Nasze mamy czy babcie musiały radzić sobie z niemowlętami inaczej niż my. Przez lata wymyślono dziesiątki rozmaitych sposobów, które miały ułatwić opiekę nad niemowlęciem.
Dziś mama na pewno chętnie się nimi z tobą dzieli. A ty na pewno wahasz się, czy z nich skorzystać. Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Nie wszystkie stosowane kiedyś metody będą się sprawdzać i dziś. Niektóre mogą wręcz malcowi zaszkodzić, a wiemy to dzięki rozwojowi medycyny i wiedzy na temat opieki nad dzieckiem.
Z niektórych na pewno warto jednak skorzystać, zwłaszcza że często będą dużo tańsze niż urządzenia, które musiałabyś kupić, by osiągnąć podobny efekt.
Spis treści
- Otulacz lub kokon, nie becik
- Krochmal wyparty przez emolienty
- Krem zamiast mąki
- Jarzyny przez sitko czy ze słoiczka?
- Termometr bez rtęci
- Gruszka przegrała z aspiratorem
- Dziurkowane smoczki na kolkę
- Okłady zamiast zimnej kąpieli
- Sen na pleckach
- Pielucha kontra leżaczek
- Dezynfekowanie przez gotowanie
- Pieluchy jednorazowe zamiast wielorazowych
Otulacz lub kokon, nie becik
Becik to długa, wąska, obleczona w powłoczkę pierzynka lub materacyk z włosia połączony z pierzynką. Przez lata zawijano w niego niemowlaki. W takim zawiniątku dziecko leżało unieruchomione w jednej pozycji, co miało sprawić, że w przyszłości jego plecki będą proste.
Dziś wiemy, że krępowanie ruchów dziecka może mieć szkodliwy wpływ na rozwój mięśni, stawów i kości, a także na rozwój motoryczny. Obecnie zamiast wkładać dziecko do becika można owijać je miękkim kocykiem albo układać w specjalnym otulaczu, który nie krępuje ruchów, sprawia natomiast, że maluszek, przyzwyczajony do panującej w brzuchu mamy ciasnoty, dobrze się czuje.
Otulanie przynosi najlepsze efekty przez kilka pierwszych tygodni po urodzeniu. Potem dziecko przyzwyczaja się do nowego otoczenia i ten zabieg przestaje być pomocny. Ważne, aby nie przesadzać z czasem otulania i nie owijać malucha na wiele godzin.
Dziś, jeszcze chętniej niż po otulacz, sięgamy po kokon dla niemowlaka. Kokon przypomina ponton, a dzięki podwyższonym bokom dziecko nie spada z łóżka, za to czuje się bezpiecznie.
Krochmal wyparty przez emolienty
Kiedyś, gdy dziecko miało kłopoty ze skórą (dziś określane jako jej atopowe zapalenie), kąpano je w krochmalu. Taka kąpiel łagodziła wypryski, podrażnienia i odparzenia oraz zmniejszała świąd. Przepis był prosty: na każdy litr wody trzeba przygotować pięć płaskich łyżek mąki ziemniaczanej.
Po odmierzeniu jej ostatecznej ilości (która zależała od ilości wody wlewanej do wanienki), trzeba ją było rozpuścić w niewielkiej ilości zimnej wody, a następnie dolać do wrzątku (stojącego w garnku na gazie), energicznie mieszając, i całość doprowadzić do wrzenia. Gdy płyn zrobił się przezroczysty, wlewano go do wanny, mieszając z wodą.
Dziś dziecko, które ma problemy ze skórą, możemy kąpać w emolientach. To specjalne środki myjące, które natłuszczają skórę i uszczelniają barierę lipidową naskórka (dzięki czemu nie ucieka z niej wilgoć), a także zmniejszają dolegliwości związane z AZS (np. uporczywe swędzenie). Emolienty możemy nie tylko wlewać do wody, lecz także natłuszczać nimi skórę dziecka.
Krem zamiast mąki
Przed laty sposobem na zapobieganie odparzeniom było przesypywanie okolic pieluszkowych cienką warstwą mąki ziemniaczanej. Pochłaniała ona wilgoć i zmniejszała tarcie pieluszki o skórę, dzięki czemu rzadziej dochodziło do podrażnień. Minusem tej metody jest to, że gdy dziecko ponownie zrobi siusiu, mąka zbija się w twarde grudki.
