Postanowili to sprawdzić pewni naukowcy, którzy wybrali się aż pod Kilimandżaro, do małej wioski. Tamtejsza afrykańska tradycja zakłada długie karmienie piersią, nawet do kilku lat. Z drugiej strony choroby zakaźne wieku dziecięcego to norma także na tamtych terenach.
Badacze postanowili więc sprawdzić, jak ma się długie karmienie piersią do odporności dzieci na takie choroby, jak zatrucia pokarmowe Salmonellą czy bakteryjne zapalenie płuc.
Wpuścili bakterie do mleka
W tym celu pobrali próbki kobiecego mleka i zanurzyli w nich pałeczki Salmonelli, aby obserwować reakcje zawartych z pokarmie komórek odpornościowych. Ta sytuacja miała odtworzyć kontakt organizmu dziecka karmionego piersią z bakteriami obecnymi np. w jelicie.
Jednocześnie obserwowali dzieci karmione mlekiem matki i te, które go nie dostawały, aby sprawdzić ich odporność za infekcje i zakażenia.
Okazało się, że niemowlęta, których mleko matek wykazywało silniejszą reakcję na bakterie m.in. Salmonelli w testach laboratoryjnych, rzadziej chorowały na infekcje dróg oddechowych, takie jak zapalenie płuc.
Błąd natury - to się zdarza
Co ciekawe, mleko, którego komórki odpornościowe „walczyły” z Salmonellą miało również tendencję do silniejszej odpowiedzi na łagodny szczep E. coli, który jest powszechny w ludzkim przewodzie pokarmowym, a to akurat nie było korzystne dla niemowląt. Takie maluszki częściej były narażone na infekcje żołądkowo-jelitowe.
„Spodziewaliśmy się, że układ odpornościowy mleka będzie bardzo precyzyjnie dostrojony do ochrony niemowląt przed infekcją” – powiedział jeden z naukowców prowadzących testy. Zdaniem badaczy rozróżnienie między „pożytecznymi" drobnoustrojami a wrogimi jest widać trudne, nawet dla natury.