycia, warto upewnić się, czy w lakier, którym jest pokryty taki fotelik, nie będą wsiąkały papki albo soczki. Foteliki z tapicerką, którą można zdjąć i wyprać, nie są dobrym rozwiązaniem – trzeba byłoby to robić kilka razy w tygodniu, co na dłuższą metę jest dość niewygodne.
- Blat. Szeroki, z zagłębieniem na kubek i lekko podwyższonymi bokami (by miska z jedzeniem nie spadła, gdy maluch popchnie ją rączkami) sprawdza się, kiedy dziecko zacznie już samo jeść. Przydatną funkcją jest też możliwość demontażu blatu (aby krzesełko można było dosunąć do dużego stołu rodziców).
- Zabezpieczenia. Są dzieci, które trzeba przekonywać do krzesełek – posadzone w nich, wiercą się i usiłują się uwolnić. By maluszek nie wysunął się z fotelika, mebelek musi mieć odpowiednie zabezpieczenia. Producenci stosują różne rozwiązania. W krzesełkach mogą być więc pasy bezpieczeństwa – takie, które nie tylko utrzymają dziecko za ramiona, ale też przechodzą między nogami malca, dzięki czemu nie wypadnie on dołem. Muszą mieć jednak możliwość regulacji, by można je było dopasować do aktualnego wzrostu dziecka. W niektórych krzesełkach zamiast pasów montowane są boczne barierki – muszą być na tyle wysokie, by utrzymać w miejscu wiercipiętę.
- Stelaż, czyli metalowa konstrukcja krzesełka, które można składać. Dobrze, jeśli jest lekki (bo wtedy krzesełko łatwo jest przenosić), ale musi być też solidnie wyważony i stabilny, by nie przewrócił się pod wpływem ruchów wiercącego się niemowlaka. Jeśli stelaż się składa, sposób składania nie może być zbytnio skomplikowany.
- Kółka. Przydatne, bo dzięki nim łatwiej jest przesunąć krzesełko po podłodze (razem z dzieckiem może ono ważyć nawet kilkanaście kilogramów). Kółka powinny mieć możliwość zablokowania. Jeśli macie niewielkie mieszkanie albo mało miejsca w kuchni, zamiast składanego krzesełka można kupić model, który przykręca się do stołu, bądź takie krzesełko, które stawia się lub zawiesza na dużym krześle. Warto jednak upewnić się wcześniej, czy wybrany model pasuje do mebli, jakie już są w domu, i nie będzie problemu z montażem.
>>Urządzanie pokoju dla dziecka: pokój dla niemowlaka: galeria zdjęć>>
Rozszerzanie diety: karmienie dziecka łyżeczką
Przygotowałaś już pierwszą zupkę i pozostało ci teraz podać ją dziecku? Zanim zaczniesz, zabezpiecz jego ubranko przed zabrudzeniem. Na szyję można założyć maluszkowi tradycyjny śliniaczek, nie obwiązując go jednak za mocno (polecamy zwłaszcza takie, które na dole mają coś w rodzaju pojemniczka na jedzenie, zbierającego to, co w trakcie karmienia wypadnie maluszkowi z buzi). Można również położyć mu na ramionach zwykłą pieluszkę tetrową, jednorazowy ręcznik kuchenny (kilka złączonych ze sobą kawałków, bo jeden ręczniczek może być za krótki) albo ściereczkę kuchenną.
>>Rozszerzanie diety niemowlaka: pomocne akcesoria>>
Jeśli dziecko wyraźnie nie akceptuje takich zabezpieczeń (płacze, zrywa je sobie z szyi), można – co radzą nasze forumowe mamy z www.forum.mjakmama24.pl – ubrać je w takie ciuszki, których nie będzie żal, jeśli się poplamią.Potem usadź malca w krzesełku (zapinając pasy, jeśli są) zwracając uwagę na to, by nie był zanadto wygięty do tyłu i nie miał odchylonej główki. Jeśli będziesz karmić malca, trzymając go na kolanach, usadź go tak, żebyś bez trudu mogła trafić łyżeczką wprost do jego buzi. No właśnie – łyżeczka. To kolejna rewolucja w sposobie karmienia dziecka. Możesz używać zwykłej, malutkiej łyżeczki do herbaty albo kupić taką, która przeznaczona jest specjalnie do tego celu: kolorową, wyprofilowaną w taki sposób, że łatwiej będzie ją włożyć do buzi malca. Dla maluszka taki sposób karmienia w połączeniu z tym, co na łyżeczce się znajduje, może być nie lada szokiem. W dodatku trzeba pamiętać, że w przeciwieństwie do odruchu ssania piersi, dla dziecka nie jest to naturalny sposób przyjmowania pokarmu – musi się ono dopiero nauczyć jeść w ten sposób. Dlatego bądź cierpliwa. Wielkim błędem jest krzyczenie na malca, by otworzył usta, bo zupka stygnie. Nie tylko tego nie zrozumie, ale też karmienie łyżeczką będzie mu się kojarzyło ze stresem, a więc rozszerzanie diety może się przez to opóźnić. Istnieje prosty sposób, dzięki któremu większość dzieci otwiera zaciśnięte usta. Nabierz na łyżeczkę niewielką ilość zupki i przyłóż ją do dolnej wargi dziecka. Chwilę odczekaj – dotyk łyżeczki powinien sprawić, że dziecko odruchowo rozsunie wargi. Wtedy wsuń łyżeczkę do buzi, oprzyj na środkowej części języka i poczekaj, aż malec zgarnie pokarm górną wargą. Jeśli zacznie wypychać z buzi łyżeczkę albo będzie próbował ją gryźć, możesz mu nią lekko docisnąć język. Potem powoli wysuń łyżeczkę z buzi dziecka. Na początku na pewno nie będzie to łatwe, ale nigdy na siłę nie wpychaj łyżeczki do buzi dziecka ani jej nie wyrywaj. Nie staraj się też tak nią manewrować, by zostawić jedzenie w buzi, bo chodzi o to, by malec sam je zgarnął z łyżki. Jeśli dziecko nie akceptuje tego sposobu karmienia, krztusi się papką albo wymiotuje, być może nie jest jeszcze na to gotowe. Wtedy trzeba odczekać kilka dni, a potem spróbować ponownie.
