Spis treści
Żłobek to miejsce, któremu powierzamy nasze najmłodsze pociechy. Dzieci mają najczęściej ponad rok i wymagają szczególnej opieki. Przekazanie ich do placówki jest trudne dla mamy, która musi wrócić do pracy. Powtarza sobie jednak, że w tym miejscu dziecko będzie miało dobrą opiekę i będzie bezpieczne. Jak zatem mogło dojść do sytuacji, że we wtorek 7 czerwca ze żłobka na Białołęce, wyszedł niezauważony 1,5 roczny chłopiec?
Rowerzystka znalazła chłopca na ulicy
Rowerzystka, która znalazła błąkającego się malucha, napisała na jednej z grup sąsiedzkich, że przekazując dziecko do placówki, była zaskoczona, że panie nie zorientowały się, że dziecko w ogóle zniknęło. Jak później się okazało, opiekunki szukały dziecka na wewnętrznym placu zabaw, nie podejrzewając, że mogło ono opuścić placówkę.
Żłobek Okruszek i Maluszek wystosował na swoim profilu na Facebooku oświadczenie, w którym przyznaje, że taka sytuacja jest niedopuszczalna i nigdy nie powinno do niej dojść. Jednocześnie tłumaczy się, że w tym czasie, gdy dziecko opuściło placówkę, jedni rodzice wychodzili ze swoim podopiecznym, a drudzy wchodzili, aby odebrać kolejnego malucha i drzwi pozostały otwarte.
„Czujemy się za to w pełni odpowiedzialni. Jesteśmy zdruzgotani i świadomi, że wina leży po naszej stronie. Wiemy też, że nadszarpnęliśmy zaufanie rodziców i pragniemy zapewnić, że była to dla nas bardzo bolesna lekcja, z której wyciągniemy wnioski i nigdy więcej nie pozwolimy, by którekolwiek z naszych podopiecznych zostało kiedykolwiek narażone na niebezpieczeństwo. Wyrażamy szczere przeprosiny dla wszystkich rodziców naszych podopiecznych, a w szczególności dla rodziców dziecka, którego zdarzenie dotyczyło.„
Dziecku nic się nie stało
W całym tym zajściu najważniejsze jest to, że dziecku nic się nie stało. Pocieszające, że sam żłobek nie próbuje zatuszować całej sprawy. Placówka bierze pełną odpowiedzialność za zaistniałe zdarzenie.
Pod postem pojawiła się oczywiście fala komentarzy. Wśród nich są głosy osób, które obecnie posyłają do niego swoje dzieci i ogólnie są bardzo zadowolone z opieki pań tam pracujących. Tłumaczą je i uważają, że samo zdarzenie jest lekcją, którą te panie zapamiętają do końca życia. Jednak, czy musiało dojść do takiej sytuacji, aby zacząć myśleć o lepszych procedurach bezpieczeństwa?
Czytaj także: Asia Opozda po raz pierwszy opowiedziała o samotnym macierzyństwie. "Wszystko zmieniło się na lepsze"