W latach 80. pediatrzy uczulali na to rodziców. Niektóre zalecenia dziś szokują

2023-01-27 14:32

Przecieranie brodawek karmiącej mamy wódką to tylko jedno z zaleceń z lat 80., które może zaskakiwać współczesnych rodziców. W oficjalnym biuletynie Instytutu Matki i Dziecka z 1982 znaleźć można jeszcze więcej tego typu smaczków. W ogólnym rozrachunku trzeba jednak przyznać, że ówcześni rodzice mieli wyżej podniesioną poprzeczkę niż my dzisiaj.

W latach 80. pediatrzy na to uczulali rodziców. Niektóre zalecenia dziś szokują

i

Autor: Getty images W latach 80. pediatrzy na to uczulali rodziców. Niektóre zalecenia dziś szokują

Zupełnie przez przypadek w domowej bibliotece moich rodziców wpadła mi w ręce Broszura Instytutu Matki i Dziecka „Noworodek w domu. Pielęgnowanie, żywienie, wyprawka” autorstwa lek. Wandy Jarczyk-Czekalskiej oraz dr n. med. Haliny Hofman. Publikacja wyszła nakładem Państwowego Zakładu Wydawnictw Lekarskich w roku 1982 i była bezpłatnie rozdawana na oddziałach położniczych polskich szpitali w nakładzie blisko miliona egzemplarzy. Moją pierwszą myślą po pobieżnej jej lekturze było: „Uff..., jak to dobrze, że wychowuję dzieci dziś, a nie wtedy”.

Byłam zdziwiona wysokimi wymaganiami, jakie specjaliści pediatrii stawiali ówczesnym rodzicom. Miałam wrażenie, że mieli wręcz obsesję na punkcie czystości. W każdym rozdziale tej publikacji wielokrotnie padają takie określenia jak: „środek odkażający”, „zmywanie na mokro”, „mycie rąk”, „fartuszek ochronny”. Nie chcę jednak oceniać ówczesnych lekarzy, jestem przekonana, że ich wytyczne miały swoje głębokie uzasadnienie. Dziś w oderwaniu od tamtej rzeczywistości, nie sposób to obiektywnie ocenić. Postanowiłam jednak przywołać kilka ciekawych fragmentów tej publikacji, by pokazać, jak na przestrzeni tych 40 lat zmieniło się myślenie o pielęgnacji noworodka.

Skala Apgar - ile punktów i za co dostaje noworodek?

Dom czekający na noworodka ma być wysprzątany na mokro

Jednym z obszerniejszych rozdziałów biuletynu był ten, poświęcony przygotowaniu domu na pojawienie się noworodka. Jak się okazuje, kładziono duży nacisk na dokładne wysprzątanie pomieszczeń, w których miało przebywać dziecko.

„Pokój, w którym ma przebywać noworodek, musi być przed jego przybyciem do domu gruntownie wysprzątany, odkurzony, wywietrzony, okna i drzwi wymyte, podłoga wyczyszczona i przygotowana do codziennego sprzątania na wilgotno” – czytamy.

Zalecano także porządne wywietrzenie pomieszczenia i usunięcie z niego doniczek z kwiatami oraz dywanów. Uzasadniano to w ten oto sposób:

„Doniczki utrudniają otwieranie okien i dostęp światła. Dywany gromadzą kurz i uniemożliwiają sprzątanie na mokro. Mogą więc przyczynić się do przenoszenia zakażeń”.

Uczulano także mocno rodziców na utrzymywanie w okresach zimowych w domu temperatury ok. 20 stopni Celsjusza. To podobnie jak współcześnie, ale zwracano przy tym uwagę na to, żeby temperatura w nocy również była utrzymywana na tym samym poziomie. Dziś o tym się nie mówi, bo współczesne piece do ogrzewania domów można ustawić na stałą temperaturę na całą dobę, także korzystając z centralnego ogrzewania mamy przy kaloryferach termostaty. W tamtych jednak czasach była to kluczowa rada.

Wyprawka dla maluszka. Już wtedy zalecano śpiworki

W rozdziale „Wyprawka dla noworodka” znajdziemy z kolei bardzo szczegółowe wytyczne na temat całego wyposażenia dla maluszka. Lista rzeczy była o wiele krótsza niż współcześnie. Przy doborze akcesoriów dla dzieci przywiązywano zaś największą uwagę do tego, by można było je łatwo uprać, oczyścić lub zdezynfekować.

