"Bobas" - dla przechodniów zakład fryzjerski jakich wiele, dla mieszkańców miejsce-legenda, a dla Teresy Żuchowicz drugi dom. Fryzjerka pracuje w "Bobasie" od 1962 roku - 52 lata. I jak mówi, jeszcze chciałaby trochę popracować.
Takich miejsc już nie ma. Meble z epoki PRL-u, mnóstwo kwiatów, linoleum na podłodze. I dużo zabawek. Jak mówi p. Teresa, niektóre z nich sama kupiła, ale większość to prezenty od dzieci, które tam się strzygły.
Czytaj także: Wizyta u fryzjera nie taka straszna dla dziecka
Do zakładu przychodzą dziadkowie z wnukami, a nawet ci, którzy wyjechali na stałe za granicę, a do Polski przyjeżdżają odwiedzić stare kąty. - Przychodzą, patrzą i mówią, że nic się tutaj nie zmieniło. Ja nie mam zamiaru zmieniać i dopóki tu jestem, to wszystko będzie tak wyglądało - deklaruje.
A jak wygląda praca fryzjera dziecięcego? Zobaczcie!