Beth Olone i Jake Hogg z Middlesbrough są rodzicami 20-miesięcznego Masona Hogga. Kobieta w ciąży doświadczyła stanu przedrzucawkowego, dlatego lekarze zdecydowali się wykonać cesarskie cięcie. Tuż przed zabiegiem tętno dziecka zaczęło spadać, a lekarze zdiagnozowali odklejanie łożyska. Chłopiec urodził się sześć tygodni przed terminem, z niską masą urodzeniową.
Lekarze podejrzewali refluks
Po porodzie chłopiec trafił do inkubatora. Gdy rodzice wreszcie mogli zabrać go do domu, okazało się, że dziecko dziwnie się zachowuje. Miało napady drgawkowe, wykonywało nieskoordynowane ruchy, których rodzice nie potrafili zrozumieć. Kilkukrotnie udawali się z nim do szpitala, a lekarze zaczęli podejrzewać refluks żołądkowo-przełykowy. Chłopiec miał też problemy ze snem. "Wydawało się, że odczuwa ból, wykonywał niezdarne ruchy, miał wygięte plecy. Po prostu nie był sobą" - tłumaczyli rodzice.
Diagnoza była szokiem
Pewnego dnia dziecko nie reagowało po wybudzeniu ze snu. Rodzice natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe, a tam się okazało, że chłopiec ma bardzo niski poziom sodu. Lekarze odstawili leki przeciw refluksowi, ale stan chłopca nie uległ poprawie.
W szpitalu wykonano dodatkowe badania. Tomografia komputerowa wykazała guza głowy. Lekarze wiedzieli, gdzie jest umiejscowiony, ale nie znali jego rozmiarów ani dokładnej struktury. "Zdecydowaliśmy się na biopsję i operację na otwartym mózgu. Guz miał średnicę 28 mm" - powiedział ojciec chłopca Jake.
Dalsza diagnostyka wykazała, że chłopiec ma hamartoma podwzgórza - nienowotworowy guz mózgu, który może dawać napady śmiechu, przyspieszać dojrzewanie i powodować opóźnienie w rozwoju.
Dziecko zostało wpisane na listę osób oczekujących na operację. Zabieg może zmniejszyć objawy i ułatwić chłopcu funkcjonowanie.