Polecano materacyki z włosia lub z pianki poliuretanowej nadającej się do prania. W przypadku materacyków z trawy morskiej lub innych surowców, które mogą być zanieczyszczone (co grozi przeniesieniem zakażeń na dziecko), radzono gładko obszyć go naokoło folią „na głucho” (szczelnie). „Zabezpiecza to dobrze materac przed przemoczeniem i ułatwia częste zmywanie go wodą i mydłem oraz w razie potrzeby środkiem dezynfekcyjnym” – uzasadniano.

W przypadku tekstyliów dla maluszka słusznie zalecano wyłącznie rzeczy z czystej bawełny.

Wyprawka dla noworodka powinna składać się z rzeczy uszytych wyłącznie z czystej bawełny (100 proc.) bez dodatku żadnych włókien sztucznych (również w dzianinach i ręcznikach) oraz niezbyt kolorowych, gdyż bezwzględnie muszą nadawać się do stałego prania z gotowaniem i prasowania” – podkreślano.

Rewolucyjnym zaś jak na tamte czasy zaleceniem było korzystanie ze śpiworków, które miały zastąpić niepolecane już wówczas beciki.

„Bardzo praktyczne i zalecane przez ortopedów (dla zapobiegania nieprawidłowościom w rozwoju stawów biodrowych) jest wczesne używanie tzw. bieliźnianych śpiworków. Śpiworek, sporządzony z tkaniny nadającej się do częstego prania i gotowania (zimą cieplejszej) zapina się na ramionach, a także na całej przestrzeni dolnego brzegu (lub ściąga na tasiemkę). Umożliwia to wymianę pieluszek bez budzenia dziecka. Śpiworek w razie zmoczenia zmienia się wraz z pieluszkami”.

O samych becikach zaś wypowiadano się w ten oto sposób:

„Użycie tradycyjnego becika nie jest korzystne dla dziecka, z powodu niebezpieczeństwa unieruchomiania go i szkodliwego wyprostowywania nóżek (uwaga na stawy biodrowe!), a także przegrzewania, prowadzącego w konsekwencji do częstych „zaziębień, a następnie do groźnych chorób dróg oddechowych albo chorób skóry”.

Trzeba podkreślić, że jak na owe czasy było to bardzo innowacyjne zalecenie, bo w większości domów beciki były cały czas w użyciu. Upłynęły lata zanim zostały wyparte przez rożki.

Pierwsze dni w domu. Zalecano rodzicom fartuszki ochronne

Pediatrzy z lat 80. bardzo uczulali świeżo upieczonych rodziców na zachowanie szczególnej higieny w kontakcie z noworodkiem.

„Przed każą czynnością przy dziecku (np. przewijanie, karmienie, kąpiel itd.) myjcie ręce. Wskazane jest też wkładanie specjalnego, wyprasowanego, często zmienianego fartuszka” – radzili.

Zalecano także codzienne zmywanie podłogi na mokro w pokoju maluszka. Odradzano zaś używanie odkurzacza i froterki.

Obsesyjnie także podchodzono do czystości powietrza w pomieszczeniu, w których przebywa noworodek: „Zapewnijcie dziecku jak największą czystość powietrza. Wietrzcie mieszkanie starannie i długo, zimą kilka razy dziennie i przed snem. Podczas cieplejszych dni trzymajcie okno cały czas otwarte. Zabezpieczcie je przed muchami”.

Co może dziś bulwersować, mamom karmiącym piersią zwracano uwagę na regularne odkażanie sutków.

„Przed przystąpieniem do karmienia myje się ręce mydłem i szczotką, a brodawki sutkowe zmywa się ciepłą przegotowaną wodą. W pierwszych tygodniach po porodzie, po nakarmieniu, brodawki przeciera się 2 razy dziennie wacikiem zmoczonym czystym spirytusem (lub wódką) – jeśli lekarz nie zleci inaczej” – czytamy.

Doradzano także umiar z odwiedzinami osób trzecich, co zupełnie nie dziwi, gdyż w tamtych czasach powszechnym zwyczajem było szumne wyprawianie pępkowego w dzień powrotu mamy z noworodkiem do domu.

„Noworodka trzeba jak najdłużej chronić przed odwiedzinami dużej liczby osób, także spośród rodziny, musi bowiem stopniowo przystosować się do warunków domowych” – uczulano.

