Spis treści
Gdy moja starsza córka Duśka podjęła pierwsze próby rysowania postaci, były to koślawe głowopotworki bez rąk i nóg, patrzące wyłupiastymi oczami i uśmiechające się zabawnie. Na jednym z pierwszych portretów rodzinnych Duśka w centralnym miejscu narysowała głowy mamy i taty, nad nimi swoją głowę, pod głową mamy dwa duuuże kółka z kropkami pośrodku, a jeszcze pod nimi malutkie główki swoich sióstr bliźniaczek. - Co to za kółka z kropkami pośrodku? – pytam Duśkę. – Twoje cycuszki, mamusiu – odpowiada moja trzylatka, która od pół roku przygląda się, jak karmię piersią jej młodsze siostry, Majkę i Ritkę.
Naucz się karmić piersią
Opanowanie umiejętności karmienia piersią zajmuje zwykle trochę czasu i dla wielu matek bywa frustrującym doświadczeniem. Zanim mała przyssawka nauczy się sprawnie współpracować, mama musi nieraz wyegzekwować na personelu medycznym pomoc w przystawieniu dziecka do piersi, potem radzić sobie z nawałem pokarmu i mlecznymi plamami na garderobie. Pamiętam, jak mój mąż Darek w pierwszym tygodniu życia Duśki objeżdżał nocne delikatesy. Ekspedientki nie mogły się nadziwić klientowi, który nie prosił, tak jak inni w kolejce, o alkohol, za to oddałby wszystko za główkę białej kapusty. W końcu udało mu się ją upolować, a rozbite i schłodzone liście wylądowały w moim staniku, by złagodzić ból nabrzmiałych piersi.Karmiąc, stanęłam też przed niełatwym zadaniem skompletowania garderoby, która łączyłaby praktyczność z seksowną kobiecością. Zakładanie dzień w dzień wygodnych sportowych bluzek może zbrzydnąć, nawet gdy nigdy nie chodzi się w garsonkach. Któregoś dnia tak bardzo zapragnęłam założyć ulubioną sukienkę, którą nosiłam przed ciążą, że z przejęcia zapomniałam o wkładkach laktacyjnych!Kiedy odkryłam na sukience pierwsze mleczne plamy, ulotniłam się czym prędzej z przyjęcia, tłumacząc sobie, że z wkładkami w staniku i tak nie wyglądałabym w tym stroju najlepiej...
Karmienie piersią to czasem źródło stresu
Karmienie może narażać na stresy, gdy olbrzymie piersi nagle flaczeją i wydaje się, że brakuje pokarmu, bo maluch, gdy tylko próbuje się go odłożyć do łóżeczka, zaczyna płakać, jakby się obawiał, że zostanie porzucony w wielkim lesie niczym Jaś i Małgosia. Ale w końcu opanowanie tej umiejętności ułatwia wyrwanie się z domu i podjęcie ryzyka podróżowania z małymi dziećmi. Kilkumiesięczny maluch przytulony do piersi to bardzo wdzięczny kompan w podróży. Gdy mieliśmy tylko Duśkę, zdarzało mi się nawet podać jej pierś podczas jazdy, bez wypinania jej z fotelika. Dzięki temu spokojnie przedłużaliśmy jej drzemkę i naszą jazdę. Niestety, już z trójką w samochodzie przejechanie kilkuset kilometrów przedłuża się w nieskończoność, gdyż każda potrzeba przytulenia wiąże się od razu z co najmniej półgodzinną przerwą w jeździe. Ale karmiąc piersią, można się nauczyć właśnie tego: by zwolnić i skupić się jedynie na obecnej chwili.Dlatego mimo wszystko to jedno z najbardziej absorbujących doświadczeń w moim życiu trudno nazwać udręką. Przekonuję się o tym codziennie przed snem. Wtedy jest pora na rozkoszne przepychanko-przytulanki na łóżku z Majką i Ritką. Zaczynają od wdrapywania się na brzuch mamy, by po krótkim piciu sturlać się z niego po drugiej stronie. Baraszkujące szkraby to uśmiechną się do mamy, to do siebie nawzajem, ukradkiem łapiąc wypustkę maminej piersi.A jeszcze kilka miesięcy temu leżały nieruchomo w pozycji „na piłkarza”, a ich maleńkie główki wydawały się orzeszkami w porównaniu z tym, co próbowałam upchać w staniku.
miesięcznik "M jak mama"