Na pewno znasz ten popularny oksymoron, jakim jest "urlop" macierzyński, zresztą wystarczy przejrzeć media społecznościowe rodziców starszych dzieci aby zorientować się, że choć pociechy cieszą się na dwumiesięczne wakacje, ich rodzice dobrze wiedzą, co się szykuje.
Rodzinne urlopy rzadko przypominają czas odpoczynku, to raczej jeszcze więcej pracy i zachodu, bo nie dość, że rodzinę trzeba spakować (co zwykle robią mamy), po powrocie sterta prania wysokością przewyższa pralkę. Choć zwykle to matki angażują się bardziej bo nie chcą, by na wakacjach dzieci się nudziły czy grymasiły, ojcowie też zazwyczaj nie leżą plackiem na plaży.
To dlatego mąż Kamili, która napisała do naszej redakcji zapowiedział, że w tym roku na urlop pojadą we dwoje. Ma być i taniej i spokojniej. Nasza czytelniczka ma wyrzuty sumienia, bo przecież to głównie dzieciom należą się wakacje i letni wyjazd.
Czytaj też: Pojechałam na "wakacje" z dwójką dzieci. Wróciłam bardziej zmęczona niż wyjechałam
"Urlop bez dzieci albo wcale"
Kamila nie ma rodziców, do których mogłaby wysłać pociechy na wakacje. Teściowie mieszkają w tym samym mieście, więc dla dzieci to żadna atrakcja przenieść się do bloku z wielkiej płyty. Jak co roku planowała wyjazd nad morze z dziećmi, ale jej mąż jest temu przeciwny. Nauczony doświadczeniami ostatnich lat stwierdził, że "on się na to nie pisze". Nie chce marnować dni urlopowych tylko po to, żeby od rana do wieczora wysłuchiwać jęków i stęków i robić za całodobową opiekunkę. Oddaję głos Kamili.
− Ostatnie miesiące były u nas na tyle intensywne, że nie miałam czasu i ochoty żeby zastanowić się nad tym, co będziemy robić w wakacje. Oczywiste było dla mnie to, że wyjedziemy w góry lub nad Bałtyk. Nie planowaliśmy wyjazdu zagranicznego, bo koszt tygodniowych wakacji z dwójką dzieci osiąga kosmiczne kwoty.
Kilka dni temu mój mąż wpadł więc na "świetny" pomysł. Proponuje, żebyśmy wyjechali gdzieś sami tylko we dwoje, bez dzieci. Namawia mnie na urlop last minute. Już nawet znalazł kilka ofert, w których nie zwracał uwagi na to, jaka jest odległość od lotniska (z dziećmi ta podróż autokarem byłaby uciążliwa) i czy hotel zapewnia basen dla dzieci i animacje.
Przyznam, że koszt faktycznie jest dużo niższy i kusi, żeby w końcu wyjechać i odpocząć jak człowiek. Ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie jak poczułyby się dzieci, wiedząc, że ich rodzice pojechali bez nich.
Czytaj też: Urlop na początku wakacji? Wiemy gdzie w Polsce będzie upał, a dokąd brać bluzy
"Zżerają mnie wyrzuty sumienia"
Mąż przekonuje mnie, że dzieci spędzą czas z dziadkami, tym bardziej, że w ciągu roku nie mają wiele okazji, by u nich nocować. Tłumaczy, że za jego czasów wakacje nad morzem były luksusem, na który nie każdego było stać. Sam przerwę od zajęć spędzał na wsi u dziadków i nie ma z tego powodu żadnej traumy ani żalu do własnych rodziców.
Nie wiem, ile w tym racji i czy w ogóle mam w tej kwestii coś do powiedzenia. Zapowiedział, że albo jedziemy bez dzieci, albo on nie bierze urlopu. Z jednej strony ja też potrzebuję odpoczynku i choć głośno nie chcę tego przyznać, prawdziwie odpocznę dopiero wtedy, gdy nie będę skupiona na opiece nad dziećmi. Robię to przez cały rok. Ale z drugiej strony... mam ogromne wyrzuty sumienia. Czy to w ogóle wypada, żebyśmy fundowali wyjazd sobie, a nie całej rodzinie?
Zobacz też: Kiedyś wesele w remizie, dziś dziecięce menu i animacje. "Nie wiem, czy miałam miejsce przy stole"