Jak uderzać dziecko podczas zadławienia? Ratowniczka: "Siniaki się zagoją"

2023-05-09 16:21

Konieczność reanimacji własnego dziecka to czarny scenariusz, o którym myślał chyba każdy rodzic. W teorii wielu z nas wie, jak należy się zachować. W praktyce jednak, panika może odebrać nam racjonalne myślenie. Ratowniczka medyczna poruszyła kwestię najczęstszego błędu w reanimacji, który zauważa u rodziców. Chodzi o siłę uderzeń.

reanimacja przy zadławieniu

i

Autor: Getty Images/ Instagram screenshot Uderzenie podczas reanimacji muszą być mocne.

Nikki Jurcutz to ratowniczka medyczna prowadząca kanały w mediach społecznościowych i platformę edukacyjną dla rodziców - Tiny Hearts Education. Na jej profilach dość często pojawia się temat zadławień u dzieci, które są dla rodziców najtrudniejszym wyzwaniem w temacie udzielania pierwszej pomocy.

Dowiedz się: Chłopiec zakrztusił się orzeszkiem, ale go wypluł. Kilka dni później trafił do szpitala

Pierwsza pomoc u niemowlaka – zachłyśnięcie lub zakrztu

Zobacz: Niemowlę się krztusiło, a ten sprzęt je uratował. Ratownik: "najpierw nauczcie się pierwszej pomocy"

Dlaczego moc uderzeń jest tak ważna?

Dzieci krztuszą się różnymi rzeczami - od źle dobranego do wieku jedzenia, po drobne elementy z zabawek. Gdy dojdzie do takiego wypadku, niezwykle istotny jest czas reakcji.

Zablokowanie dróg oddechowych przez ciało obce, które się w nich znalazło, może doprowadzić do poważnego niedotlenienia mózgu, które niejednokrotnie kończy się śpiączką, a w skrajnych przypadkach natychmiastową śmiercią. I właśnie tak duże ryzyko powoduje, że reanimacja musi być zdecydowana. Nie przejmujemy się nawet tym, że połamiemy dziecku żebra, bo to tak zwane mniejsze zło. A ratowniczka medyczna Nikku Jurcutz zaznacza, że ilekroć nie pokazuje prawidłowych uderzeń w plecy podczas zadławień, rodzice piszą do niej - "Czy to nie za mocno? Dzieci są przecież takie kruche".

Teraz ratowniczka pokazuje odpowiedź w kolejnym poście na Instagramie. - Siniaki się zagoją, a dziecko bez tlenu przez 4 minuty - nie - komentuje ekspertka i pokazuje zdjęcia dzieci, które uległy zakrztuszeniu, ale zostały uratowane dzięki odpowiedniej reanimacji.

Mocne uderzenia się tak ważne, gdyż tchawica rocznego dziecka to narząd o 7-milimetrowej średnicy. W przypadku dostania się do niej nawet niewielkiego ciała obcego, istnieje wysokie prawdopodobieństwo zakrztuszenia. Uderzenia muszą być mocne, aby rzecz zalegająca w przełyku dziecka mogła się z niej wydostać.

Prawidłowa pierwsza pomoc przy zakrztuszeniach

Jeśli dojdzie do zakrztuszenia u dziecka konieczna jest ocena kaszlu. Dziecko będzie bowiem próbowało mimochodem wydalić przedmiot samodzielnie. Gdy kaszel jest efektywny - głośny, wyraźny, dziecko może nabrać powietrza, płacze i reaguje na sygnały, jest wielka szansa, że samym kaszlem poradzi sobie z odkrztuszeniem. Jeśli jednak kaszel jest nieefektywny – cichy, bezgłośny, dziecko nie może oddychać, sinieje – koniecznie wezwij karetkę i rozpocznij pierwszą pomoc. 

Prawidłowa reakcja u dziecka powyżej 1. roku życia to 5 uderzeń nasadą dłoni w okolice międzyłopatkową, a następnie 5 uciśnięć nadbrzusza. Jak pokazuje medyczka, powinny być one dużo mocniejsze niż nam się wydaje. Na dowód pokazuje posiniaczone plecy maluchów, które pomyślnie przeszły reanimację. 

A wy, umielibyście odpowiednio się zachować w takiej sytuacji?

Sprawdź: Nie pomoże, a nawet zaszkodzi. Oto 10 błędów popełnianych w trakcie udzielania pierwszej pomocy