Dlatego na co dzień lepiej jest chronić skórę malca kremem zapobiegającym odparzeniom. Warto wiedzieć, że nie powinien on zawierać tlenku cynku – ten składnik pomaga, gdy odparzenia już się pojawią, zaś stosowany na zdrową skórę może paradoksalnie doprowadzić do problemów, bo ma działanie wysuszające.
Czytaj: Ogranicz ilość kosmetyków do pielęgnacji niemowlaka
Noworodek w domu: 19 porad dla mamy
Jarzyny przez sitko czy ze słoiczka?
Czyli: lepsze jedzenie domowe czy ze sklepu? Rzecz jasna chodzi o obiadki dla niemowląt, którym trzeba już rozszerzać dietę. Twoja mama czy babcia na pewno będzie zdania, że nie ma to jak domowa, przecierana przez sitko (lub w blenderze) zupka z marchewki czy deserek z jabłuszek.
Będzie miała rację, pod warunkiem że warzywa i owoce użyte do takich dań pochodzą z przydomowego ogródka, usytuowanego z dala od drogi szybkiego ruchu albo zakładów przemysłowych, i niespryskiwanego środkami ochrony roślin. Jeśli nie macie takiego ogródka (ani dostępu do warzyw pochodzących z upraw ekologicznych), bezpieczniej będzie zaserwować maluchowi danie ze słoiczka.
Nad jego jakością i składem czuwa bowiem sztab specjalistów, zaś surowce używane do produkcji takich dań są szczegółowo kontrolowane i badane pod kątem zanieczyszczeń. Nie sposób przecenić również tego, że na każdym daniu jest informacja, od jakiego wieku można je podać dziecku.
Termometr bez rtęci
Gdy byłaś mała i zachorowałaś, twoja mama mierzyła ci temperaturę termometrem rtęciowym – innych wówczas nie było. Wiele mam i babć ciągle ma je w domowych apteczkach, mimo że w aptekach nie można ich kupić już od 2009 roku (to efekt zakazu wydanego przez Unię Europejską).
Zgodnie z najnowszą wiedzą termometr rtęciowy jest niebezpieczny dla malucha – jeśli podczas mierzenia temperatury w odbycie dziecko ściśnie pośladki, może pęknąć i je poranić.
Bezpieczniejszym i bardziej praktycznym rozwiązaniem są termometry elektroniczne – w smoczku, douszne albo przykładane do czoła – mierzenie temperatury nie jest dla dziecka stresujące, a wynik już po kilku sekundach ukazuje się na wyświetlaczu.
Gruszka przegrała z aspiratorem
Która z nas nie pamięta gruszki, służącej do udrażniania nosa w trakcie kataru? Nawet teraz można je kupić w aptekach. Są skuteczne, ale nieumiejętnie stosowane mogą uszkodzić śluzówkę. Dlatego jeśli zastanawiasz się, czy skorzystać z tej metody, podpowiadamy: jeśli nie masz wprawy w oczyszczaniu noska typową gruszką z długą, wąską końcówką, bezpieczniejszy dla dziecka będzie specjalny aspirator dla niemowląt.
Kształtem przypomina gruszkę, ale jest od niej bezpieczniejszy, bo nie zrobiono go z gumy, tylko z tworzywa przypominającego plastik. Trudniej się odkształca pod wpływem ucisku, dlatego jego siła ssąca nie jest zbyt duża, a więc nie zrobisz nim maluchowi krzywdy.
Możesz też kupić – działający na innej zasadzie – aspirator z filtrem. To plastikowy pojemniczek w kształcie tulejki. Węższy jego koniec wkłada się do noska, a na szerszy zakłada się specjalną rurkę, przez którą rodzic zasysa powietrze. Silny ciąg powietrza wysysa zalegającą w nosku wydzielinę. Do aspiratora założone są specjalne filtry z gąbki, które uniemożliwiają przedostanie się wydzieliny do rurki zasysającej powietrze.
