Początkowe założenie mojego eksperymentu było proste. 300 zł na jesienne uzupełnienie szafy niemowlaka. Czy to w ogóle możliwe? I tak, i nie… Dziecko szybko rośnie, a zmiany wymagają zarówno ubranka wyjściowe, jak i te codzienne, odzież wierzchnia, ale też baza ubraniowa malucha jak body, pajacyki. Tylko, że jako mama wiem, że część rzeczy „rośnie” razem z dzieckiem. Nie wszystko musimy kupować nowe. Moja córka miała jedne śpioszki, które nosiła od 8. miesiąca życia do prawie 2 lat. Tak dzieje się z wieloma bodziakami, pajacykami wykonanymi z bawełny. To jednak tylko ułamek szafy niemowlaka.
Wychodząc z założenia, że niektóre ubranka z poprzednich miesięcy będą wciąż pasować, a także, że dzieci często dostają ciuszki w prezencie czy też w „spadku” po rodzinie i przyjaciołach, nie planowałam ogromnych zakupów, a i tak zmieszczenie się w budżecie graniczyło z cudem.
Przeczytaj też: Jak ubrać niemowlę przy 20 stopniach? Radzimy, jak nie przegrzać i nie zaziębić malucha
Okrojone zakupy
Totalnym „must have” były dla mnie nowa kurtka, jesienna czapeczka i kamizelka z ociepleniem, bo wiem jak świetnie te ostatnie sprawdzają się u maluchów przy zmiennej, jesiennej pogodzie. Chciałam też kupić kilka par body i piżamek – zarówno cienkich, jak i tych cieplejszych, wykonanych z weluru bądź też polaru. Wiadomo, że sama baza nie wystarczy, więc moim założeniem było kupno 3-4 zestawów na niewielkie wyjścia jak spacer, wizytę u lekarza czy obiad u babci…
Będę szczera i od razu zdradzę efekt eksperymentu. 300 zł kupując nowe rzeczy, w trakcie trwania sezonu, to kwota niemożliwa do realizacji.
Dziecku potrzebne są przecież też skarpetki, rajstopki, buty „niechodki”… Ale dokładając 100-150 zł jest to do zrobienia. Nie zapominajmy jednak o fakcie, że ubranka dla niemowlaka można kupować nie tylko w sieciówkach… Co zrobić, by zaoszczędzić jak najwięcej? Oto moje sprawdzone sposoby, dzięki którym rzeczywiście dacie radę „zamknąć się” w trzech stówach.