Współczesny świat oczekuje od nas bycia idealnym na każdym polu. Kobiety mają rozwijać swoje pasje, realizować się zawodowo, wychowywać dzieci oraz dbać o ognisko domowe. Do tego pięknie wyglądać, cieszyć się życiem i z optymizmem patrzeć w przyszłość. To prosta droga nie tyle do życiowego sukcesu, co załamania psychicznego.
Nadmiar obowiązków sprawia, że nietrudno się w tym wszystkim pogubić, stracić radość życia i stać niewolnikiem zbyt napiętego terminarza. Zbyt duże obciążenie na barkach jednej osoby może nawet doprowadzić do zaburzeń lękowych czy problemów ze snem. W takiej sytuacji, zamiast cieszyć się drobiazgami codzienności i uśmiechem swoich dzieci, każdego dnia frustrujemy się, że nie uda nam się wypełnić wszystkich zadań z nadmiernie obciążonego kalendarza. Mamy też poczucie niespełnienia i myślimy, że rzeczywistość nas przerasta.
Nie trzeba być idealnym
Nauka odpuszczania nigdy nie jest łatwa, ale chyba szczególnie wymagająca w przypadku rodzicielstwa. Pamiętając o tym, jakie mieliśmy doświadczenia ze swojego dzieciństwa, chcemy zrobić, co w naszej mocy, by zapewnić swoim dzieciom lepsze życie. Często staramy się za bardzo — wynagradzamy dzieciom swoje dorastanie w epoce PRL-u bez dostępu do zabawek, zapewniamy im wszystko, o czym marzą, wysyłamy na szereg dodatkowych zajęć, często płacąc za to nadgodzinami w pracy albo drugim etatem.
Pracujemy za dużo, mamy nadmiernie wypełnione grafiki, wozimy dzieci z zajęć na zajęcia i w efekcie gdzieś po drodze zatracamy radość z macierzyństwa. Jak twierdzą psycholodzy, takie postępowanie sprawia, że wpadamy w błędne koło i stajemy się zakładnikami naszych wyobrażeń o idealnym rodzicielstwie. A takie nie istnieje.
Wystarczy być "wystarczająco dobrym rodzicem"
Jak twierdzi dr Lauren Quetsch, która jest psychologiem dziecięcym, badaczem, nauczycielem na Uniwersytecie w Arkansas i mamą czwórki dzieci, współcześni rodzice często wpadają w spiralę społecznych oczekiwań. Nie tylko nie pomaga im to w zostaniu lepszymi rodzicami, ale również wywołuje niepotrzebny lęk i stres. Tymczasem, jak twierdzi psycholog, głównym zadaniem rodzica jest zbudowanie relacji z dzieckiem i zarządzaniem jego czasem. Aby to zrobić, wystarczy skupić się na trzech obszarach: celach rodzicielskich, zdrowiu i organizacji życia rodzinnego.
1. Cele rodzicielskie
Pod tym hasłem kryją się wszystkie oczekiwania rodzica w stosunku do relacji z dzieckiem. Warto najpierw zastanowić się, jaką chcielibyśmy nawiązać więź z dzieckiem i co jest dla nas ważne. Czy jest to wzajemne zaufanie? Czy chcemy, by dziecko otwarcie nas informowało o swoich problemach? Szczerość przed samym sobą i ustalenie priorytetów pomogą nam określić, na czym chcemy się skupić.
Nie tracąc celu z oczu, łatwiej będzie nam odpuścić pewne sprawy. Przykładów takich zachowań może być dużo, np. dziecko nie chce iść na zajęcia dodatkowe, które opłaciliśmy z góry. Denerwujemy się, że staramy się zapewnić mu wszystko, czego sami nie mieliśmy i tracimy z oczu myśl, że potrzeby malucha mogą być inne niż nasze. W takiej sytuacji należy docenić to, że dziecko nam powiedziało o swoich wątpliwościach lub innych preferencjach i.... odpuścić. Szczerość w komunikacji to podstawa udanego rodzicielstwa.
2. Zdrowie
Pod tym hasłem nie mamy na myśli zdrowia dzieci, o które dbamy z całych sił, ale własne. Zapracowani i zagonieni rodzice rzadko kiedy skupiają się na swoich potrzebach. Tymczasem tylko w pełni sil fizycznych i psychicznych będziemy w stanie zadbać o przyszłość maluchów. Przypomnij sobie, czy kiedykolwiek rozmawiałeś o targających tobą wątpliwościach czy strachu ze specjalistą? Lekceważenie swoich emocji, lęków czy strachu o przyszłość do niczego dobrego nie doprowadzi.
Jeśli więc czujesz się zmęczony, bezsilny lub nie radzisz sobie z presją bycia idealnym rodzicem, zadbaj o siebie. Wizyta u psychologa i rozpoczęcie terapii pomogą ci zrozumieć, że nie musisz być najlepszy — dla twojego dziecka wystarczy, że po prostu jesteś. I że je kochasz ze wszystkich sił.
3. Organizacja życia rodzinnego
W każdym domu powinny obowiązywać jakieś zasady, które wyznaczają granice tego, co wolno, a czego nie wolno i ułatwiają domownikom współżycie. Jeśli nie chcesz wychować małego tyrana, który wejdzie ci na głowę, powinieneś o tym pamiętać. Brak zasad to prosta droga do frustracji i rodzicielskiej porażki.
Codzienna rutyna składająca się ze wspólnego jedzenia posiłków (przynajmniej jednego), sprzątania po jedzeniu czy dbania o porządek w domu, ułatwia funkcjonowanie nie tylko rodzicom, ale również dzieciom. Wyznaczanie dziecku granic nie jest niczym złym, jeśli odbywa się z poszanowaniem dla ich odmienności i odrębności. Rodzic nie może być kolegą dla swojego dziecka — aby zapewniał mu poczucie bezpieczeństwa, musi od niego oczekiwać pewnych rzeczy, wyznaczając jasno granice, a także budując jego kręgosłup moralny.
Jeśli więc chcemy być wystarczająco dobrymi rodzicami, nie róbmy sobie wyrzutów, że nie pobawiliśmy się danego dnia z dzieckiem we wszystkie zabawy, które wymyśliło, tylko zachęciliśmy je do wspólnych zakupów czy porządków. Wielu rodziców ulega presji spełniania zachcianek dzieci, poświęca im całą uwagę, a później nocami nadrabia zaległe obowiązki. To nie zapewnia szczęścia w rodzinie, ale budzi frustrację. Wspólnie spędzony czas może być efektywny nie tylko w czasie budowania z klocków, ale również gotowania zupy czy dbania o porządek w domu. Aby dziecko nauczyło się funkcjonowania w społeczeństwie i poradziło sobie w przyszłości, musi wiedzieć, że w życiu jest nie tylko czas na zabawę, ale również na pracę.
Czytaj: 6 różnic między nowoczesnym a tradycyjnym wychowaniem