40-letnia Michelle Murrel z Australii przestrzega innych rodziców po tym, jak w dramatycznych okolicznościach straciła rocznego synka. Objawy choroby jej dziecka wyglądały na silne ząbkowanie, jednak w rzeczywistości były poważnym, bakteryjnym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych.
Wydawało się, że nie może dojść do pomyłki - chłopcu jednocześnie rosły aż cztery zęby mleczne. Rodzicom wydało się więc oczywiste, że jego kiepski stan to wina bólu związanego z wyrzynającymi się ząbkami. Co więcej Michelle z zawodu jest pielęgniarką, więc tym bardziej była przekonana, że wie, co robi. Niestety, pewność okazała się złudna, a chłopiec zmarł zaledwie trzy tygodnie od wystąpienia pierwszych objawów.
Objawy zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych pomylili z ząbkowaniem
Wszystko zaczęło się w lipcu 2022 roku. Pewnego ciepłego dnia, gdy Michelle odebrała swojego małego synka ze żłobka, zauważyła, że maluch wydaje się podziębiony. Miał niewielką gorączkę, a z czasem pojawiły się wymioty. Mama-pielęgniarka wprowadziło kilka sprawdzonych metod łagodzeni objawów i po kilku dniach leczenia objawowego w domu, chłopczyk zdawał się wracać do zdrowia.
Zaczęło się od lekkiej gorączki, ale wtedy też ząbkował, szły mu trzy lub cztery zęby naraz. Pomyśleliśmy, że tak się czuje, bo nałożyły się na siebie przeziębienie i wychodzenie mleczaków
– opowiadała zrozpaczona mama w wywiadzie dla „Daily Mail Australia”.
Mimo że stan chłopca początkowo się poprawił, po 10 dniach znów uległ pogorszeniu. Tym razem wyglądał już na dużo poważniejszy.
– Jestem pielęgniarką, więc po prostu dbałam, żeby był nawodniony i zbijałam gorączkę, aż pewnego wieczoru zauważyłam, że śmiesznie trzyma głowę i to przykuło moją uwagę. Wyglądał też na bardzo sztywnego i był ospały, więc postanowiłam zabrać go do szpitala – relacjonuje 40-latka.
Zapalenie opon mózgowych: leczenie nie uratowało życia
Po wykonaniu pierwszych badań krwi u dziecka lekarze już wiedzieli, że jego infekcja jest dość silna. Chłopiec otrzymał cztery różne antybiotyki, jednak diagnoza jeszcze wówczas nie została postawiona. Mimo to medycy zalecili przewiezienie go na oddział intensywnej terapii do Szpitala Dziecięcego w Sydney.
Następnego dnia, gdy lekarze już wiedzieli, że chłopiec cierpi na zapalenie opon mózgowych, umieszczono go w indukowanej śpiączce, aby dać jego ciału lepszą szansę na wyleczenie. Niestety, chłopiec nigdy się nie obudził. Rodzinie powiedziano, że obrzęk mózgu u chłopca był zbyt poważny, aby zmiany można było naprawić choć w niewielkim stopniu, przez co roczny chłopiec byłby całkiem uzależniony od aparatury.
Małżeństwo Murrellów wraz ze swoim starszym, 7-letnim synem zdecydowało się na odłączenie małego chłopca od aparatury podtrzymującej życie 16 sierpnia 2022 roku. Niespełna trzy tygodnie od wystąpienia pierwszych objawów.
Objawy zapalenia opon mózgowych u dziecka
Zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych to rzadka, ale bardzo poważna choroba. Często, szczególnie u najmłodszych pacjentów, może skutkować dramatycznymi powikłaniami. Zapalenie mogą wywołać wirusy, bakterie, rzadziej grzyby. Spośród bakterii najczęściej atakują pneumokoki, meningokoki i bakterie Hib.
Choroba zwykle zaczyna się gwałtownie, choć może ją poprzedzać infekcja ucha środkowego lub objawy zakażenia dróg oddechowych:
- wysoka gorączka,
- dreszcze,
- nadwrażliwość na dotyk, dźwięk, światło,
- zmiana zachowania - dziecko staje się niespokojne lub apatyczne,
- dolegliwości ze strony układu pokarmowego: mdłości, wymioty, niechęć do jedzenia.