Chrupeczki, biszkopciki, kajzereczki - dziecko ciągle coś przekąsza? Niepotrzebnie. Nieustanne podsuwanie maluchowi czegoś do jedzenie to błąd, który jest często popełniany, szczególnie przez babcie młodego człowieka, które dbają o to, by ciągle miał coś w rączce. Ale i my, mamy, nie jesteśmy bez winy.
Nawet jeśli dziecko w żaden sposób nie sygnalizuje, że jest głodne, wręczamy mu jakąś przekąskę. Aby było najedzone, ale i aby... czymś je zająć. Dobrze wiemy, że maluch, który będzie coś zajadał, pozwoli nam na dokończenie różnych spraw.
O tym, że maluch musi mieć szansę zgłodnieć, a różnego rodzaju przekąski między posiłkami są zbędne, przypomina aktywna w mediach społecznościowych dietetyczka.
Dziecko nie musi ciągle jeść
Kinga Laszuk na swoim profilu @rozgryzamy uczy rodziców (ale nie tylko ich) zdrowego podejścia do żywienia dzieci. Wymieniała m.in. zagrożenia związane z chrupkami kukurydzianymi, przypomniała, które produkty są zakazane w diecie niemowląt. W jednym z ostatnich wpisach skupia się na przekąskach, które stale są młodemu człowiekowi podtykane.
Częstym błędem w żywieniu dzieci jest przekonanie, że dziecko ciągle musi coś jeść. Pamiętaj jednak, że dziecko nie krowa, nie musi ciągle przeżuwać
- podkreśla Kinga Laszuk.
Dietetyczka zaznacza, że układ pokarmowy potrzebuje przerw między posiłkami, jego ciągła praca to nie tylko niepotrzebne obciążenie dla organizmu, ale i np. zaburzona praca jelit. Dlatego warto postarać się, aby między posiłkami były trzy-cztery godziny przerwy.
I nawet chrupeczek, nawet musik, nawet pół jabłka - to wszystko jest zbędne między jednym a drugim posiłkiem. I takiego podjadania, i budowania tego typu nawyków starajmy się na co dzień unikać
- wskazuje ekspertka.
We wpisie przeczytamy, że wszystkie przegryzki ogólnie są zbędne, najlepiej skupiać się na posiłkach głównych i wpisanych w plan dnia przekąskach.
Oczywiście sytuacje awaryjne i okazjonalne, czy dni kiedy po prostu musimy podać przegryzkę się tu nie liczą, nie dajmy się zwariować
- zaznacza.
Polecany artykuł:
Ile powinno jeść dziecko?
Jak czytamy w zaleceniach dotyczących zasad żywienia zdrowych niemowląt, rodzic (opiekun) decyduje, kiedy i co dziecko zje, jednak to ono decyduje, ile zje.
Należy akceptować spożycie w ramach danego posiłku ilości pokarmu mniejszej lub większej od zalecanej wielkości porcji, ponieważ wielkości te są wartościami uśrednionymi
- wskazują eksperci.
W standardach zaznaczono, że podczas rozszerzania diety z reguły jeden posiłek mleczny na miesiąc jest stopniowo zastępowany przez pokarmy uzupełniające. Eksperci podkreślają, że częstym błędem w żywieniu niemowląt jest ich przekarmianie.
Zmuszanie dziecka do jedzenia istotnie pogarsza umiejętność samoregulacji
- napisano.
Podkreślono również, aby unikać podawania jedzenia jako nagrody.
Od czego zacząć rozszerzać dietę?
Przypomnijmy, że rozszerzanie diety rozpoczynamy, gdy niemowlę wykazuje umiejętności rozwojowe (jak siedzenie z podparciem, odruch usuwania z ust ciał obcych) potrzebne do spożywania pokarmów uzupełniających. Jak czytamy w opracowaniu, zwykle dzieje się tak nie wcześniej niż od 17. tygodnia życia i nie później niż w 26. tygodniu życia (czyli między piątym a siódmym miesiącem życia).
Rozszerzanie diety zaczynamy od kaszek, warzyw i owoców, jak wskazują eksperci, „kolejność wprowadzania nowych produktów ma zdecydowanie mniejsze znaczenie”. Ważne, aby nowe produkty wprowadzać stopniowo, obserwując reakcję maluszka.
Najpierw owoce czy warzywa? Jak wskazują eksperci, trudniej jest zaakceptować smak warzyw, dlatego należy je wprowadzić do diety (zwłaszcza te zielone) przed owocami.