Dziurkowane smoczki na kolkę
Jedną z przyczyn kolki u niemowląt karmionych butelką może być duża ilość powietrza połykanego podczas posiłku. By zmniejszyć ten problem, nasze mamy robiły w smoczkach dziurkę, przez które ssące niemowlę „wypychało” jego nadmiar. To jednak nie była dobra metoda, bo podziurawione smoczki szybciej się niszczyły, poza tym często zasysały się, uniemożliwiając dziecku zjedzenie całej porcji mleka.
Dużo lepsze są specjalne antykolkowe butelki, wyposażone w system odpowietrzający, który zapobiega powstawaniu i gromadzeniu się pęcherzyków powietrza oraz zasysaniu się smoczka.
Okłady zamiast zimnej kąpieli
Niemowlęta często zaczynają gorączkować, gdy apteki są już pozamykane. Nasze babcie i mamy również i na to miały swoje metody. Jak się okazuje – nie tylko nieskuteczne, ale wręcz szkodliwe.
Badanie przeprowadzone w USA przez doktora Andrew Adesmana, szefa oddziału pediatrii rozwojowej i behawioralnej w nowojorskim Cohen Children’s Medical Center, wśród niemal 700 babć i dziadków opiekujących się wnukami wykazało, że niemal połowa z nich za najbardziej efektywny sposób obniżania gorączki uważała kąpiel w zimnej wodzie.
Taka kąpiel – jak udowodniły badania naukowe – z powodu zbyt dużej różnicy temperatury może doprowadzić do groźnej dla życia hipotermii.
Skuteczny może być za to inny babciny sposób – obkładanie nóg i brzuszka rozpalonego malca ręcznikami zmoczonymi w chłodnej wodzie. Taki kompres chłodzi nie tylko skórę, ale – co ważniejsze – krew przepływającą przez główne żyły i tętnice, pozwalając w ten sposób zmniejszyć temperaturę ciała.
Ten zapomniany nieco sposób nadal jest skuteczny i od jakiegoś czasu znów polecany przez lekarzy, mimo że w aptekach można już kupić środki przeciwgorączkowe dla najmłodszych. Warto więc o nim pamiętać, jeśli czopki albo syrop zmniejszający temperaturę akurat ci się skończyły, a maluszek zaczął gorączkować.
Sen na pleckach
Z cytowanego wcześniej badania wynika również, że wiele babć układa niemowlęta do snu na brzuszku. Tymczasem taka pozycja zwiększa ryzyko SIDS, czyli zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej (w USA jest to nadal najczęstsza przyczyna śmierci niemowląt). Bezpieczniej jest układać malca do snu na pleckach.
Warto przy tym pamiętać, że w niemowlęcym łóżeczku nie może być żadnych maskotek, ochraniacza ani grubych kocyków (zaobserwowano przypadki uduszenia się tymi przedmiotami), a dziecko nie może spać na poduszce – są one odpowiednie dopiero dla dzieci powyżej 2. roku życia.
Pielucha kontra leżaczek
Niewiele rzeczy bardziej przeraża świeżo upieczonych rodziców niż myśl, że podczas kąpieli namydlone dziecko wyślizgnie im się z rąk. Sposób znany od lat to wyłożenie dna wanienki tetrową pieluchą, dzięki której maluszek nie będzie się po niej ślizgał. To dobre rozwiązanie, choć wygodniejszy jest kąpielowy leżaczek, na którym można położyć dziecko.
Lepiej wybrać leżaczek z materiału, który lekko ugina się pod ciężarem malca.
Dezynfekowanie przez gotowanie
Do karmienia mlekiem modyfikowanym potrzeba wielu akcesoriów, w tym sterylizatora, który szybko usunie bakterie. Ale to jeden z najdroższych sprzętów w niemowlęcej wyprawce. Jeśli nie stać cię na taki wydatek, możesz stosować sposób babuni, czyli wygotowywać butelki w garnku.
Ta metoda jest równie skuteczna, ale zdecydowanie tańsza. Ma też minusy: akcesoria sterylizowane w ten sposób niszczą się zdecydowanie zbyt szybko.
