Istnieją dwa modele związków. Są pary, które mają określony podział obowiązków: ja robię zakupy i zajmuje się dzieckiem, ty odkurzasz i robisz pranie. Inny model zakłada, że obowiązkami dzielimy się według potrzeb. Takich par jest nawet sporo: faceci przewijają dzieci, gdy te mają mokro i robią pranie, gdy widzą pełen kosz brudów, a kobiety tankują samochód, gdy zaświeci się rezerwa i wypełniają PIT–y, gdy nadchodzi marzec. I nikt nie robi z tego afery.
Ale chociaż takich związków jest coraz więcej, to jednak w większości rodzin sprawy domowe spoczywają nadal głównie na damskich głowach. I często pojawiają się żale, że ON nie pomaga...
Spis treści
Czytaj również: Związek a ciąża: jak ciąża może zmienić relacje z partnerem?
Obowiązki domowe: ile jest warta praca domowa kobiet?
Cały dom na mojej głowie!
Wystarczy spojrzeć na pierwsze lepsze forum internetowe np. dla kobiet w ciąży czy młodych mam:
„Jestem w 7 miesiącu, wymiotuję i źle się czuje. Poprosiłam faceta, żeby wstawił pranie i ogarnął chałupę, a on, że jego matka pracowała do samego porodu. No, żesz....”.
„Siedzę cały dzień z małym, znoszę jego płacze, bóle brzuszka, bunt dwulatka, wycieram tyłek, zamiatam chrupki z ziemi... Chciałabym czasem wyjść gdzieś sama, choćby do sklepu, żeby w tym czasie mąż zajął się dzieckiem. Ale słyszę, że on jest od zarabiania, a nie od niańczenia dziecka”.
Codzienne obowiązki to nie wszystko. Problemem jest też często namówienia partnera do wykonania drobnych prac domowych, takich jak zmiana uszczelki w kranie czy naprawa drzwiczek od szafki. Jak prawdziwie brzmi wtedy żart: „Skoro prosisz, żebym posprzątał piwnicę, to posprzątam, nie musisz mi co pół roku przypominać...”
Jak zmusić faceta do pomagania w domu?
Zdaniem specjalistów kłótnie nic nie dają, bo krytyka i pretensje działają odwrotnie od zamierzonego celu: "skoro się na mnie drzesz, to nie będę zmywał". Nie pomaga również demonstracyjne prasowanie wyłącznie swoich rzeczy i stawianie na stole wyłącznie jednego talerza ani obrażanie się, bo mężczyźni nie zauważają takich rzeczy.
Nawet jeśli strzelisz focha za to, że nie pomógł ci w weekend w sprzątaniu, przez 2 dni nie będziesz się do niego odzywać, prać ani zmywać, to twój facet i tak nie chwyci za mopa, bo zwyczajnie nie połączy tych faktów ze sobą.
Czasami ponoć działa metoda „na blondynkę” (z całym szacunkiem do pań z jasnymi włosami). Zaczynasz sama odkręcać zepsutą klamkę, ale zamiast śrubokrętu używasz noża do ziemniaków, gubisz śrubki, wreszcie przykręcasz klamkę odwrotnie... Podobno jest kilku facetów, którzy tego nie wytrzymują i odbierają kobiecie narzędzia.
Co zatem pomaga w stu procentach?
Podobno szczera rozmowa. Trzeba usiąść z partnerem i powiedzieć mu, jak bardzo potrzebujesz jego pomocy. A potem zaproponować podział obowiązków. A jeśli się nie uda? Kilka dni temu na jednej z grup dla młodych mam pewna dziewczyna z przymrużeniem oka napisała:
„Nie mogłam się doprosić, żeby mąż zreperował szafę, z której wypadły drzwi przesuwne. Od 3 miesięcy stoją przy ścianie, bo mój ukochany nie ma czasu zamontować nowych prowadnic (które zresztą sama mu kupiłam). Parę dni temu zaprosił kolegów na mecz, żeby jeszcze napić się z nimi wspólnie piwa, zanim pojawi się dziecko (jestem w 9 miesiącu). Stwierdził, że taka rozwalona szafa w przedpokoju to wstyd i zreperował ją w jeden wieczór. Będę zapraszać chłopaków częściej, nawet jak już urodzę... Jest w końcu tyle rzeczy do zrobienia w domu!”.