Właściwa kąpiel odbywa się na stole

Ze znacznie większym pietyzmem podchodzono także do czynności pielęgnacyjnych noworodków. Zalecano codzienną, bardzo dokładną „kąpiel” dziecka. Celowo słowo kąpiel umieściłam w cudzysłowie. Mycie noworodka wyglądało bowiem zupełnie inaczej niż dziś.

„Codzienna kąpiel jest dla noworodka zabiegiem bezwzględnie koniecznym. Najkorzystniej, aby odbywała się wieczorem na pół godziny przed karmieniem. Należy zawsze pamiętać, że właściwa kąpiel noworodka, czyli dokładne jego mycie, odbywa się na stole”.

Dziecko tylko zamaczało się w wanience z wodą, a resztę czynności pielęgnacyjnych radzono wykonywać na specjalnie przygotowanym do tego stole. Co ważne – przed przystąpieniem do mycia maluszka, radzono zdjęcie zegarka i biżuterii z rąk i staranne umycie ich szczotką w ciepłej wodzie z mydłem. Zalecano także założenie wspomnianego wyżej czystego fartuszka ochronnego.

Specjalne wytyczne przygotowano także na temat wody, w której będzie zanurzane ciało dziecka:

„Do kąpieli noworodka używa się wody ostudzonej do 37 stopni Celsjusza, a w pierwszych dniach – w miarę możliwości – tylko wody przegotowanej. Woda, nawet wodociągowa, nie jest dostatecznie pewna bakteriologicznie. Do wanienki wanienki nalewa się najpierw wodę zimną, a potem gorącą”.

Pierwszy spacer zimą około 21. dnia życia

Dziś pediatrzy nie mówią rodzicom, w którym dokładnie dniu wyjść z dzieckiem na pierwszy spacer. W latach 80. zaś było to dokładnie wyliczone – zawłaszcza zimą. Jeśli narodziny maluszka przypadały na chłodny okres, świeżo upieczonym rodzicom zalecano, by wcześniej werandowali swoje dzieci.

„W chłodnych porach roku wyjście na spacer jest poprzedzone okresem werandowania w pokoju przy otwartym oknie. Dziecko ubrane jak na spacer, tj. w kapturku, owinięte w kocyk, ale z nie zakrytą buzią, trzyma się przez 5 minut przy otwartym szeroko oknie. Czas werandowania wydłuża się codziennie o 5-10 minut”.

Dopiero po przyzwyczajeniu dziecka do około półgodzinnego spania przy otwartym oknie ok. 21. dnia życia pozwalano wynieść je na spacer, przedłużając stopniowo pobyt od 15 minut do godziny i więcej, zależnie od pogody.

„Matka noworodka musi spać przynajmniej 8 godzin na dobę”

W biuletynie znajdziemy także specjalny (choć bardzo króciutki) rozdział dotyczący higieny matki karmiącej. Zwrócono w nim uwagę na to, że mama noworodka musi dbać o własne zdrowie. W tym celu powinna: „Prowadzić regularny tryb życia. Spać przynajmniej 8 godzin na dobę. Codziennie wychodzić na możliwie długie spacery. Dbać o odpoczynek”. Trudno się nie uśmiechnąć pod nosem, jeśli skonfrontujemy te rady z obrazem typowej matki Polki z lat 80., która miała na głowie często nie tylko jedno dziecko, ale i cały dom.

Nawet w dzisiejszych czasach, zwłaszcza jak karmi się noworodka na żądanie, trudno wygospodarować 8 godzin snu. W poradniku Instytutu Matki i Dziecka specjaliści wiedzieli jednak, jak to zorganizować. W rozdziale „Jak karmić noworodka piersią?” dają mamom gotową receptę:

„Nie trzeba karmić w nocy! Przerwa nocna jest niezbędna dla zdrowia dziecka i odpoczynku matki! Przy 7-krotnym karmieniu na dobę przerwa nocna powinna trwać minimum 6 godzin; przy 6-krotnym – 9 godzin”.

Aż trudno uwierzyć czytając te rady, że wytyczne dotyczące opieki nad noworodkiem, tak bardzo się różniły od współczesnych. Niewątpliwie jednak były dokładnym odbiciem warunków społecznych i środowiskowych tamtych lat. Nas czeka to samo. Gdy zostaniemy babciami, rady, które dziś czytamy w poradnikach dla rodziców, będą brzmiały dla naszych dzieci równie archaicznie, jak dla nas teraz te przytoczone wyżej.