Pieluchy jednorazowe zamiast wielorazowych
Obecnie mało która mama zdecydowałaby się zapewne używać pieluszek tetrowych i pewnie mało która babcia odważyłaby się ją do tego namawiać. Bo jednorazówki są wygodniejsze. Są zbudowane z kilku warstw. Bezpośrednio do ciała przylega specjalna włóknina, która przepuszcza wilgoć tylko w jednym kierunku – do środka pieluszki. Czasem pokryta jest dodatkowo cienką warstwą balsamu chroniącego i pielęgnującego skórę dziecka.
Dalej znajduje się miękki wkład, w którym zamknięto absorbent, czyli substancję wiążącą wilgoć. W niektórych pieluszkach jest dodatkowa warstwa ze specjalnie zmodyfikowanych włókien celulozy, dzięki czemu wilgoć jest równomiernie rozprowadzana po całej pieluszce.
I na koniec – przewiewna warstwa zewnętrzna, rzepy w pasie (które pozwalają dopasować pieluszkę do szerokości talii) i ściągacze przy nóżkach, dzięki czemu zawartość pieluchy nie wydostaje się na zewnątrz.
Ale i pieluszki wielorazowe mają sporo zalet, bo te stosowane obecnie znacznie różnią się od tych, jakich używały nasze babcie. Wyglądem i wygodą stosowania pieluszki wielorazowe przypominają jednorazówki, jednak można je wyprać i używać wielokrotnie.
Choć wydaje się to pracochłonne, przynosi wymierne korzyści: stosując pieluszki wielorazowe, można w skali roku zaoszczędzić nawet kilka tysięcy złotych, no i zadbać o środowisko, produkując mniej odpadów.
Czytaj: Pieluchy wielorazowe – tetra, bambus, muślin. Czym się od siebie różnią?
Ekologiczna wyprawka dla noworodka: co powinno się w niej znaleźć?
Niektóre babcie stanowczo upierają się przy metodach stosowanych przed laty, mimo że lekarze wyraźnie udowodnili ich szkodliwość. Dlatego nie pozwól sobie wmówić, że:
- Pępek trzeba przecierać spirytusem. To zalecenie od dawna nie obowiązuje. Badania udowodniły, że spirytus wydłuża czas gojenia się kikuta pępowiny. Obecnie lekarze zalecają, by zapewnić pępuszkowi dostęp świeżego powietrza (np. odwinąć brzeg pieluszki), a gdy się zabrudzi, umyć go wodą i mydłem, a następnie delikatnie osuszyć.
- Dziecko karmione piersią trzeba dokarmiać mieszanką. Nieprawda, mleko mamy to najlepszy pokarm dla niemowlaka – pełnowartościowy, o idealnych proporcjach składników. Dlatego jeśli malec chętnie ssie pierś, nie trzeba podawać mu innych pokarmów – do momentu, gdy skończy 6. miesiąc życia.
- Woda z glukozą wycisza niemowlę. Glukoza to cukier, który dodaje energii. Dlatego nie tylko nie uspokoi malca, lecz wręcz pobudzi do dalszych harców. Może też spowodować ból brzuszka. Oszukuje również głód, przez co dziecko może stracić apetyt. Jest też przyczyną próchnicy i otyłości, bo kształtuje upodobanie do słodkich smaków.
- Jak dasz dziecku possać maku, to się uspokoi. Mak zawinięty w cienką ściereczkę to praktykowany niegdyś ludowy sposób uspokajania niemowląt. Nasze babcie, by uśpić dzieci, podawały im go do ssania tak jak smoczek. Sposób przez lata uznawany był za bardzo skuteczny, bo dzieci faktycznie po nim usypiały. Lepiej jednak nie dawać dziecku maku, bo ma on lekkie właściwości narkotyzujące.
- Parówki są odpowiednie dla niemowlaka. W tym twierdzeniu nie ma ani słowa prawdy. Parówki zwykle produkowane są ze średniej jakości mięsa, zawierają dużo soli, konserwantów. Nie powinny być podawane żadnemu dziecku.
- Posolona zupka jest smaczniejsza. Dla dziecka nie ma znaczenia, czy zupa jest słona, natomiast dla jego zdrowia będzie lepiej, jeśli słona nie będzie. Sól obciąża nerki i układ pokarmowy, co w przyszłości może być przyczyną chorób.