Rozszerzanie diety dziecka: od papki do kotleta
Bardzo ważne jest, by posiłki, jakie podajesz maluszkowi, miały odpowiednią konsystencję. Przez pewien czas muszą być dokładnie miksowane albo rozgniecione widelcem. Niemowlę przecież do tej pory piło wyłącznie mleko, nie ma więc jeszcze pojęcia, jak ma gryźć – no i zazwyczaj nie ma czym. Zupka nie powinna mieć grudek, nie może być też za gęsta, by dziecko mogło ją połknąć. Powinnaś tak postępować przynajmniej do 7. miesiąca życia dziecka. Ważne jednak jest także i to, by dziecko zaczynało się powoli przyzwyczajać do dań innych niż papkowate. Półrocznemu szkrabowi możesz jako przekąskę dawać od czasu do czasu do rączki chrupek kukurydziany, który rozpływa się w ustach pod wpływem śliny, ale daje dziecku możliwość zapoznania się z nową konsystencją. W daniach malca, który skończył 8 miesięcy, może pojawić się większa grudka ziemniaka czy marchewki (tylko mięso i rybę trzeba jeszcze miksować). Niemowlę w wieku 11 miesięcy powinno jeść już zupki, w których pływają kawałki pokrojonych jarzyn, a na drugie danie dostawać potrawy, które trzeba gryźć.
Nowe dania wprowadzaj zgodnie ze schematem żywienia, zachowując kilkudniowy odstęp między kolejnymi potrawami. To pozwoli ocenić, czy malec dobrze toleruje dany pokarm.
Rozszerzanie diety: picie bez rozlewania
Kubek-niekapek nie jest wynalazkiem niezbędnym podczas rozszerzania diety. Ale warto go mieć, bo dzięki niemu malca łatwiej odzwyczaić od picia z butelki ze smoczkiem, a także nauczyć samodzielnego jedzenia w przyszłości. Jeśli zdecydujesz się na zakup takiego kubka, im wcześniej zaczniesz dawać w nim dziecku pić, tym łatwiej zrozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Są różne techniki nauki. Niektórzy radzą, by naukę picia z kubka rozpocząć od tzw. kubka treningowego. Nie ma on zabezpieczenia przed rozlewaniem się płynu, a więc nie jest typowym kubkiem-niekapkiem. Ale dzięki temu wiele maluchów szybko orientuje się, na czym polega picie z kubeczka. Można też zacząć naukę od typowego kubka-niekapka. Dla najmłodszych niemowląt przeznaczone są modele z miękkim ustnikiem. Mają prostą konstrukcję. Ważne, by były lekkie i by wygodnie było je trzymać dziecku. Lżejsze i wygodniejsze są te o mniejszej pojemności (150–200 ml). W sprzedaży są zarówno zwykłe niekapki, jak i takie, które po przewróceniu same powracają do pozycji pionowej, a jest to możliwe dzięki denku wyprofilowanemu w odpowiedni sposób.
Lepsze, bo bardziej szczelne, są kubki mające pokrywki zakręcane (nakładane mogą po pewnym czasie zacząć przeciekać). Istotne jest, aby kubek można było rozkręcić (to bardzo ułatwia jego umycie) albo by można było go myć w zmywarce. Gdy już kupisz odpowiedni model kubeczka, nauka picia z niego nie powinna być trudna. Wystarczy – po dokładnym umyciu przed pierwszym użyciem – wlać do kubka niewielką ilość ulubionego napoju dziecka, który dotąd dostawało przez smoczek. Potem podaj dziecku kubek tak jak butelkę, przykładając ustnik do buzi. Gdy malec obejmie już kubek rączkami (tak jak wiele dzieci robi z butelką), trzeba ułożyć mu je tak, by chwycił uchwyty służące do trzymania kubka. Potem puszczamy kubek, by malec mógł go sam trzymać. Po kilku próbach sam zorientuje się, w jaki sposób jest mu najwygodniej to robić.
miesięcznik "M jak mama"