Kilka miesięcy na kanapie? Stary radzi, jak wygrać walkę o miejsce w sypialni

2019-10-15 11:33

Dziewięć miesięcy niepewności za wami. Dziecko urodzone i przywiezione do domu. Łóżeczko już czeka. Teraz wszystko będzie z górki, prawda?

Kilka miesięcy na kanapie

i

Autor: Getty Images

Niestety, nie do końca… Pierwszą próbę cierpliwości przeżyjesz już pierwszego wieczora, kiedy z ciepłej kołderki wyrwą cię przeraźliwe wrzaski nowo narodzonego potomka. Dziecko nie potrafi mówić, nie potrafi zinterpretować wszystkiego, co dzieje się wokół niego, ani nawet nie pojmuje w pełni, że jest osobnym bytem. Efektem tego jest to, że podstawową formą kontaktu ze światem jest dla niego płacz.

Powodów, dla których twój szkrab budzi się z płaczem jest mnóstwo - od całkiem poważnych i konkretnych (pusty brzuch, pełna pielucha) po całkowicie błahe. To jednak temat na osobną dyskusję. Często, kiedy dziecko nie potrafi się uspokoić, wydaje się, że jedynym sposobem na zmrużenie oka jest oddanie maleństwu swojej połowy łóżka i posłuszne przeniesienie się na kanapę w salonie. Rzeczywiście, w objęciach mamy niemowlę zazwyczaj śpi spokojniej niż w łóżeczku, a karmienie jest prostsze. Czy to oznacza, że tata bezwzględnie powinien zgodzić się na nakaz eksmisji?

Podpowiadam wam kilka argumentów, na które można się powołać podczas walki o swoje miejsce w łóżku:

  • Pojawienie się dziecka między mamą i tatą nasuwa pytanie o to, na ile zmniejszy się intymność między rodzicami. Takie myślenie to akurat ślepa uliczka. Niezależnie od tego gdzie będzie spać pociecha i tak czeka was seksualny urlop, a wspólne wychowywanie dziecka powinno was zbliżyć jak nigdy wcześniej. Jeśli więc do związku wkrada się kryzys, przyczyny szukałbym gdzie indziej. Z drugiej strony, kiedy noworodek spędza każdą chwilę z mamą, bardzo szybko rodzi się mimowolne poczucie odrzucenia. Dobrze więc byłoby, gdyby mamy pamiętały o angażowaniu taty w życie nowej rodziny, a nie budowaniu więzi jego kosztem.

  • Kolejna kwestia, na którą warto zwrócić uwagę to bezpieczeństwo. Wspólne spanie, określane na zachodnią modłę jako “co-sleeping” ma zarówno mnóstwo zwolenników, jak i przeciwników. Nie będę tu rozstrzygać, która strona ma rację. Zwrócę tylko uwagę, że poprawnie podłączony monitor oddechu, to gadżet, który nie tylko zmniejsza ryzyko tragedii, ale, nawet jeśli zagrożenie jest irracjonalne, daje rodzicom poczucie kontroli i bezpieczeństwa. Jeśli dla swojego potomka przeniosłeś się na kanapę, bardzo możliwe, że z powodu nadmiaru emocji i tak co chwilę będziesz zrywać się na równe nogi i zaglądać do sypialni, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku.

Tyle chłodnej teorii. W praktyce, „odklejenie” delikatnych rączek dziecka od ciepłego ciała matki może być psychologicznym wstrząsem dla samych rodziców. Trzeba jednak pamiętać, że dziecko potrzebuje także przytomnych rodziców, a żeby było to możliwe musicie się oboje wyspać.

Więcej artykułów Mateusza i innych odjechanych Ojców znajdziesz na stronie www.jestemtwoimstarym.pl 

Mateusz Albin
Mateusz Albin
W godzinach pracy dziennikarz. Przed godzinami pracy i po godzinach ojciec urodzonego w 2018 r. Krzesimira. Przez ponad 30 lat udawało mu się unikać ojcostwa. Jak się okazało, to wcale nie takie straszne. W rzadkich wolnych chwilach lubi horrory, starą fantastykę, wszystko co związane z dwudziestoleciem międzywojennym, architekturę art-deco i Vinnie'ego Jonesa.